Po opublikowaniu artykułu „Te komentarze są tak obleśne, że aż wstyd je cytować… Przedstawiamy najbardziej żenujące teksty ginekologów” pod tekstem, a także na naszym fan page’u na Facebooku rozgorzała dyskusja, w której wiele pań opisywało swoje nieprzyjemne doświadczenia z lekarzami (obu płci) – zarówno w gabinecie lekarskim, jak i na porodówce.
Musimy przyznać, że większość tych komentarzy nami wstrząsnęła – niektóre były tak (delikatnie rzecz ujmując) nietaktowne, że aż trudno było nam uwierzyć, że faktycznie padły w gabinecie lekarskim. Odniosłyśmy wrażenie, że nietaktowność lekarzy nie jest kwestią marginalną i nie dotyczy wyłącznie małych czy dużych miast – każda z nas może trafić na specjalistę, który bezmyślnie przekracza granice i swoje kompetencje, a jego zachowanie może być dla pacjentki wręcz traumatyczne.
„Znam osoby które po takich komentarzach lub niedelikatnym badaniu nie pojawiły się już u ginekologa ani razu albo maja traumę i każda z wizyt nawet u innego ginekologa powoduje u nich stres” – pisze anonimowo pod naszym artykułem użytkowniczka o pseudonimie An – „Szkoda, że ci lekarze nie rozumieją, że dla nas taka wizyta i rozbieranie przed obcych facetem to stres, a kiedy nas jeszcze bombarduje komentarzami, to nas po prostu krzywdzą. Typowe szowinistyczne zachowanie. Ciekawe, jakby się czuł taki ginekolog, gdyby mu kobieta robiła komentarze na temat jego przyrodzenia”.
Powtórzymy raz jeszcze: u lekarza, a zwłaszcza ginekologa, ważne jest poczucie zrozumienia i profesjonalne podejście do pacjenta, a dowcipy przez niego wypowiadane są zwyczajnie nie na miejscu. Badanie ginekologiczne to bowiem bardzo intymna chwila dla każdej kobiety, często nieprzyjemna i krępująca, a dodatkowe niemiłe i niepotrzebne komentarze lekarza tylko pogłębiają stres.
Czy możemy jakoś walczyć z takim zachowaniem? Pierwsze, co się nasuwa, to oczywiście (o ile to możliwe) zmiana lekarza, a także złożenie na niego skargi. Przypominamy, że dokładną instrukcję, jak to zrobić, znajdziecie w naszym poradniku dla pacjenta.
„Ale prawda jest taka: o ile kobiety będą sobie pozwalały na takie rzeczy, to tak będzie. Po pierwsze dać chamowi w pysk, po drugie złożyć skargę, po trzecie dać w pysk” – pisze bez ogródek użytkowniczka podpisująca się pseudonimem Trix.
W gabinecie ginekologicznym
Wiele komentarzy, które pojawiły się po naszym artykule o ginekologach, dotyczyło historii, które wydarzyły się w gabinecie ginekologicznym. Część z nich dotyczyła niewybrednych żartów lekarzy, naśmiewających się z tuszy swoich pacjentek, inne zaś – prywatnych kwestii związanych z seksem.
Zachowujemy oryginalną pisownię.
Szpital na Karowej, wizyta u jakiegoś tam profesora. Pytanie: ma pani stałego partnera?
- Mam męża.
- Nie pytam, czy na pani męża, tylko czy stałego partnera.
Kiedy ja jako nastolatka chodziłam do ginekologa najczęściej przy badaniu słyszałam-ohhh jak tu ciepło, mokro i wilgotno, zazdrodzcze temu kto tu wejdzie. A gdy stawałam się coraz starsza dopytywał o różnice penisów i doznania.
Ją znam jednego byłam może że dwa razy jestem trochę przy kości. Więc wchodzę a on do mnie recepta? Bo badań pani nie zrobię bo się brzydze i grubych nie badam . Normalnie mnie zatkalo ale on naprawdę selekcjoner tylko szczupłe bada.
Moja pierwsza wizyta u ginekologa i tekst lekarki przy robieniu usg "pani chłopak ma większego i jakos nie boli"
Siedzę rozkraczona na fotelu,ginekolog juz w rekawiczkach,wpada do gabinetu jego Pani rejestratorka(fotel bez oslon,parawanow-widok zeje...na mnie) z tekstem chodź mi tu podpisz tylko. A lekarz: za chwilkę,tylko zajrzę tutaj do pochwy. A ona jak gdyby nigdy nic sobie stoi i czeka. Zajrzal,sprawdzil i mowi zapraszam na kozetke. To nic ,ze kozetka w drugim koncu pomieszczenia a Pani dalej czeka....wiec paraduje z gołą dup....a Lekarz w "między czasie" podpisuje to coś tak ważnego.....
Spotkałam na swojej drodze paru ginekologów i powiem szczerze,że oprócz jednej Pani to byli spoko. Do owej Pani trafiłam tydzień przed moim ślubem z bardzo bolącym podbrzuszem,ktory nie pozwalał mi normalnie nawet chodzić(zgięta w pół a z boku osoba mnie prowadząca).pani doktor mówi rozbierz się i na fotel...ja posłusznie spodnie w dół i słyszę: " trzabyło się po krzakach nie piep..." Nigdy jeszcze tak szybko spodni nie ubrałam na tyłek a wychodząc powiedziałam jej,że nie jestem Nią i nie muszę tego po krzakach robić.Oczywiscie nigdy więcej tam nie poszłam i wszystkim odradzam wizytę u niej. (…)
Kiedy mój ginekolog wyjechał z miasta musiałam poszukać nowego. Tak się złożyło, że wizyta u lekarza w tym czasie była mi bardzo potrzebna gdyż byłam krótko po porodzie i wydawało mi się, że coś jest nie tak z blizną po cc. Miałam też inne niepokojące mnie objawy. Pani doktor na początek nie chciała słuchać z czym do niej przyszłam. Powiedziała, że ona zadaje tu pytania a ja mam tylko odpowiadać. Przez całą wizytę nie dała mi dojść do głosu. Kazała się tylko rozebrać i usiąść na fotel. Skomentowała, że czas na dietę bo inaczej mąż będzie się brzydził mnie dotknąć i poleci do innej. Po badaniu nie powiedziała mi nic na temat stanu mojego zdrowia. Jak zapytałam to odpowiedziała, że i tak nie zrozumiem medycznego języka i mam tylko przyjmować te tabletki które mi zapisała. Kiedy wreszcie udało mi się powiedzieć z czym mam problem to odpowiedziała, że z czymś takim mam iść do psychiatry a nie zawracać jej du** Wyszłam z gabinetu i więcej do niej nie wróciłam. Poszłam do innego lekarza gdzie otrzymałam fachową pomoc. Dokładnie mnie zbadał, wszystko wytłumaczył, a objawy które mnie niepokoiły okazały się zupełnie normalne i związane z hormonami.
Prywatnie czy nie, jeśli lekarz jest nietaktowny, to i z kasą taki jest. Ja poszłam prywatnie. Niby pan bardzo miły, przywitał się, wytłumaczył, zbadał delikatnie, ale.... W czasie badania pyta się, czy od dawna mam problem z wrastającymi włoskami w okolicy bikini i że warto się nad tym zastanowić. Bo właśnie on wypożyczył laser do laserowej depilacji, ale niedługo będzie miał swój i wtedy dobrze byłoby się do niego zgłosić. A na odchodne wręczył mi plik ulotek o poprawianiu botoksem i innym świństwem, bo przecież prowadzi dodatkowo klinikę estetyki. Och masakra :(
Ciąża
Kobiety ciężarne i świeżo upieczone mamy to osobny rozdział niewybrednych komentarzy ginekologów. Zauważyłyśmy, że to właśnie temu aspektowi poświęconych było najwięcej przytaczanych przez nasze czytelniczki historii. Niektóre z nich rozegrały się za zamkniętymi drzwiami gabinetów, inne w szpitalach w trakcie porodów lub po nich. Łączy je jedno: przedmiotowe traktowanie kobiet.
Miesiąc po poronieniu mój lekarz skierował mnie na operację wyłuszczenia mięśniaków. Lekarz przyjmujący mnie na oddział, podczas wywiadu powiedział tak: "Gdyby było po bożemu to by Pani nie poroniła". Nawet nie wiedziałam co powiedzieć, bo mnie zwyczajnie zatkało!!!
W pierwszej ciąży, na początku usłyszałam od lekarza, gdy poskarżyłam się na dolegliwości bólowe w piersiach, że pewnie dawno nie były miętoszone i dlatego bolą, z kolei pod koniec ciąży, gdy wyrażałam obawy związane z porodem itp. usłyszałam, że zachowuję się, jak jakaś rozlazła baba, mam wziąć się w garść i rodzić, bo od tego jestem... Po porodzie poszłam już tylko na wizytę kontrolną, po czym zmieniłam lekarza i w odróżnieniu od pana doktora, jest to profesjonalna, rzeczowa pani doktor, która zawsze pomoże, odpowie na każde pytanie i stroni od głupich docinek/żartów. ;)
Ja na pierwszej wizycie uslyszalam"co to wogole jest jak Ty chcesz karmic"po tym jak ginekolog spojrzal na moje sutki "Niech partner się pobawi" Później kiedy zobaczył że mam infekcje;która w ciazy jest na porzadku dziennym rzucił oburzony "ALE SERA,nawet cytologi nie zrobię.
Będąc w 6 tygodniu ciąży, na pierwszej wizycie u ginekologa usłyszałam, że niepotrzebnie w ogóle przychodziłam, że w chwili obecnej nic "tam" nie widać i mam brać kwas foliowy. Wytłumaczyłam lekarzowi, że nie jestem pewna od kiedy mogę być w ciąży, bo to nie musi być przecież 6 tydzień. Nierzadko bywa, że kobiety będąc na początku ciąży mają plamienia, które mogą pomylić z miesiączką i wcale nie muszą być one objawem poronienia. Cytuję odpowiedź lekarza: "Kobieta, która nie wie, że jest w ciąży jest po prostu pomylona. Zapraszam Panią na wizytę za 2-3 tygodnie, jeśli do tej pory nie zacznie Pani krwawić. W takim przypadku proszę zgłosić się do szpitala". To była moja pierwsza i ostatnia wizyta u tego lekarza.
Poszłam w 9mc ciąży na usg, ściągam majtki a lekarz na to... Ale żeś sobie proce na dupe założyła (chodziło mu o stringi).
W trakcie porodu siłami natury było małe rozwarcie, lekarz kilka razy mnie naciął na żywca bez znieczulenia. Po wszystkim przyszła pani doktor mnie pozszywać, usiadła przede mną i powiedziała: o Boże, ale rozciapane, jak ja mam się za TO zabrać? Szyła mnie 45 min, kilka razy zmieniała nici, bez zastrzyku znieczulajacego.
Ja uslyszalam "studnia bez dna" zaraz po porodzie.
Z takimi tekstami się może nie spotkałam ale kiedyś trafiłam na lekarza który zupełnie inny był jak chodziłam do niego prywatnie,a bardziej gburowaty jak na NFZ. Kiedy podczas mojej 3 ciaży zaczęłam krwawic (a byłam już po jednym poronieniu),zadzwoniłam do niego przedstawiając mu sytuację odrzekł :"no chyba nie myślała pani ze utrzyma te ciąże,tutaj sie nie da nic zrobic-ja właśnie kończę pracę więc pani nie przyjmę"....i właśnie wtedy zakończyłamzakończyła "współpracę" z tym konowałem.
W ciąży pojechałam na SOR z czyrakiem na kości ogonowej, czyszczenie na żywca a ja się wije i płacze z bólu. Pielęgniarka do mnie: "nie przesadzaj, to jak Ty urodzisz".
Wizyta kontrolna w ciąży: "jesteś wąską jak dziewica".
Badanie (bolesne) w szpitalu: "no rozluźnij się dziewczyno!".
11 lat temu gdy bylam w ciazy w 4 miesiacu strasznie bolalo mnie podbrzusze i takie parcie w dol czulam, poszlam do swojego lekarza i mu mowie a on a co ty myślałaś w ciazy jestes to cie musi boleć, mowie moze jajniki a on powaliło cie jajniki w ciazy i wykałaczką wali w plakat budowy macicy i wyklad o biologi z nerwami, ODP po pierwsze to moja pierwsza ciąża, to z kad mam k.. wiedziec, po drugie maturę z biologi zdawałam ale medycyny nie studiowałam ,a po trzecie wstyd by czlowiek w tym wieku mial teksty jak szczeniak, zwinelam nogi do kupy i tyle mnie widzial, gdy wyszlam popłakałam sie kuzynka zabrala mnie do swojej gin oczywiscie prywatnie, i co ,okazalo sie ze groziło mi poronienie i miesiac w wyrze..od tamtej pory ginekolog to jedyny lekarz do którego nie chodzę na kasę chorych.
Co myślicie o tych historiach? Czy opisywani w nich lekarze przekroczyli swoje kompetencje? Co zrobiłybyście na miejscu tych kobiet? Czekamy na Wasze opinie.
Polecamy też inne ważne materiały na Polki.pl