Wedle powszechnej internetowej opinii, najpiękniejsze nie są wcale Polki…
Oczywiście, o gustach się wedle niektórych nie dyskutuje, a i w najmniej atrakcyjnym narodzie świata (Eskimoski czy Niemki?) znaleźć na pewno można niejedną piękność, ale jest też coś takiego jak średnia. Ta średnia sprawia, że po wjeździe do danej ziemi trudno oderwać oczy od chodnika, że każda wizyta w warzywniaku jest świętem, a na dziesięć przypadkowych kobiet połowa jest ewidentnie spokrewniona z dawnymi boginkami. I o tej średniej jest to właśnie tekst.
Przeglądając setki rozmaitych rankingów, sondaży i forów w tym estetycznym temacie doszłam do statystycznych wniosków. Bo odpowiedzi się naprawdę regularnie powtarzają i tylko w niektóre ciężko mi samej uwierzyć.
Numer jeden to bez wątpienia Brazylia. Stąd pochodzi większość elity supermodelek - Giselle Bündchen, Adriana Lima, Alessandra Ambrosio, Isabele Fontana nie są w stanie pozostawić nikogo obojętnym. Cały sekret tkwi ponoć w wymieszaniu krwi europejskich konkwistadorów z ciemną, południowo amerykańską urodą. Dziewczyny z kraju samby mają rzeźbione ciała, delikatne rysy twarzy i wspaniałą karnację. No i te pupy!
Fot. PR Photos
Ponoć łowcy modelek już przesiewają górski region, gdzie urodziła się Gisele, w poszukiwaniu jej następczyń. Według naukowych rachunków tamtejszy garnitur genetyczny jest idealny w świetle światowych prefencji.
Oczywiście i pobliskie kraje nie pozostają za Brazylijkami daleko w tyle - Argentynki i Wenezuelki cieszą się nie mniejszym zainteresowaniem mężczyzn całego świata - te pierwsze mają w sobie włoskie geny gorąca, te drugie wygrywają wszystkie rankingi konkursów piękności.
Fot. photogallery.indiatimes.com
Z Brazylijkami rywalizują dość zaciekle jednak zupełnie inne „temperaturowo” kobiety, i to z Europy. Szwedki zyskały sobie w międzynarodowej opinii miano krwii z mlekiem. Ich blond włosy, okrągłe kształty, jasna cera, bezpośredni sposób bycia mają fanów na całej kuli ziemskiej. Może mniej egzotyczne, na pewno bardziej swojskie i pozbawione brazylijskiego szyku czyżby były jednak spełnieniem najskrytszych męskich fantazji?
Fot. forum.naature.com
I znowu, to co mają Szwedki dostało się także ich skandynawskim siostrom. Dania również cieszy się opinią ziemii rodzącej żywe anioły. Niektóre chlubią się słynnym jasnym blondem, inne zachwycają naturalnymi rudymi włosami z najseksowniejszymi piegami świata. Dunką jest słynna modelka Helena Christensen i znawcy sa zgodni, że kobiety z kraju Andersena nie mają problemu z wypełnianiem bikini.
Fot. PR Photos
Dalej niezwykłą famą poszczycić się też mogą Włoszki, które większość z nas utożsamia zwykle z apogeum południowej kobiecości - Monicą Belluci. Rzeczywistość chyba nie zawsze jest aż tak piękna, ale mieszkankom Italli na pewno należy się w tym zestawieniu wzmianka.
Fot. PR Photos
Często na najpiękniejsze typuje się też… Amerykanki. Zanim zaczniecie krzyczeć, że to zgroza, bo większość kobiet za oceanem przypomina hipopotamy, trzeba przyznać, że w tyglu narodowości, jakim jest Ameryka, uroda musi mieć swoje wielkie triumfy. Znajdziemy tu i piękne Słowianki, i Afroamerykanki, i gorące latynoskie geny wygładzone przez lata unifikacji. No wystarczy popatrzeć na amerykańskie „Misski” z poszczególnych stanów…
Fot. PR Photos
Osobiście, największym zaskoczeniem czołówek rankingów urody okazały się dla mnie Indyjki i Japonki. To chyba głównie efekt kuszącej mocy egzotyki, bo u pierwszych zwykle mało co widać poza oczami, u drugich… nawet oczu za bardzo nie widać. Ale nie można negować erotycznego przyciągania orientu i być może już ta cała inność jest powodem fascynacji. Czy przeciętna mieszkanka Indii albo Japonii rzeczywiście zasługuje na miano najpiękniejszej kobiety świata?
Fot. unp.co.in, samaw.com
I wreszcie docieramy w nasz zakątek Europy. Słowianki nie mają aż takiego powodzenia jak Brazylijki czy Szwedki, ale poświęca się im sporo uwagi. Cała fala modelek z północnego wschodu jest na to najlepszym dowodem. Ukraina, Białoruś, Rosja, Litwa, Estonia i Polska to zagłębie chłodnych piękności pojawiających się na wybiegach zwykle w najmniejszych rozmiarach i mrożących krew w żyłach błękitnym spojrzeniem. Daria Werbovy, Maryna Linchuk, Natalia Vodianova czy nasza Anja Rubik to faktycznie powód do słowiańskiej dumy.
Fot. PR Photos
Fot. anja-rubik.com
I jeszcze jedna uwaga - na jednym z forów natknęłam się na ciekawy komentarz. W dyskusji nad powalającą urodą polskich kobiet pojawiły się głosy, że jesteśmy często zamknięte i trudno przystępne. Jeden z poszukiwaczy piękna napisał wręcz: „ Sprawdźcie lepiej Ukrainki. Są jeszcze piękniejsze niż Polki i bardzo bystre. No i nie mają tych religijnych uprzedzeń jak polskie dziewczęta”.
Co wy na to?