Kilka dni temu „Washington Post" opublikował wzruszającą rozmowę z Eleanor Williams, która – ku przestrodze dla innych rodziców – zdecydowała się opowiedzieć swoją wstrząsającą historię.
Chwila braku czujności wiele ją kosztowała
Wszystko wydarzyło się w 1983 roku. Tego dnia 18-letnia Eleanor wraz z 3-miesięczną córką czekała na autobus w Waszyngtonie. Była w podróży – przejechała już 200 mil, przed nią było jeszcze 1200 do Kansas. Nigdy wcześniej nie wyjeżdżała tak daleko, całe życie spędziła na niewielkiej farmie. Była zmęczona, usiadła więc z maleńką April na ławce. Do odjazdu autobusu miała jeszcze trzy godziny.
W pewnym momencie dosiadła się do niej pewna kobieta, która przedstawiła się jako Latoya. Panie zaczęły rozmawiać i bardzo miło im się gawędziło. Latoya pytała o dziecko i poprosiła, czy może je potrzymać. Była bardzo miła i uprzejma. Eleanor zgodziła się – także na to, by nowo poznana kobieta pomogła jej i zmieniła dziecku pieluszkę w toalecie. Gdy Latoya to zaproponowała, młodej matce zaświeciła się w głowie lampka ostrzegawcza, ale była tak wyczerpana drogą, że nie oponowała. Gdy Latoya poszła z dzieckiem do łazienki, Eleanor została na przystanku.
Minęło pięć minut, potem dziesięć, ale Latoya nie wracała. Eleanor zaczęła się coraz bardziej niepokoić o malutką April. Okazało się, że to był ostatni raz, kiedy ją widziała – nowo poznana kobieta zniknęła z jej dzieckiem bez śladu. Nigdy nie udało jej się odnaleźć córeczki.
Życie po utracie dziecka
Utrata dziecka do dzisiaj boli Eleanor, która obwinia się za całą sytuację. Nie wie, jak mogła być tak naiwna. W przeszłości myślała o samobójstwie. Jej położenia nie ułatwiały oskarżenia, z którymi musiała się mierzyć: wiele osób podejrzewało, że sama pozbyła się dziecka. Eleanor zaszła bowiem w ciążę w wieku 17 lat z innym nastolatkiem, który nie dorósł jeszcze wówczas do tacierzyństwa. Dziewczynę wychowywał samotnie ojciec.
Kobieta, która zabrała Eleanor dziecko, była szczupłą, młodą Afroamerykanką. Miała pieprzyk na twarzy i przekłute uszy. Policja wciąż szuka porwanej dziewczynki, która – jeśli żyje – ma teraz 34 lata. W jej zlokalizowaniu może pomóc nagłośnienie sprawy w mediach. Kiedyś bowiem nie było to możliwe – nie było internetu ani miejskiego monitoringu, dzięki któremu można by złapać porywaczkę.
She let a stranger hold her baby. 34 years later, she's still haunted. https://t.co/L1vI06gpm0 pic.twitter.com/aeDVvLArGt
— MSN News (@MSNNews) 12 stycznia 2018
Eleanor urodziła jeszcze dwójkę dzieci. Jej historia jest przestrogą dla innych rodziców, by byli czujni i ostrożni w każdej sytuacji. Dzieci giną bowiem na całym świecie, często w momentach, gdy wydaje nam się, że są bezpieczne pod naszą kontrolą.
Dlaczego dochodzi do porwań dzieci?
Na świecie rocznie porywa się co najmniej 1,2 mln osób poniżej 18. roku życia. Co się z nimi dzieje? Nie wiadomo – najczęściej są gwałcone, zabijane, by pozyskać organy, zmuszane do niewolniczej pracy lub żebrania, a nawet do walki w obcych armiach. A ile dzieci ginie w Polsce?
Sprawdziłyśmy – wprawdzie porwania są jednymi z najrzadszych powodów zaginięć dzieci w naszym kraju, ale wciąż się zdarzają. Szacuje się, że w Polsce rokrocznie ginie około 4,000 dzieci. Najczęściej w wyniku porwań rodzicielskich, czyli dokonywanych przez drugiego rodzica w małżeństwach po rozwodzie. Takie czyny nie są nawet uznawane za przestępstwo. Trzeba jednak pamiętać, że wiele zaginionych dzieci nigdy nie udaje się odnaleźć i nie wiadomo, co się z nimi stało. Dlatego tak ważne jest, by rodzice zawsze byli czujni i zachowywali ostrożność.
Polecamy:
O co naprawdę chodzi w sprawie porwania dziecka z Białogardu?
Porwanie Natashy