Łatwo jest mówić, że można wszystko. Wystarczy tylko chcieć. Ale czy tak naprawdę łatwo jest tylko tym, którzy urodzili się w dużym mieście i żyją przynajmniej na średnim poziomie czy również tym, którzy często nie mają na chleb i mieszkają w warunkach, jakich wielu z nas nie może sobie nawet wyobrazić?
Sprawdź, jak ułatwić sobie wprowadzanie zmian!
Agnieszka urodziła się bardzo małej miejscowości, o której nawet zapomniała komunikacja miejska. W domu nie miała łazienki. Pieniędzy zawsze brakowało, ale nikt się tym nie przejmował. Jej rodzina pogodziła się z tym i nauczyła się żyć na niskim poziomie.
Wyszło przez przypadek. Przeczytałam o znanej osobie, która zrezygnowała ze wszystkiego, co miała i zaczęła nowe życie, zupełnie nie związane z tym poprzednim i dobrze na tym wyszła. Pomyślałam, jakby to było, gdybym ja wywróciła wszystko do góry nogami. Wcześniej nie zastanawiałam się nad tym, że mogłabym żyć inaczej. Nie było mi źle. Przynajmniej tak mi się wydawało. Po maturze dostałam pracę w niewielkim sklepiku w swojej miejscowości. Dopiero ten wywiad uświadomił mi, że mogę więcej. Może to naiwne, ale uwierzyłam w to.
Agnieszka coraz częściej zaczęła myśleć o życiu w dużym mieście, o skończeniu studiów, pracy w wielkiej firmie i bieganiu do niej codziennie z kubkiem gorącej kawy kupionej za rogiem oraz za imprezami w znanych klubach.
Myśli nie dawały mi spokoju, więc złożyłam papiery na studia, dokładnie na psychologię do Krakowa. Byłam podekscytowana. Po kilku tygodniach okazało się jednak, że się nie dostałam, bo wyniki na moim świadectwie maturalnym sprzed kilku lat były niewystarczająco dobre – opowiada Agnieszka. – Ale podobno wszystko można zmienić. Wystarczy chcieć.
Fot. Fotolia
Mocno zmotywowana bez chwili zastanowienia podjęła decyzję o tym, żeby poprawić wynik z przedmiotu maturalnego. Uczyła się wieczorami, poprawiła stopień i ponownie złożyła papiery w następnym roku. Tym razem się udało. Dostała się w Krakowie na wymarzoną psychologię. Znalazła mieszkanie, pracę (w restauracji) i wyjechała, mimo że wiązało się to z pożyczeniem pieniędzy na start.
Wszyscy w mojej miejscowości mówili, że mi się w głowie poprzewracało, że studiów i kariery mi się zachciało, ale ja trwałam przy swoim. Zawzięłam się, by osiągnąć swój cel. Chwilami było ciężko, miałam momenty załamania, chciałam wszystko rzucać, ale przypomniało mi się, o czym marzę i jak wiele poświęciłam. Bez sensu byłoby rezygnować i wracać do tego, co było.
Wszystko wyszło i choć nie do końca wyglądało tak, jak sobie to wyobrażała (imprez prawie nie było, bo pracowała cały tydzień, a na kawę za rogiem nie było ją stać), ale przynajmniej nie żałowała, że spróbowała.
Pracowałam po studiach w dużej firmie. Czułam, że żyję, ale po 3 latach zaczęłam się wypalać. Praca po 12 godzin i szybkie tempo życia, to nie dla mnie. Ostatecznie wróciłam do swojej miejscowości, bo zatęskniłam za normalnym życiem, lasem, śniadaniem na trawie i śpiewem ptaków. Nie pracuję już jednak w sklepie, tylko w domu dziecka kilka miejscowości dalej. Nie zarabiam tyle, co w Krakowie, ale tu takie wysokie zarobki nie są mi potrzebne. Żyję w swoim tempie, robię to, co zawsze chciałam, nabrałam doświadczenia i doceniłam to, co miałam. No i najważniejsze – udowodniłam sobie, że jeśli chcę, mogę wszystko zmienić.
Okazuje się, że można wyrwać się z wioski, z biednej rodziny i osiągnąć sukces, tylko wielu z nas się ogranicza na własne życzenie. Często to kwestia lenistwa i czarnych wizji, choć wiadomo, że są przypadki, kiedy ludzie naprawdę nie mogą zmienić życia na takie, jakie chcą.
Gdybym była matką samotnie wychowującą dwójkę dzieci, której nie stać na nianię albo chorą mamę, którą musiałabym się zajmować, nie mogłabym osiągnąć tego, co osiągnęłam. Przynajmniej nie w tym momencie, w którym chciałam – przyznaje Agnieszka.
Znajdź odwagę do zmiany na lepsze!