Do tragicznego wydarzenia doszło w miniony weekend na jednym z wrocławskich osiedli, gdy 47-letni mężczyzna chciał uratować swojego psiego przyjaciela. Czworonóg nie chciał zejść z torów, więc właściciel bez zastanowienia rzucił mu się na pomoc.
Tragiczny finał spaceru z psem
Do dramatycznego zdarzenia doszło w niedzielę (10 marca 2024 r.) około godziny 11.30. 47-letni mieszkaniec Wrocławia spacerował ze swoim ukochanym psem nieopodal mostu kolejowego i nic nie wskazywało na to, że za moment rozegra się tragedia. Z nieznanych przyczyn zwierzę nagle weszło na tory i to tuż przed nadjeżdżającym pociągiem PKP Intercity. Dalsza część historii rozegrała się w ułamkach sekund. Najprawdopodobniej czworonóg nie reagował na polecenia właściciela, a ten za wszelką cenę próbował go uratować.
Mężczyzna nie mógł bezczynnie patrzeć na to, co może się za chwilę wydarzyć i w ostatniej chwili próbował zabrać psa z torowiska. Niestety, nie miał szans w starciu z nadjeżdżającą maszyną.
Policja bada sprawę
Na miejscu zdarzenia od razu pojawiła się policja oraz pracownicy służb medycznych. Wstrzymano także ruch pociągowy, aż do momentu wyjaśnienia sprawy.
Z ustaleń funkcjonariuszy pracujących na miejscu zdarzenia wynika, że mężczyzna wszedł na tory, żeby ściągnąć z nich psa, który zszedł na torowisko. Niestety, gdy próbował go zabrać, został potrącony przez nadjeżdżający pociąg — poinformował dziennikarzy "Gazety Wrocławskiej" aspirant Łukasz Porębski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Pracujący na miejscu zdarzenia śledczy prowadzący postępowanie wykluczyli próbę samobójczą. Przytomnego 47-latka przetransportowano do szpitala z urazem nóg. Jedna z nich została częściowo amputowana, a druga jest złamana. Niestety nie wiadomo, jak potoczyły się losy psiaka.
Źródło: gazetawroclawska.pl
Czytaj także:
Historia życia Brudzia chwyta nas za serce. Został skazany na tułaczkę, ale to nie koniec
Został upodlony przez człowieka. To, co zgotował mu los, woła o pomstę do nieba
Ruszyły wybory na kocią piękność. Komu ty przyznasz koronę?