Julia Kozerski mieszka z rodziną w Milwaukee, w stanie Wisconsin. Jest fotografką, która zasłynęła kontrowersyjnymi zdjęciami, na których pokazuje swoje ciało po utracie wagi. Ale od początku.
Nagła zmiana
Julia nigdy nie była szczupła. Już w wieku 15 lat, przy wzroście 175 cm, ważyła 115 kg. Mówiono o niej „duża” lub „przerośnięta” – zawsze była największym dzieckiem w klasie, odznaczała się szerokimi ramionami i dużymi stopami. Rozmiary odziedziczyła genetycznie – podobną budowę mieli także jej rodzice.
Po skończeniu studiów w Instytucie Sztuki i Designu (Institute of Art & Design – MIAD) zajęła się fotografią. Lubiła przebywać w ciemni, gdzie czuła się bezpiecznie. Od lat walczyła z depresją, którą pogłębiały myśli o własnej otyłości. Mimo rozmaitych diet i walki z dodatkowymi kilogramami Julia wcale nie chudła, a wręcz przeciwnie – jej waga wciąż rosła. Skończyło się na tym, że ważyła 152 kg.
Wielokrotnie w życiu próbowałam się odchudzać. Mama wprowadzała odchudzające shake'i, po których czułam się jeszcze gorzej. Budziłam się rano i nie widziałam żadnych rezultatów. To powodowało, że się natychmiast poddawałam. Pewnego dnia podjęłam decyzję, że muszę to wreszcie zmienić, że tym razem będzie inaczej
– powiedziała.
Jak postanowiła, tak zrobiła. Schudła – i to nie mało, w sumie prawie 80 kg. Jak to zrobiła? Trudno w to uwierzyć, ale nie pomogła jej żadna wymyślna dieta ani wyczerpujące treningi. Julia po prostu ograniczyła picie gazowanych napojów i wprowadziła małe „porcje ćwiczeń”, na przykład w postaci spacerów z psami. W metamorfozie Julię wspierał mąż, z którym jest związana od czasów szkolnych. Gdy patrzy obecnie na swoją sylwetkę sprzed zmiany, nie może się nadziwić. Szczególnie, gdy przegląda zdjęcia, na których pozuje w sukni ślubnej.
Jest ogromniasta. Wciąż mogę ją założyć. Z tym, że teraz mieszczę się w nią razem z mężem
–żartuje Julia.
„Olej hejterów i zaakceptuj siebie taką, jaką jesteś!”. W reklamach tej firmy zobaczymy rozstępy, blizny i cellulit
Była wyśmiewana, więc stworzyła szokującą sesję zdjęciową, by walczyć z hejtem. Daje do myślenia?
Skóra w obiektywie
Proces chudnięcia Julia uwieczniała na zdjęciach. Surowych, bezpruderyjnych fotografii wykonywanych bez upiększeń. Tak powstały projekty „Half” i „Changing Room”. W tym drugim pozowała do zdjęć w przymierzalniach, mierząc ciuchy i prezentując, jak zmieniała się jej sylwetka. W pierwszym zaś pokazała się nago, w całej okazałości. To właśnie ta seria fotografii wzbudziła najwięcej emocji.
Chudnięcie całkowicie przemieniło ciało Julii. Na co dzień słyszała, że wygląda coraz lepiej, a rodzina i przyjaciele gratulowali jej niesamowitej metamorfozy. Tymczasem ona sama widziała, że wraz z utratą wagi zmienia się jej sylwetka i nie zawsze jest to zmiana na lepsze. Jej skóra wiotczała, zaczęła zwisać. Niegdyś naciągnięta, teraz marszczyła się i powodowała zmiany proporcji ciała. Piersi zrobiły się bardziej obwisłe. Dzieląc się swoimi zdjęciami, które sama nazywa „groteskowo pięknymi”, przełamała granicę tabu z nadzieją, że jej prace pomogą innym.
Tworząc i oglądając te zdjęcia nauczyłam się, jak bardziej pokochać samą siebie. Mam wielką nadzieję, że oglądającym pomogą w tym samym
– komentuje swoje prace Julia.
Artystka przyznaje, że nienawidzi nadmiaru skóry, który pozostał jej po odchudzaniu. Jak wyznała, nie chce jej jednak znów „wypełniać” poprzez tycie. Zwisająca skóra przypomina jej o tym, kim do niedawna była i jaką decyzję podjęła. Jak się zmieniła.
Zwisająca skóra to bagaż, który pokazuje, że nie próbuję być modelką. Jestem prawdziwym człowiekiem. Chcę o tym rozmawiać. Ludzie mówią: „och, mam rozstępy po urodzeniu dziecka”. Kwestia, którą poruszam, nie dotyczy tylko wagi, ale każdego z nas
– powiedziała.
Reakcje na jej prace bywały różne. Jedni je chwalili, inni wyśmiewali. Największa fala hejtu spadła na Julię w internecie, gdzie niektórzy mężczyźni komentowali jej przemianę zdaniami w stylu: „Cóż, wciąż jest brzydka”. Niechęć do jej zdjęć – jak sama uważa – wynika z tego, że ludzie czują się niepewnie w obliczu cudzej nagości. Zapytana o to, czy porównuje się do innych kobiet – urodziwych modelek, które tak jak ona pozują do zdjęć, powiedziała szczerze: „gdy patrzę na taką kobietę, myślę: ok, jest piękna. Ale nie jest mną. Nie wykonuje mojej pracy, nie jest żoną mojego męża, nie żyje w moim domu. Więc mnie nie obchodzi”.
Julia pokazuje swoje prace na stronie http://juliakozerski.com. W naszej galerii możecie zobaczyć kilka z nich.
Te kobiety wyglądają jak lalki. Ładne?
Od lekarzy słyszała: „Niedługo usiądzie pani na wózek inwalidzki”, ale nie poddała się. Niezwykła historia Joanny Wdowiak