O przesuszeniu, łupieżu, wypadaniu i blaknięciu koloru napisano już epopeje. My dziś zajmiemy się trzema nieco bardziej oryginalnymi przypadłościami głowy…
Niszczący chlor
Miłośniczki basenu znają dobrze ten ból - wystarczy całą zimę raz w tygodniu ćwiczyć ciało w kraulu i żabce, aby na wiosnę mieć na głowie szczotkę. Jak sobie z tym radzić? Jak zmywać chlor z włosów po basenowym szaleństwie?
Niestety, okazuje się, że i super oczyszczające szampony, które pozbywają włosy z wszelkiego tłuszczu, łoju i resztek kosmetyków, chloru nie spłukują. Tymczasem ta wonna dezynfekcja, za którą powinniśmy być z jednej strony wdzięczne, na głowie czyni spustoszenie, zwłaszcza przy farbowanych włosach. Kolor blaknie, nie raz zmienia odcień, włosy stają się suche, połamane, bez życia.
I niewiele da się już zrobić po fakcie. Bo w rzeczy samej najlepsza recepta na chlor to prewencja. Aplikując przed basenem na wilgotne włosy dobrą odżywkę z dużą ilością silikonu i chowając całość pod czepek mamy duże szanse, że w ciągu godziny pływania chlor nie zdoła wyrządzić nasiąkniętym, chronionym włosom większej szkody.
Denerwująca elektryzacja
Męcząca zwłaszcza zimą, potrafi zrujnować fryzurę i wprawia w złe samopoczucie wywołane niepowtarzalnym wrażeniem włosów klejących się do czoła. Co gorsza, najczęściej atakuje słabe, suche włosy, które słabo przewodzą ładunki elektryczne i po prostu gromadzą je na całej długości bawiąc się potem w magnesy. Fryzura jest przyklapana, włosy nieprzyjemne w dotyku, całość bardzo uciążliwa.
Elektryzacji pomagamy wszelakim tarciem a więc zdejmowanie czapek, szali, swetrów oraz nadmiernym czesaniem i suszeniem. Jeśli można, starajmy się więc ograniczyć te źródła, a czesać najlepiej drewnianym grzebieniem lub szczotką. Na problem są też preparaty zapewniające wilgotność i ułatwiające przewodzenie lub neutralizowanie denerwujących ładunków. To zwykle spraye i odżywki bez spłukiwania, niekoniecznie specjalistyczne - wszystkie składniki kończące się na „-amine” to obietnica złagodzenia problemu.
Wreszcie, odżywiając i poprawiając kondycję włosów w naturalny sposób zapobiegamy ich przesadnej elektryzacji. Odżywka po każdym myciu może w znaczącym stopniu złagodzić problem.
Tłuste u nasady
To jeden z okrutniejszych psikusów natury - przesuszonym, sianowatym końcówkom włosów towarzyszy stale tłusta strefa u nasady włosów. Kobiety załamują ręce, bo nie wiedzą co leczyć najpierw, a odżywki odbudowujące zniszczone włosy zwykle tłustego blasku tylko przydają.
Styliści tłumaczą, że taka sytuacja to bardzo często wynik przedobrzenia w stosowaniu kosmetyków - skóra głowy produkuje więcej łoju podczas, gdy reszta włosów cierpi na niedostatki. Zaczynamy myć głowę częściej, problem się tylko pogarsza.
Przerwać błędne koło można dzięki suchym szamponom - rozpylone tylko u nasady pozwalają co dzień wyczesać tłuszcz nie niszcząc moczeniem końcówek, a tym samym przywracają równowagę gruczołom w skórze głowy, które powoli odzwyczajają się od codziennego mycia.
fot. depositphotos.com