Filip Chajzer w felietonie o wiadomości cennej, jak szóstka w totka

Facebook fot. Fotolia
Życie bywa męczące. Upierdliwe, niewygodne, złe. Ale są też dni, kiedy wiem, że wygrałem, trafiłem szóstkę w totka, zwyciężyłem! I właśnie tak było kilka dni temu. A zaczęło się od... Facebooka i różowych ciuszków.
Filip Chajzer / 11.01.2017 09:22
Facebook fot. Fotolia

Życie bywa męczące. Upierdliwe, niewygodne, złe. Lepiej kiedy mamy takie wrażenie ze względu na okoliczności obiektywnie do przezwyciężenia – przepracowanie wymiennie na brak pracy, średnio udany związek czy dzieci w okresie buntu level master. To wszystko minie, poukłada się, oby...

Filip Chajzer stworzył ciuchy, o których zawsze marzył, ale wstydził się powiedzieć

Gorzej, kiedy kolejne problemy są coraz wyższymi murami, chociaż teoretycznie każdy mur jest bramą (takie motto namazane sprayem towarzyszyło mi przez lata na wjeździe na osiedle). Zdarza się też czasem taki dzwon w ścianę, że późniejsze wstanie z kolan, będzie graniczyło z cudem. Zawsze na pytanie „jak tam?” odpowiadam zachowawczo „stara bieda”. Wszak lepsza stara, niż nowa, nieznana.

Próbuję docenić to, co mam, ale życie nauczyło mnie, że to co masz w sekundę może posypać się jak domek z kart. Rozpieprzyć na kawałki cały twój świat. Z drugiej strony, walczę do końca, bo co mam do stracenia? Najwyżej się nie uda... Cóż to jednak za walka, jeśli nie można zwyciężyć?

W zeszłym tygodniu zwyciężyłem! Wiadomość, którą dostałem, wspomnianą starą biedę, zmieniła w nowe bogactwo. Bynajmniej nie materialne, to jest w tym wypadku najmniej ważne.

Bonusy od życia. Brać, kolekcjonować, doceniać - Filip Chajzer o małych radościach, których nie wolno przeoczyć!

Wiadomości od ludzi, którzy śledzą mój profil na Facebooku otwieram randomowo. Kiedy masz 600.000 wirtualnych przyjaciół - przeczytanie każdej z osobna jest, niestety, niewykonalne. Każdego dnia przychodzi ich około setki. Otwieram na chybił trafił, trochę jak w totolotku. I w końcu trafiłem, moją szóstkę.

Pisze dziewczyna z Wielkopolski, imienia nie ujawniam, bo nie mam na to jej zgody. Na publikację wiadomości też nie, ale mam nadzieję, że się nie pogniewa. Chcę, żeby wiedziała, jak wiele znaczą dla mnie jej słowa.

Piątek, godz. 02:21
„Filip uwielbiam Cię! Jesteś moją motywacją każdego dnia! Mam 4-letniego syna o imieniu Filip (zgadnij, dlaczego ma tak na imię?). Czasem jest w życiu źle, dobrze o tym wiesz. Ale najważniejsze to podnieść głowę wysoko i iść. Mam nadzieję, że wszystko co robisz, jest naprawdę szczere, bo potrafisz dać ludziom wiarę w lepszy sens istnienia!! Nigdy się nie zmieniaj!”

Piątek, godz 09:45 
„Ślicznie dziękuję, mam jednak prośbę bo nie zgadłem. Jaka jest geneza imienia Twojego syna?

Piątek, godz.13:42 
„Geneza imienia jest dość banalna... Byłam w 9 miesiącu ciąży, zaraz po maturze. Do końca nie znałam płci dziecka, ale podświadomie kupowałam wszystko różowe, nawet imię wybrałam dla dziewczynki. Właściwie nie dopuszczałam do siebie możliwości urodzenia chłopca. Ogólnie tamten okres nie był dla mnie łatwy. Ciąża w klasie maturalnej - kiepska perspektywa. Spojrzenia i szepty innych, jak to w małej miejscowości, też nie pomagały. Cały obraz dorosłości, jaki wyobrażałam sobie w wieku 16-17 lat całkowicie rozjechał się z rzeczywistością. Ale do sedna. 
Pewnego październikowego poranka (rok 2012), oglądałam Dzień Dobry TVN (a telewizję oglądam naprawdę rzadko). Akurat był Twój reportaż. Nie wiem dlaczego, ale oglądając go poczułam coś bardzo pozytywnego. Nie umiem tego do końca wyjaśnić, bo sama nie wiem co to było. Ale było to tak bardzo pozytywne, że uśmiech przez cały dzień nie znikał mi z ust. Później, w sumie o tym zapomniałam, w natłoku codziennych obowiązków.
Parę dni później byłam już na porodòwce, nadal nie wiedząc jakiej płci będzie moje dziecko. Nagle wiadomość, że coś jest nie tak, trzeba będzie zrobić cesarskie cięcie. Totalnie mnie to rozbiło, a nie miałam ochoty być smutna w dniu, w którym będzie moim najpiękniejszym w całym życiu. Przypomniał mi się wtedy ten dzień, kiedy poczułam to pozytywne „coś”, kiedy przez cały dzień się uśmiechałam. I wtedy już wiedziałam, że mimo wszystko, pomijając to, że wszystkie ciuszki były różowe, chcę urodzić syna i chcę, by miał na imię Filip. Tak też się stało. Mam nadzieję, że mój Filip będzie miał wartości jak ten Filip, który daje ludziom taką pozytywną energię i chęć do działania. Życzę powodzenia i wszystkiego dobrego! 
Pozdrawiam."

Ja Ciebie też pozdrawiam bardzo gorąco i przytulam Was do serca najmocniej, jak umiem. Jednak najważniejsze słowo to - dziękuję. Za sens...

Polecamy: Dla Polki.pl co tydzień piszą m.in. Roszczeniowa Trzydziestka, Filip Chajzer i Anna Kowalczyk 

Redakcja poleca

REKLAMA