Jeśli – podobnie jak my – nie potraficie już obyć się bez internetu, a wszystko, co was interesuje, zamiast w książkach sprawdzacie najpierw w „googlu”, miejcie się na baczności: nie wszystkie tematy i frazy warto wpisywać do wyszukiwarki.
Czego nie „googlować”?
Od nieprzyjemnych dla oka i powodujących koszmary do niebezpiecznych i mogących sprawić, że któregoś dnia do naszych drzwi zapuka policja – takie są kwestie, które znajdziecie w tej galerii, a których zdecydowanie odradzamy wyszukiwać w sieci. Pominęliśmy w nich sprawy oczywiste, związane z pornografią i przemocą, które z samej już definicji nie powinny wzbudzać w nas chęci surfowania po internecie, a także poszczególne, dość strasznie wyglądające objawy chorób.
Trzeba bowiem pamiętać o jednym: w internecie łatwo jest zabrnąć tam, gdzie znajdują się treści szokujące, straszne, niebezpieczne lub niepokojące. Czasem wystarczy tylko jeden niewłaściwy klik, jedno nierozważne naciśnięcie entera. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – to powiedzenie zyskuje nowy wymiar przy tematach, które zgromadziliśmy w tej galerii…
Batalia o biedronkowe Świeżaki, czyli na czym polega fenomen Groszka Grzesia i Bakłażanka Błażejka?
Węże to tylko wierzchołek (zwierzęcej) góry lodowej: pierwsza z rzeczy, którą odradzamy googlować, to zwierzaki, który wywołują u nas strach i/lub obrzydzenie. Nie chcesz przecież nabawić się nowej fobii, prawda? A gwarantujemy, że przejrzenie galerii ze skolopendrami albo karaluchami sprawi, że nie będziesz mogła zasnąć...
Znacie te sceny z filmów, w których bohaterki wydają na świat dzieci? Zazwyczaj wygląda to tak: krzyknie taka dwa-trzy razy, napnie się i już, maluch jest na świecie. W kolejnej scenie cudownie znikają jej już nawet krople potu z czoła, gdy przytula noworodka do piersi. Noworodka, dodajmy, który jest nim tylko z nazwy, bo tak naprawdę jest to kilkumiesięczny, odchowany, czyściutki bobas. Serio, myślicie, że w prawdziwym życiu też to tak wygląda? No właśnie... Dlatego odradzamy googlować porody. Szczególnie, jeśli swój pierwszy macie jeszcze przed sobą.
Gdy wpiszesz swoje imię i nazwisko do sieci, prawdopodobnie stanie się magia: wyszukiwarka zaleje cię twoimi starymi fotografiami, które, jak sądziłaś, już dawno usunęłaś z odmętów internetu, wskaże ci nieaktualne już informacje o sobie samej, a w najlepszym przypadku "poznasz" inne osoby, które nazywają się tak samo, jak ty i stracisz poczucie wyjątkowości. Po co ci to?
Czwarta sprawa to plastry na wągry, a dokładniej to, co wyciągają z nosa. Tak, tak, obrzydliwość. Jednak wiele osób uważa, że patrzenie na to, co niektóre z tych cudeniek robią i jak wspaniale oczyszczają skórę, jest wręcz hipnotyzujące. Odradzamy, szczególnie przed jedzeniem.
Jesteś chora? To idź do lekarza, bo "dr Google" to doktor tylko z nazwy: nie zdiagnozuje cię, nie powie, co robić, a już na pewno nie pocieszy. Raczej skończysz zapłakana na kanapie z myślą, że umierasz... Dlatego nie wyszukuj w sieci symptomów chorób, szczególnie na forach.
Jeśli nie chcesz wpaść w kłopoty z powodu swojej ciekawości i mieć do czynienia z policją, nie googluj fraz typu "jak skonstruować bombę", "jak zrobić amfetaminę" ani żadnych podobnych. Po prostu, zaufaj nam.
Nowotwory to pojęcie bardzo szerokie, a ich objawy bardzo często pokrywają się z symptomami powszechnych chorób takich jak grypa czy przeziębienie. Dlatego dla własnego bezpieczeństwa psychicznego nie wyszukuj w internecie objawów raka.
Ostatnia sprawa to infekcje intymne i choroby weneryczne. Jeśli już interesuje cię jakiś tego typu aspekt, odradzamy klikać w zakładkę "zdjęcia"...