Skończył pracę, to poszedł do domu. Normalne. Tylko że maszynista pociągu PKP Intercity, jadącego do Suwałk, zostawił pasażerów na stacji Tłuszcz, nie dojechawszy do celu. Wysiadł z pociągu, bo... skończył mu się czas pracy.
Oburzeni pasażerowie mówili w TVN24, że nigdy z czymś takim się nie spotkali. Ale to nie wszystko. Pociąg już wcześniej miał opóźnienie. Wyjechał z Suwałk pół godziny później i stał w Stargardzie i w Warszawie.
„Razem wychodzi 250 minut” - powiedział jeden z mężczyzn podróżujących pociągiem.
Lekarz w Medicover odmówił wypisania recepty na tabletki antykoncepcyjne. Zasłaniał się klauzulą sumienia
„PKP Intercity wyjaśnia sprawę” - powiedziała TVN24 rzeczniczka PKP Agnieszka Serbeńska. Tłumaczyła, że zmiany maszynistów występują na zakładkę i jest to niezauważalne dla pasażerów. W tym przypadku nie wiadomo, dlaczego nie pojawił się zmiennik. PKP ma to zbadać.
Pasażerów zirytował nie tylko sam fakt, że maszynista poszedł do domu, ale też - że nikt ich nie informował, jak długie miało być opóźnienie tym spowodowane.
„Nikt nas nie poinformował, jak długo będziemy czekać i czy jest możliwość dostania wody czy czegokolwiek. A były rodziny z dziećmi” - jedna z pasażerek nie kryła niezadowolenia.
Jak sądzicie, maszynista postąpił słusznie, czy przesadził?
Więcej newsów z Polski i ze świata - w O tym się mówi - na Polki.pl