Mimo mroźnej pogody tej nocy w Sejmie i przed nim było zdecydowanie gorąco. W budynku Sejmu dochodziło do awantur, a pod jego gmachem zbierał się tłum protestujących osób, które w kulminacyjnym momencie próbowały uniemożliwić politykom PIS-u wyjazd z obrad. O tym, co dzieje się w polskiej polityce, piszą i mówią od wczoraj najważniejsze zagraniczne media. I nie zapowiada się, żeby to się dziś zmieniło. Bo protesty zamiast się uspokajać, przybierają na sile. Ludzie po nocnych manifestacjach dziś ponownie wyszli na ulice, najpierw tłum protestował pod Pałacem Prezydenckim, następie ruszył na Wiejską pod Sejm.
Centrum Warszawy jest zablokowane i nie zapowiada się, żeby sytuacja się uspokoiła. Czy policja zainterweniuje także dziś - tak jak to zrobiła w nocy? Do Warszawy zjeżdżają posiłki, a pod Sejmem czeka już sporo policji.
Pojechaliśmy w nocy pod Sejm, żeby zaprotestować przeciwko temu, co się wczoraj stało i dziś też protestuję - opowiada nam Marcin, mieszkaniec Warszawy, demonstrujący od wczoraj w stolicy. - W nocy było zimno, czułem więź z ludźmi. To, co zrobiła policja... słów mi brakuje. Nie umiem o tym mówić bez emocji. Coś wisi w powietrzu - dodaje.
O co chodzi w tej awanturze? Dlaczego ludzie wyszli na ulicę?
Wolne media w Sejmie?
Wszystko zaczęło się od głosowania nad projektem budżetu na 2017 r. w piątek 16 grudnia. Poseł PO Michał Szczerba wyszedł na mównicę z kartką z napisem „Wolne media w Sejmie” i umieścił ją na pulpicie. Nie chciał ustąpić pomimo wykluczenia go przez marszałka z obrad. W trakcie przerwy posłowie PO i Nowoczesnej otoczyli mównicę sejmową i podwyższenie, na którym znajduje się fotel marszałka Sejmu i przekrzykiwali się razem z posłami PIS.
Protestujący posłowie skandowali m.in. "bez cenzury", "wolne media", "przywróć posła". Posłowie PIS odkrzykiwali: "Cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje". Zrobiło się naprawdę nerwowo.
Ostatecznie Poseł Michał Szczerba nie został przywrócony do obrad, a w Sali Kolumnowej późnym wieczorem uchwalono budżet na 2017 rok. Dziennikarze nie zostali wpuszczeni do Sali.
Rząd będzie liczył martwe noworodki. Czy to nowa forma kontroli urodzeń?
Koło godziny 17.00 pod Sejmem zaczął zbierać się tłum. Protestujący mieli m.in. transparenty z napisem "Wolne media". Demonstracje odbywały się nie tylko w Warszawie, ale też w Szczecinie, Krakowie, Wrocławiu czy Lublinie.
Przed północą zgromadzeni zablokowali wyjścia z Sejmu – posłowie nie mogli wyjechać z budynku. Samochody z premier Beatą Szydło oraz prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim opuścili Sejm dopiero przed 3 w nocy. Doszło do przepychanki demonstrujących z policją.
Ostatecznie marszałek Sejmu Marek Kuchciński poinformował, że w głosowaniu nad budżetem na 2017 rok udział wzięło 236 posłów (za jego uchwaleniem było 234, przeciw 2, nikt się nie wstrzymał). Opozycja uważa, że głosowanie było nielegalne.
A co o wydarzeniach w polskiej polityce piszą zagraniczne media? Agencja Reutera zauważa, że pierwszy raz od 1989 roku obrady Sejmu i głosowanie na budżetem odbyły się poza główną salą, Guardian donosi o użyciu gazu łzawiącego wobec protestujących. O całej sytuacji informowały też m.in.: BBC, The Telegraph, Aljazeera, agencja AFP, hiszpański dziennik El Mundo i francuski Le Monde.
Na niedzielę opozycja zapowiada kolejną demonstrację - tym razem pod Trybunałem Konstytucyjnym. Szykują się też protesty w innych miastach.
Prezydent Andrzej Duda odniósł się do bieżących wydarzeń. W komunikacie z Kancelarii Prezydenta czytamy:
Z troską i niepokojem obserwowałem wczorajsze wydarzenia w polskim Sejmie. Chciałbym zaapelować do wszystkich stron sceny politycznej o uspokojenie nastrojów, tak aby prace w parlamencie odbywały się bez przeszkód, w sposób cywilizowany i z należną powagą - zgodnie z zasadami demokracji parlamentarnej. Wiem doskonale, jak ważny jest dostęp opinii publicznej do informacji w przypadku pracy organów kolegialnych, zwłaszcza Sejmu i Senatu, realizujących władzę ustawodawczą.
Rozumiem starania marszałka Kuchcińskiego, by zarówno parlamentarzyści, jak i dziennikarze mieli zapewniony komfort pracy, ale rozumiem też głosy krytyki ze strony przedstawicieli mediów, zaniepokojonych propozycjami obostrzeń. W moim przekonaniu wszelkie zmiany powinny być wprowadzane po konsultacjach z przedstawicielami zainteresowanych redakcji. Tak aby nie było nawet wrażenia, że możliwości relacjonowania prac parlamentarnych są ograniczane.
Obowiązująca w każdej demokracji wolność słowa i pluralizm oznacza także wolność dostępu do informacji, które są przekazywane społeczeństwu za pośrednictwem mediów. Ich rola jest tutaj zatem niezwykle istotna.
Wyrażam jednocześnie głębokie ubolewanie, że sytuacja ta została wykorzystana przez część opozycji jako pretekst do zaburzenia wczorajszych obrad Sejmu. Byliśmy świadkami zachowań, które trudno uznać za godne parlamentarzystów. Jestem przekonany, iż powstały spór uda się jak najszybciej zakończyć. Liczę tutaj na dobrą wolę, zdrowy rozsądek i propaństwową postawę, zarówno ze strony partii opozycyjnych, jak i większości parlamentarnej. Jako głowa państwa jestem gotów do mediacji w tej sprawie.
O godzinie 20.00 wystąpiła premier Beata Szydło.
- Polityka może nas dzielić, ale nie powinien dzielić nas szacunek do zasad i wartości, u podstaw których leży myślenie o państwie i dobru wspólnoty. Nie wolno Polaków skłócać, można się spierać, ale nie można Polaków stawiać przeciwko sobie - mówiła Beata Szydło.
- Zrobiliśmy więcej, niż nasi poprzednicy przez osiem lat rządów - podsumowała Beata Szydło rok rządów PiS.
W swoim wystąpieniu premier mówiła o dokonaniach rządu, reformach, zmianach. Krytykowała opozycję za sianie zamętu i skłócanie Polaków.
A Jarosław Kaczyński zaproponował spotkanie marszałka Senatu z przedstawicielami mediów o 22.00. Nie wiadomo jednak, czy się ono odbędzie.