Tęsknimy za czasami, gdy wszystko można było zwalić na chochlika drukarskiego. Złośliwe stworzenie zawsze osiedlało się w pobliżu wydawnictw. Grasowało nocą, podstępnie przestawiając litery, zmieniając nazwiska i kradnąc drogocenne sylaby. Dzięki niemu udawało się uniknąć wielu pozwów sądowych - to przecież wcale nie żadne oszczerstwa, tylko zwykły chochlik drukarski.
Problem ten dotyczył tylko wybranych nieszczęśników, którzy zawodowo składali litery i słowa. Teraz plaga dosięga już wszystkich - czy nie dotknęło was nigdy Przekleństwo Autokorekty?
Zło czai się wszędzie. Szczególnie w klawiaturach smartfonów.
W wasze "dzięki" wkrada się niechciane "w" i w smsach służbowych przyzywacie panie lekkich obyczajów? Standard. Miałyśmy tak setki razy.
Wczoraj jedna z nas, zamiast poinformować męża, że czeka na niego z zupą, beztrosko wysłała wiadomość o treści: "Mam dla ciebie dobrą dupę". Słowo "zupa" w ogóle jest kłopotliwe. Inna z redaktorek, zamiast w smsie do teściowej pochwalić jej wyczyn kulinarny, w pośpiechu napisała: "Pyszna była wczoraj ta twoja kupa!". Teściowa na szczęście ma poczucie humoru. Chociaż o Przekleństwie Autokorekty nie miała pojęcia.
Zmysł humoru posiadał też facet, z którym spotkała się kiedyś znajoma programistka. Po pierwszej randce przeczuwała, że to właśnie TEN! Wiadomość do niego redagowała bardzo długo - nie mogła przecież wydać się zbyt zaangażowana, ale jednocześnie chciała pokazać, jak miłe było spotkanie. Niestety, zauroczenie (lub lampki wina wypite na randce) sprawiło chyba, że wpadkę zauważyła dopiero po pewnym czasie. Zamiast "Super że cię poznałam (...)", w eter poszło "Super że cię possałam".
Inna z nas, jako nastolatka była umówiona na romantyczną kolację (chociaż może to za duże słowo). Nie mogąc wyrobić się na czas, gdy zniecierpliwiony absztyfikant wysyłał smsy, zapomniała o świętej zasadzie "Jak kocha, to poczeka". W pośpiechu zamiast "Sorry, ale się spóźnię" radośnie przesłała: "Sorry, ale się próżnię". Po latach niby nic, ale jaki obciach dla 16-latki! Smsy kosztowały wtedy 40 groszy, więc sprostowanie nie było tak łatwe. Kilka dni później "Długo jeszcze mam tu stać?" dziwnym trafem zmieniło się w: "Długo jeszcze mam tu srać?".
Wszyscy wiedzą, że śmierdzące mleko z czosnkiem magicznie ratuje przed przeziębieniem. Jeszcze lepsze jest pewnie "mleko z członkiem", które według autokorekty pił jeden z naszych kolegów z pracy. Smsa dostał szef, któremu nieszczęśnik chciał zaanonsować, że jest już w trakcie leczenia i następnego dnia pojawi się w wydawnictwie.
Czosnek w jesiennej diecie
Jedna z nas chciała kilka dni temu napisać do mamy. Pech chciał, że Przekleństwo Autokorekty "właśnie wyruszyliśmy" zmieniło podstępnie na "właśnie wyruchaliśmy".
Inna z nas kilka lat temu dopiero rozpoczynała znajomość ze swoim obecnym chłopakiem. Wyznała mu więc: "Była u mnie siostrzenica. Myślę że w przyszłości będę rozpieprzać swoje dzieci". Cóż. Zanim biedny facet zwiał gdzie pieprz rośnie, na szczęście wyjaśniło się, że chodziło o rozpieszczanie.
Mąż jednej z nas chciał spytać kolegi, ile jechał pociągiem do Berlina. Niestety, Przekleństwo Autokorekty znowu dało o sobie znać i wysłany sms brzmiał "Ile jebałeś?". Po pewnym czasie, gdy na smsa szefowej z prośbą o wcześniejsze ukończenie projektu chciał odpowiedzieć "Postaram się", uraczył ją wieloznacznym "Osram się".
Czy można spektakularnie zakończyć służbowego smsa, aby być już na zawsze zapamiętaną przez kontrahenta? Polecamy! Zamiast "pozdrawiam ciepło" można soczyście postawić kropkę nad i: "Pozdrawiam cipo". I zauważyć to po kilku dniach, dziwiąc się brakiem odpowiedzi.