Legendarne Coco Chanel n°5

Perfumy "n°5" istnieją już od 90 lat. Przez ten czas stały się symbolem luksusu i ikoną domu mody Chanel. Zaskakująca nazwa, wyjątkowa receptura i ... Marylin Monroe okazały się niezawodną receptą na legendę i sukces perfum.
/ 18.05.2011 08:10

Perfumy "n°5" istnieją już od 90 lat. Przez ten czas stały się symbolem luksusu i ikoną domu mody Chanel. Zaskakująca nazwa, wyjątkowa receptura i ... Marylin Monroe okazały się niezawodną receptą na legendę i sukces perfum.

Nazwa perfum w latach dwudziestych nie mogła umknąć uwadze: "W tamtej epoce wszystkie perfumy miały bardzo poetyczne nazwy, odwołujące się do świata marzeń i snów. Wybierając nazwę "n°5", Mademoiselle Chanel złamała wszelkie zasady" - tłumaczy rzecznik prasowy Domu Chanel.

Istnieją dwie legendy dotyczące wyboru tej ekscentrycznej nazwy. Coco Chanel poprosiła swojego perfumiarza, Ernesta Beaux, o stworzenie "perfum dla kobiet o zapachu kobiet". Chanel zależało, aby zapach perfum był kompozycją woni wielu kwiatów, a nie tylko jednego, jak podpowiadał zwyczaj tamtej epoki. Beaux zaproponował jej wówczas kilka próbek ponumerowanych od 1 do 5 i od 20 do 24. Według jednych, Coco Chanel zachwycił szczególnie zapach "n°5", według innych, wybrała "piątkę", uważając, że ta cyfra przynosi jej szczęście.

Nazwa "n°5" okazała się również świetnym manewrem marketingowym: łatwo się zapamiętuje, nie wymaga tłumaczeń. To międzynarodowa nazwa, którą Coco Chanel podbiła cały świat.

Receptura, według której przygotowuje się perfumy jest ściśle chroniona. Dostęp do niej mają tylko nieliczni. Wśród wtajemniczonych szczęściarzy jest Jacques Polge, obecny perfumiarz Domu Chanel.

Zwykli śmiertelnicy o recepturze "n°5" wiedzą tylko tyle, że składa się z 80 składników. Aby zachować jakość perfum, ich produkcja odbywa się według starego rytuału, pełnego sztuczek technicznych. Warto dodać, że kwiaty używane do produkcji perfum, wśród których najważniejsze są róże i jaśmin, są zbierane ręcznie. Aby zachować jak najbardziej jednolity zapach, od 1921 roku, kwiaty pochodzą z tego samego regionu Grasse w Alpach.

Marka "n°5" szybko zdobyła serca Francuzów i podczas drugiej wojny światowej przedostała się do Ameryki. W 1944, po wyzwoleniu Paryża, żaden amerykański żołnierz nie chciał opuścić starego kontynentu bez flakonika "n°5" w prezencie dla ukochanej. Na starych fotografiach widać ogromne kolejki żołnierzy przed pierwszym paryskim butikiem Chanel na ulicy Cambon.

Marilyn Monroe była bez wątpienia najważniejszą, choć przez pewien czas nieoficjalną ambasadorką zapachu "n°5" w Ameryce. W 1954 roku, zapytana o to co na siebie wkłada, kiedy idzie spać odpowiedziała: "Wyłącznie kilka kropelek "n°5", rzecz jasna!". Rok później aktorka została wybrana twarzą marki Chanel. Rzecz jasna!

Fot. Chanel

Redakcja poleca

REKLAMA