Dziewczynkę ratowali piesi i kierowcy innych aut, omal nie doszło do linczu 26-letniego Kamila G., który siedział za kierownicą hondy. Na pogrzeb Klaudii zbierała cała Warszawa. Jej rodziców nie było stać na pochówek. I chociaż od razu mówiono, że Klaudia wbiegła na ulicę za piłką, na czerwonym świetle, to gdyby samochód jechał wolniej, miałaby szansę na przeżycie.
Proces utajniono ponieważ oskarżony obawiał się lawiny hejtu pod adresem swojej rodziny. Po przesłuchaniu Kamila G., jak również świadków tragedii i biegłych od rekonstrukcji wypadków drogowych, sąd wydał dziś wyrok i skazał Kamila G. na 4,5 roku bezwzględnego więzienia oraz dziesięcioletni zakaz prowadzenia pojazdów. Kamil G. będzie też musiał pokryć koszty sądowe w wysokości 5 tys. zł. W odróżnieniu od utajnionego procesu, zgodnie z prawem, wyrok musiał być ujawniony, ale nie jest jeszcze prawomocny i wiele wskazuje na to, że prokuratura będzie się od wyroku odwoływać.
Prokuratura domagała się bowiem kary sześciu (z maksymalnie ośmiu) lat więzienia w przypadku takich wykroczeń oraz zakazu prowadzenia pojazdów na 10 lat. Oskarżony miał także wypłacić zadośćuczynienie rodzinie zmarłej dziewczynki w wysokości 30 tys. zł. Obrona oskarżonego wnioskowała z kolei o jego całkowite uniewinnienie, a w przypadku uznania winy o możliwie najłagodniejszą karę.
Z zeznań świadków oraz zarejestrowanych nagrań m.in. przez Reportera 24, Kamil G. jechał tego dnia bardzo agresywnie. I stanowczo za szybko. To dlatego m.in. prokuratura wnosiła o ujawnienie procesu, ponieważ „interes publiczny przemawiał za jawnym rozpatrzeniem tej sprawy, biorąc pod uwagę zainteresowanie opinii publicznej, oburzenie czynem oraz potrzebę uświadamiania społeczeństwu skutków niebezpiecznych zachowań na drogach”. Sąd potwierdził dzisiaj, że wprawdzie Klaudia weszła na ulicę na czerwonym świetle, to gdyby prędkość z jaką poruszał się samochód kierowany przez Kamila G. była mniejsza, miałaby szansę na przeżycie. Biegli ustalili, że jechał z prędkością 89 km/ha i tym samym przekroczył prędkość o 40 km/ha.
Jak pisał portal tvnwarszawa.pl, Kamil G. był dobrze znany policji. W lutym 2015 roku stracił prawo jazdy, a następnie był co najmniej trzykrotnie zatrzymywany za jazdę bez uprawnień. Pomimo trzykrotnych wyroków sądów, odzyskał prawo jazdy.
Trzylatek uratował swoja mamę, która zasłabła w łazience. Brawa dla Kubusia!