Rozglądając się dookoła, z każdym rokiem można mieć coraz silniejsze wrażenie, że prawdziwym sensem świąt stają się choinki, światełka, prezenty i smutne karpie, ściśnięte w burej wodzie. Cała otoczka powoli i stopniowo sprawia, że trudno dotrzeć do tego, co znajduje się głębiej. Właściwie nie ma nawet czasu się nad tym zastanowić. Bo niby kiedy? Między kłótnią o ustawienie choinki, mieleniem maku na makowiec, a komisyjnym testowaniem pierwszych pierogów?
Tradycja tradycją, ale czasem nie warto robić wszystkiego tak, jak ona nakazuje.
Namawiają do tego nawet księża.
Ksiądz Piotr Pawlukiewicz o świętach
- Boże Narodzenie jest dla nas nieprawdopodobnym skarbem. Jest powrotem do dzieciństwa (...). Ale Boże Narodzenie nie może się zamknąć w tym, że wszystko powtarzamy identycznie i nie ma w tym żadnej nowości. Ktoś mówi wtedy: "U mnie, proszę księdza, to jest ten sam scenariusz. Mama podaje śledzie, dziadek wtedy mówi - za moich czasów to były śledzie! Tata mówi - szkoda że dzisiaj Wigilia, bo to śledzie, a śledzie to lubią... Ale jutro nadrobimy!" (...) Byłoby źle, gdybyśmy ten rytuał tak zamrozili. Boże Narodzenie było w istocie nowością! - opowiada ksiądz Pawlukiewicz.
Poszukiwaniu sensu świąt nie sprzyja teraz atmosfera - protest za protestem i walka tych, którzy stoją po prawej stronie barykady z tymi, którzy stoją po lewej. Walka Polaków z Polakami. Nastrój nieustannego napięcia towarzyszy nam także w związku z tym, co dzieje się za granicą.
Czy nie sprowadzamy Bożego Narodzenia do automatycznych rytuałów, zamiast naprawdę spędzać ze sobą czas i cieszyć się swoim towarzystwem?
Jak odmienić świąteczną rutynę?
- Kochani, wprowadźcie w święta jakiś nowy element (...). Pewien pan mi opowiadał, że czekali z rodziną na święta. Wszystko miało być tradycyjne, talerzyki poustawiane, świece. Wigilia już się zaczyna, tradycyjne dania, zaraz będzie Mikołaj. I nagle dzwonek do drzwi. Co to? Sąsiad, coś się stało, samochód trzeba przeparkować? (...)
Otwierają drzwi, stanęli jak wryci. Stoi ich kuzyn, dość daleki, oni go oczywiście znają, ale widzieli go ostatni raz parę lat temu. Kuzyn jest psychicznie chory i pyta, czy może u nich zjeść Wigilię. Oni wiedzą kto to jest, ale to jest dla nich praktycznie obcy człowiek. Ten pan poszedł dyskretnie i zadzwonił do kuzynki, która się nim opiekowała, spytać co robić. "Słuchajcie, on ma teraz takie słabsze dni, jest na psychotropach, zapamiętał gdzie mieszkacie i poszedł. No nie wiem, czy ja mam po niego jechać? Może już przyjmijcie go na Wigilię".
No i tego kuzyna poprosili do stołu, dali mu miejsce. On całą Wigilię siedział, nic nie mówił, że dziękuje. (...) Ich rozmowy były bardziej sztuczne, bardziej oficjalne. Po Wigilii odwieźli go do domu.
On im w pewnym sensie zmienił cały plan Wigilii, całe oczekiwania, całą atmosferę. Ale to była piękna Wigilia. To była ciekawa Wigilia. Chrystus przyszedł w postaci psychicznego chorego kuzyna! - mówi ksiądz Pawlukiewicz.
Ścisłe przestrzeganie tradycji niesie ze sobą ryzyko, że stanie się ona niewiele znaczącym zbiorem dość luźno powiązanych ze sobą nawyków. Widziałyście świąteczne Bingo? Tak, to na którym można odkreślać, które zdania padły już w te święta.
Powtarzalność najwidoczniej jest charakterystyczną cechą Bożego Narodzenia.
I nerwowość, która sprzyja nieustannym kłótniom.
- Niekoniecznie mówię, żebyście zapraszali do domu jakiegoś trudnego gościa. Ale tak życzenia trochę inaczej złożyć. Zadzwonić do kuzyna, do którego nigdy nie dzwonimy. W życzeniach nawet żonie i mężowi dodać jakieś jedno zdanie, takie trochę trudniejsze, wymagające pewnej głębi. Żeby wprowadzić element nowości. (...) Może troszeczkę inny prezent? (...) Może w domach, gdzie nikt nigdy nie śpiewał, zaśpiewajmy kolędy? Powtarzam, esencją Bożego Narodzenia była nowość! - podkreśla ksiądz Pawlukiewicz.
Nie burzmy tradycji. Ale nie zamykajmy się też w utartych schematach. Niech święta będą pełne spokoju, ale również radości.