Uwielbiany przez wizażystów, łatwy w obsłudze i bezpieczny, jeśli chodzi o przedawkowanie – błyszczyk pojawia się coraz częściej na wszystkich elementach twarzy.
Co do ust, trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości, choć i tu pomysłów wykraczających poza koncepcję „konturówka + wypełnienie ust”, jest coraz więcej. Najnowsze obejmują np. wykorzystanie korektora do cieni pod oczami, aby zniwelować pigmentację ust i dopiero na to nałożenie pudru oraz lśniącego błyszczyka. Z kolei, dla uzyskania efektu „winylu”, po umalowaniu ust kredką lub pomadką, zaznaczamy jeszcze samo centrum warg nabłyszczającym fluidem.
Zamiast różu?
Mniej standardowe jest już wykorzystanie błyszczyków do makijażu policzków (tu wybieramy zwykle różowy perłowy odcień i rozcieramy go dokładnie wzdłuż kości) oraz podkreślenie modnych w ostatnich sezonach grubych brwi – nabłyszczone dają się ładnie uczesać, a nawet lekko skorygować. Najnowszym hitem jest rozświetlanie błyszczykiem, zwłaszcza zawierającym drobinki złota, skroni na wysokości zewnętrznego kącika oka. To świetny pomysł na imprezowy „look” bez nadużycia mocnych kolorów.
Z innymi kosmetykami
Wreszcie, błyszczyk daje nieograniczone możliwości, jeśli chodzi o „zmiękczanie” różnych kosmetyków. Cień do powiek, róż czy kredka do oczu dają się znacznie łatwiej modelować i stapiać w całość, jeśli dodamy do nich nieco wazelinowej konsystencji. W tym przypadku, najlepiej używać kosmetyków najbardziej naturalnych, bez kolorów czy dodatków.