Jesień i zima to trudny czas dla skóry. Przynajmniej mojej - staje się wtedy jeszcze bardziej niż zwykle przesuszona, „ściągnięta", a wiecznie odpalone kaloryfery wcale nie pomagają jej w powrocie do formy. Co gorsze, przesuszenie nie objawia się tylko łuszczącą skórą, ale także wysypem drobnych krostek, szczególnie na czole. Po kilku nieudanych testach, zaczęłam myśleć, że już nic nie przywróci jej równowagi - nawet Cetaphil sobie z nią nie poradził. Aż trafiłam na pewien aloesowy krem na noc (o tym za chwilę).
W moim zestawieniu znajdziecie 4 kosmetyki do pielęgnacji i jedną makijażową perełkę. Już dawno ograniczyłam makijaż do absolutnego minimum - maluję się tylko w dni, w które muszę pojawić się w redakcji. Od lat wierna jestem koreańskim kremom BB, zdarza mi się sięgnąć po korektor (chociaż do tej pory nie udało mi się znaleźć ideału), namiętnie używam różów, bronzerów i rozświetlaczy i zawsze mam w torebce tusz do rzęs. I właśnie temu ostatniemu przyjrzymy się trochę bliżej.
Koncentrat pod oczy niwelujący oznaki starzenia D'Alchemy, cena 160 zł
Moja skóra pod oczami jest wymagająca - większość kosmetyków delikatnie ją podrażnia - tak jest zarówno z kremami jak i preparatami do demakijażu. Długo nie mogłam znaleźć odpowiedniego kosmetyku dla siebie - te, które były łagodne nie spełniały innych moich wymagań.
Koncentrat pod oczy od marki D'Alchemy wpadł mi w ręce mniej więcej dwa miesiące temu. Marki zupełnie nie znałam, ale spodobał mi się ten czarny, szklany słoiczek więc pomyślałam, że warto dać mu szansę (na was też tak działają opakowania kosmetyków?).
Ma lekką (taką jakby mięciutką) konsystencję, która błyskawicznie się wchłania, a jednocześnie na długo daje uczucie komfortu. Krem współgra z kremami BB (nie wiem niestety jak z podkładami), nie waży się ani nie ścina. Pierwszy raz czuję, że skóra pod oczami jest dopieszczona - odpowiednio nawilżona, zyskuje subtelne rozświetlenie, a cienie i opuchlizna zostają zniwelowane, co jest niezwykle ważne przy ostatnio zarwanych nocach.
Krem przeznaczony jest do pielęgnacji skóry dojrzałej ale z powodzeniem mogą go stosować 30-latki. Powiedziałabym, że każda kobieta z wrażliwą i wiotką skórą pod oczami, która dodatkowo potrzebuje solidnej dawki odżywienia będzie nim zachwycona.
Skład: Rosa Damascena (Damask rose) Flower Water, Hamamelis Virginiania (Witch Hazel) Leaf Water, Glyceryl Stearate, Propanediol, Polyglyceryl-3-Cetyl Ether Olivate Succinate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Shorea Stenoptera Seed Butter, Isopropyl Isostearate, Cetearyl Alcohol, Aqua, Glycerin, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Sodium Stearoyl Glutamate, Rosa Moschata (Musk rose) Seed Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Mauritia Flexuosa (Buriti) Fruit Oil, Tocopherol, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Leaf Extract, Hypericum Perforatum (Saint John\'s wort) Flower Extract, Calendula Officinalis (Marigold) Flower Extract, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract, Aesculus Hippocastanum (Horse chestnut) Seed Extract, Malva Sylvestris (Mallow) Flower Extract, Tilia Platyphyllos (Linden) Flower Extract, Menta Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Achillea Millefolium (Yarrow) Flower Extract, Gardenia Tahitensis Flower Extract, Chlorella Vulgaris (Green algae) Extract, Benzyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Rosa Damascena (Damask rose) Flower Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Parfume, Lavandula Stoechas (Lavender) Extract, Salicylic Acid, Sodium Phytate, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Gluconolactone, Calcium Gluconate, Tocopherol, Sorbic Acid, Glycine Soja (Soybean) Oil, Beta-Sitosterol, Squalene, Sodium Hydroxide, Alcohol, Citral, Citronellol, Eugenol, Farnesol, Geraniol, Limonene, Linalool.
Krem na noc Aloe Night, Hello Body, cena 119 zł za 50 ml
Po kosmetyki marki Hello Body sięgnęłam niedawno. Przyznaję - do tej pory zniechęcała mnie do niech nachalna reklama wśród influencerek - z góry założyłam, że nie może to być nic wartego uwagi. I bardzo się pomyliłam.
Krem skomponowany jest przede wszystkim ze składników nawilżających takich jak aloes, kwas hialuronowy i woda z ogórka. Został uzupełniony o odżywczy olej z pestek śliwki oraz galactoarabinan - aktywny składnik roślinny, tworzący na skórze film minimalizujący utratę wody. To tyle z teorii. O tym, że to perełka wśród kosmetyków, powinien świadczyć fakt, że w kilka dni uporał się ze wszystkimi suchymi miejscami na mojej twarzy.
Mimo, że jest przeznaczony na noc to, jeśli nie muszę nakładać makijażu, korzystam z niego również na co dzień. Całkiem nieźle, jak na tak bogatą formułę, radzi sobie z kremami BB. Jedyny, maleńki minus za zapach - nie przepadam za świeżymi połączeniami.
Skład: Aqua (Water), Caprylic/Capric Triglyceride, Pentylene Glycol, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Glycerin, Prunus Domestica Seed Oil, Cucumis Sativus (Cucumber) Fruit Water, Cetearyl Alcohol, Urea, Parfum (Fragrance), Cetearyl Glucoside, Carbomer, Tocopherol, Sodium Hydroxide, Galactoarabinan, Sodium Polyphosphate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Malachite Extract, Sodium Hyaluronate, Linalool, Biosaccharide Gum-1, Cucumis Melo (Melon) Fruit Extract, Citric Acid, Citronellol, Sodium Benzoate, Sodium Levulinate, Glyceryl Caprylate, Limonene, Sodium Anisate, Potassium Sorbate.
Czarne mydło do mycia twarzy, Natura Siberica, cena 45 zł za 120 g
Do tej pory byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tego typu produktów. Już wiem, że zupełnie niesłusznie. Czarne mydło na bazie węgla aktywnego oczyszcza i rozświetla skórę właściwie już od pierwszego zastosowania. Dodatkowymi składnikami są olej z rokitnika, który zmiękcza i przywraca skórze elastyczność oraz cytryniec chiński, który chroni przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych.
Do produktu dołączona jest gąbeczka, którą nabiera się produkt - przed użyciem należy namoczyć ją letnią wodą (przed namoczeniem jest sztywna i twarda). Po doświadczeniach z czarnymi maskami do twarzy myślałam, że zmywanie węglowego mydła z twarzy będzie prawdziwym koszmarem i skończy się frustracją i... czarną łazienką. Okazuje się, że zmycie go do zera zajmuje kilka sekund.
Ważna uwaga - musisz pamiętać, że mydło należy stosować nie częściej niż dwa razy w tygodniu.
Skład: Aqua, Hydrogenated Starch Hydrolysate, Sodium Cocoyl Isethionate, Stearic Acid, CI 77266, Parfum, Hippophae Rhaimnoides Fruit Oil, Pinus Sibirica Seed OilWH, Hippophae Rhaimnoidesamidopropyl BetaineHR, Pinus Sibirica Needle ExtractWH, Pineamidopropyl BetainePS, Picea Obovata Needle ExtractWH, Abies Sibirica Needle ExtractWH, Shizandra Chinensis Fruit Extract, Linum Usitatissimum Seed Oil, Rubus Idaeus Seed Oil, Rubus Chamaemorus Fruit Extract, Betula Alba Juice, Vaccinium Myrtillus Seed Oil, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate.
Balsam antycellulitowy Wanilia z tymiankiem Mokosh, cena 149 zł za 180 ml
Wychodzę z założenia, że żaden balsam nie jest w stanie uporać się z cellulitem bez odpowiedniej diety i odpowiedniej ilości ruchu. Balsam w tej walce może jedynie trochę pomóc. Ten bije wszystkie inne na głowę (to już kolejny produkt marki Mokosh, który wpisuję na listę ulubionych)!
Balsam ma oszałamiający zapach - jest mocno spożywczy, ale ja właśnie takie lubię - kosmetyk do ciała ma pachnieć albo wyjątkowo albo wcale. Jego konsystencja jest niezwykle lekka i, co ważne, nie klei się jak przy innych antycellulitowych kosmetykach. Balsam przyjemnie się rozprowadza i szybko wchłania - skóra od razu po zastosowaniu jest gładka i miękka, co sprawia, że staje się bardziej sprężysta i elastyczna.
Balsam ma jedną wadę - jego cena jest naprawdę wysoka. Na szczęście, jak prawie wszystkie kosmetyki marki Mokosh, jest bardzo wydajny.
Skład: Aqua, Coco-Caprylate/Caprate, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Glyceryl Stearate, Glyceryl Stearate Citrate, Carthamus Tinctorius (Safflower) Seed Oil, Propanediol, Coffea Arabica (Green Coffee) Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Glycerin, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed oil, Ruscus Aculeatus Root Extract, Citrus Limon (Lemon) Peel Extract, Solidago Virgaurea (Goldenrod) Extract, Astragalus Membranaceus Root Extract, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Extract, Cinnamomum Zeylanicum (Cinnamon) Bark Extract, Eugenia Caryophyllus (Clove) Flower Extract, citrus aurantifolia (lime) peel extract, Jasminum Officinale (Jasmine) Flower/Leaf Extract, Dipteryx Odorata (Cumaru) Seed Extract, Rosa Damascena Flower Extract, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Thymus Vulgaris (Thyme) Flower/Leaf Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Tocopherol, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Limonene, Eugenol, Cinnamal, Coumarin, Citral.
Tusz do rzęs Go Big or Go Home, Kat Von D, cena 99 zł za 10 g
Idealna maskara powinna: podkręcać rzęsy, zwiększać ich objętość i mieć tak wyprofilowaną szczoteczkę, która nie będzie brudzić górnej powieki podczas malowania. I taki właśnie jest tusz od Kat Von D.
Dodatkowym plusem jest to, że maskara jest wegańska - zawiera roślinną mieszankę wosków (to m.in. olej z oliwek oraz słonecznikowy), które nadają rzęsom ekstremalnej objętości. Dostępna jest w dwóch wielkościach: pełnowymiarowej (widoczna na zdjęciu) i formacie podróżnym (za 55 zł).
Więcej o kosmetykach:
Dobre i tanie: tusze do rzęs za mniej niż 16 złotych
Nasze ulubione rozświetlacze za mniej niż 19 złotych