O gustach się nie dyskutuje, szczególnie jeśli chodzi o perfumy. Ale... Są takie, których nawet nie trzeba wąchać, żeby przyprawiły o zawrót głowy. Zapach śniegu, promieni słonecznych, pełni księżyca czy oceanu. Brzmi romantycznie, ale wiadomo, że to tylko inspiracja i punkt wyjścia do wykreowania oryginalnego zapachu i zbudowania wokół niego całej filozofii.
Każdej z nas z pewnością dobrze kojarzy się zapach nowej książki, rosy lub świeżo skoszonej trawy. Ale chciałabyś pachnieć... kurzem, główką niemowlęcia albo domem pogrzebowym?!
Marka Demeter Fragrance Library to wody kolońskie, wśród których próżno szukać banalnych pozycji. Owszem, zdarzają się kompozycje kwiatowe, morskie czy inspirowana konkretnymi krajami, ale większość z nich jest i tak bardzo specyficzna. W ofercie marki znajdziecie prawie 100 różnych kreacji - od lekkich i świeżych, przez owocowe i słodkie aż do pikantnych i kadzidłowych. Jedynym minusem jest to, że ich trwałość jest tylko kilkugodzinna, ale to cecha wszystkich wód kolońskich. Mimo, że nie utrzymują się długo na skórze, przymykamy na to oko, bo i tak mamy ochotę testować na sobie wszystkie po kolei.
Kobiety się nimi zachwycają, a my ich nie lubimy
Wody kolońskie Demeter nie są podzielone na zapachy dla kobiet i dla mężczyzn. Wszystkie są unisex, bo jak sama marka twierdzi, nie powinno się w ten sposób przypisywać zapachów.
Wróćmy jeszcze do zapachu domu pogrzebowego, który intryguje (podejrzewam nie tylko mnie) najbardziej. Okazuje się, że to mieszanka oparta na nutach białych kwiatów: lilii, goździków, mieczyków i chryzantem. Bazę ociepla drzewo mahoniowe i odrobina orientalnych przypraw. Mam ogromną ochotę je powąchać.
kolaż: wody kolońskie Demeter Fragrance Library