Czy faktycznie narzucanie dziecku płci to „pogwałcanie jego praw” i rodzice nie powinni tego robić? Mamy wątpliwości.
Dziecko bez płci
Poznajcie Searyl Atli – dziecko z Kanady, które nie ma płci. Przynajmniej na razie, póki samo o niej nie zdecyduje. Co ciekawe, matka dziecka także nie identyfikuje się z żadną z płci.
Po przyjściu na świat lekarze spojrzeli na moje genitalia i na ich podstawie ustalili, kim będę. To prześladowało mnie przez całe życie, bo ich założenia okazały się błędne
– wspomina Kori.
Kori Doty – młoda mama, która nie czuje się ani kobietą, ani mężczyzną – nie chciała, by maleństwu ktoś narzucił płeć. Jak uważa, lekarze nie są w stanie ocenić, czy dopiero co urodzony maluch jest chłopcem, czy dziewczynką wyłącznie na podstawie oględzin narządów rozrodczych. Dlatego Kori postanowiła (a może powinniśmy napisać: postanowiło?), by płeć jej dziecka pozostała niezdefiniowana.
Kanadyjskie prawo nie przewiduje takich sytuacji, więc lekarze, którzy przyjmowali poród Kori, nie zgodzili się na jej żądania. Sprawa trafiła więc do sądu. Tam Kori wspierała prawniczka barbara findlay (tak, to nie błąd – kobieta domaga się, by jej imię i nazwisko zapisywać małymi literami). Obie (oboje?) uznały (uznali?), że narzucanie płci dziecku to „pogwałcanie jego praw”, a konkretnie prawa do swobodnego wyrażania tożsamości płciowej.
W efekcie władze zezwoliły, by na oficjalnych dokumentach i karcie lekarskiej dziecka płeć nie była definiowana. To pierwszy taki przypadek, ale niewykluczone, że skoro pojawił się jeden, to pociągnie za sobą kolejne.
Co myślicie o tym, by dziecko nie miało płci? Czy faktycznie narządy rozrodcze nie określają, czy mamy do czynienia z chłopcem, czy dziewczynką? Myślicie, że każdy człowiek powinien sam określać swoją płeć w okresie dorastania lub w dorosłym wieku? Czekamy na wasze opinie.
13-latka prawie umarła po jego wypiciu. Nie dawajcie tych napojów dzieciom ani nastolatkom!