Biegniesz, żeby biec???

Brrr... Zaśnieżona, zimowa Warszawa spogląda w mój cieplutki pokój zza szyby. Mrozem spięte stare, praskie kamienice, spadające, świecące w świetle lamp płatki śniegu. Wszystko to zaczarowuje, gdy się jest tutaj, za szybą, z gorącym kubkiem w dłoniach, który pachnie słodką, letnią maliną.
/ 09.12.2010 07:31

Brrr... Zaśnieżona, zimowa Warszawa spogląda w mój cieplutki pokój zza szyby. Mrozem spięte stare, praskie kamienice, spadające, świecące w świetle lamp płatki śniegu. Wszystko to zaczarowuje, gdy się jest tutaj, za szybą, z gorącym kubkiem w dłoniach, który pachnie słodką, letnią maliną.

Stopami wtedy dotykam gorącego kaloryferu i z owiniętym dookoła kocem myślę, że pewnie tak, zima jest słodka i przytulna. Jednak, gdy się przekracza granicę i świat zza szyby staje się twoim realnym światem... Cały urok znika w mgnieniu oka. Mróz zapuszcza w ciebie kujące kolce, a ty się stajesz taką samą zmrożoną, nieczułą cząstką, jak ta oziębła praska cegła (cholerny mróz!). I powiedzcie proszę, jakie jeszcze marzenia może mieć wtedy człowiek oprócz tego, żeby dotrzeć do ciepłego domowego zakątku, z malinową herbatką, kocem i kaloryferem? To szczyt marzeń! Ech, jak niewiele potrzeba nam do szczęścia!

I to cieszy, bo świat wbrew pozorom staje się cieplejszy. W tym mrozie wystarczy tylko uśmiechu, cieplejszej atmosfery, uścisku dłoni i człowiek staje się ci bliższy. Ciekawe, dlaczego mówią, że zimą trudno o miłość? Tak, wszyscy mamy serca i dusze trochę zmrożone, ale jak niewiele wysiłku trzeba, żeby je nawzajem ogrzać? Wydaje mi się, że nawet niewinna propozycja towarzystwa do kawy czy herbatki może zdziałać cuda. A jak wesoło ześliznąć się z chodnika i nagle poczuć się księżniczką, którą ratuje piękny książę od śmiertelnego potknięcia się na chodniku. Tak, tak, to znów non-kordybacja i brak równowagi, ale zimą jest to najbardziej zabawne.
Ostatnio spotkałam wspaniałą kobietę, współczesna, pewna siebie, zawsze na czasie, piękna, uśmiechnięta. Wszystko u niej grało pod każdym względem: kariera, rodzina, dzieci, liczne grono przyjaciół... Czego można jeszcze chcieć? Szczupła sylwetka i tylko drobne prześwitujące zmarszczki, które zdradzają, że ma już nie dwudzieści parę lat. Zastanowiło to mnie. Nawet się zdziwiłam, wiek nigdy nie mał dla mnie wielkiego znaczenia. Małgosia ma własne auto, firmę, ciągłe wypady, intensywne życie. Dlaczego kobiety mające pełne i wszechstronne życie, zwykle są w wieku szczęśliwej trzydziestki? W dwadzieścia masz urodę, lecz nie masz możliwości nabyć piękne, drogie ciuchy, korzystać z najbardziej jakościowych kosmetyków, które by potem (kto wie, czy nie zachowają Twoją twarz od zmarszczek?). Naokoło się dzieje wiele ciekawych rzeczy, imprez, warsztatów, happeningów. Na połowę z nich po prostu Cię nie stać, bo jesteś biednym studentem, na drugą połowę nie chodzisz, bo jesteś zawalony książkami i kolokwiami. A mężczyzna Twojego życia? Żeby tak raz i na zawsze, tym czasem mamy wiele prób, wzloty i upadki. Zanim znajdziemy swojego jedynego, tyle czasu marnujemy na „kogoś”, kto nie jest NIM, albo na marzenia o tym KIMŚ... Bahamy, Wyspy Karaibskie, czy słoneczna Hiszpania, co wybierzesz? (gdy Cię stać wyłącznie na wakacje u babci!) Czy można mieć wszystko w jeden rok? Nie sądzę, żeby były by to przejawy materializmu. Myślę, że przede wszystkim chodzi tu o stawianie priorytetów i nie rozpraszanie się na wszystko, co ofiaruje świat. Wszechświat może oferować Ci wiele, nawet za dużo (i to według mnie jest przypadek, gdy ludzie cierpią od tego, że sami się nie potrafią zdecydować czego chcą). Gdy chcesz marchewki nie sięgasz po czekoladę wyłącznie dlatego, że jest łatwiejsza do zdobycia i niby ogólnie smaczna, ale idziesz i poszukujesz dostępu do marchewki. Możesz przerobić długą drogę, docierać do ogródka kretymi dróżkami, wyrywać, myć, czyścić... Ale jednocześnie unikasz tracenia czasu na to czego nie pragniesz (zjedzenie czekolady np.) i z tym związanych konsekwencji i problemów, które nie chcesz później rozwiązywać (otyłość czy cukrzyca np.). Więc wszystko zależy od stawiania swoich celów i wyborów. Jeżeli dobrze wiesz swoje pragnienia, po co gubić się w rzeczach, które są po prostu tłem? Czy kolejny dzień i w nim przewijające się wydarzenia będą rezultatem Twoich pragnień, czy wyłącznie działaniem pod wpływem inercji? Biegniesz, żeby biec? Bo wszyscy biegną? Bo chcesz kogoś prześcignąć? A może wiesz, gdzie chcesz dotrzeć? Wybór należy do Ciebie.

Myślę, że żadna z tych odpowiedzi nie jest tak na prawdę prawidłowa. W każdym bądź razie, dla mnie się nie sprawdziła żadna. Wiem teraz, że nie można nastawiać się na rezultat, bo tracisz poczucie przyjemności i całą radość procesu. Ostatecznie jesteś wymęczony, a rezultat nie jest aż takim wspaniałym, jak wtedy, gdy czerpiesz przyjemność z przebiegu pracy. Ale może każdy powinien szukać własnych dróg i odpowiedzi? Najciekawsze, że wszystkie one są interpretacją już wcześniej wypowiedzianych. Powtarzamy się, nic kardynalnie się nie zmienia, wszystko się toczy w kółko...

Redakcja poleca

REKLAMA