Tomek Mackiewicz 25 stycznia 2018 spełnił marzenie swojego życia — jak donosi Eli Revol, jego partnerka w czasie wyprawy — stanął na szczycie Nanga Parbat. Dramat zaczął się w czasie schodzenia. Miał ciężkie odmrożenia nóg, ślepotę śnieżną. Nie udało się go uratować. Został na swojej ukochanej górze.
- Był fantastycznym, ciepłym człowiekiem. Pasją jego życia były wysokie góry. Największą miłością dzieci: Max (9 lat), Tonia (7 lat) i Zoja (6 lat). Będzie im teraz niezwykle ciężko bez taty - mówi przyjaciółka rodziny. - Wszyscy znajomi są w żałobie i smutku, ale martwimy się też o… zwyczajne życie dzieciaków. Sytuacja finansowa nie jest dobra.
Dlatego prosimy o wpłaty na dla dzieci Tomka na zrzutka.pl (nazwa „Gdzieś na szczycie góry wszyscy spotkamy się”). Każda złotówka się liczy.
Tomek Mackiewicz był dwukrotnie żonaty. Ostatnie 5 lat spędził z żoną Anią i najmłodszą córką Zojką w Irlandii. Ostatnio zajmował się restaurowaniem starych, zabytkowych samochodów.
Ania, wdowa po Tomku napisała dziś na prywatnym koncie na FB tak (mamy zgodę na użycie tych słów):
Dziekuje Wam za wszystko, za Wszystko, za Wszystko...! Proszę nie mówić o Nim źle... Był, jest Pięknym i Dobrym Człowiekiem. Jest tu z nami. Myślcie o Nim, proszę nie zapomnijcie. Taka jest też wola Elisabeth Revol, żeby pomoc dzieciom. Dziekuję z całego serca... Moja Miłość do Niego jest wieczna... Dzieci kochał, kocha ponad wszystko i one Jego... Proszę udostępniajcie.
Większość pieniędzy pochłaniało życie, resztę odkładał na wyprawy. Nie był zamożnym człowiekiem. Prawdopodobnie nie miał nawet dobrego ubezpieczenia na życie…
Na szczęście za akcję ratunkową po wejściu Tomka i Eli na Nanga zgodziło sie zapłacić polskie ministerstwo. Ale na renty rodzinne prawdopodobnie nie ma szans.
- Jeśli możecie, wesprzyjcie dzieciaki Tomka jakąś wpłatą - prosi przyjaciółka.
Dodaje, że Tomek kochał nie tylko swoje dzieci, kochał wszystkie. Zawsze pomagał innym. Jadąc w Himalaje organizował zbiórki pieniędzy i odzieży dla dzieciaków, które żyją w wioskach pod górami...
Jeśli nie możecie pomóc, nie hejtujcie. Komentarze w stylu „trzeba było wcześniej myśleć”, „po co to lezie w te góry” są zupełnie nie na miejscu. Kim byśmy byli, gdyby nie nasze marzenia?
Maksowi, Toni i Zoi, siostrze, żonie, przyjaciołom i Bliskim Tomka składamy najserdeczniejsze kondolencje.
Polecamy! Himalaistka Kinga Baranowska tłumaczy Polki.pl, dlaczego trzeba umieć zawrócić przed szczytem...