Źle spakowane narty to wielkie zagrożenie
Luźno leżący w samochodzie przedmiot o wadze 20 kg podczas zderzenia z prędkością 50 km/h uderza z taką siłą, jakby ważył tonę.
fot. Fotolia
Aby sprawdzić, jakie są skutki wypadku, podczas którego niezabezpieczone przedmioty zaczynają bezwładnie przemieszczać się w kabinie samochodu, eksperci niemieckiego automobilklubu ADAC przeprowadzili crash testy. Właśnie teraz, podczas ferii, kiedy wyjeżdżamy na zimowy wypoczynek, postanowili pokazać kierowcom, czym może skończyć się nieprzemyślane ułożenie w samochodzie sprzętu narciarskiego.
Zobacz także: Pomadki i balsamy ochromnne na zimę - nasze typy
Do pierwszej próby niemieccy eksperci złożyli tylne siedzenie i luzem ułożyli narty, kaski, buty narciarskie i walizki w bagażniku. Zderzenie tak zapakowanym samochodem przy prędkości 50 km/h ma katastrofalne skutki: cały bagaż leci do przodu auta i uderza kierowcę oraz pasażera jadącego na przednim siedzeniu. Wnętrze pojazdu jest po wypadku całkowicie zdemolowane. Oparcia foteli nie wytrzymują uderzenia – zostają silnie zdeformowane na wysokości lędźwiowej części kręgosłupów obu osób jadących samochodem. Gdyby wypadek wydarzył się w rzeczywistości, mogłoby dojść do poważnego uszkodzenia kręgosłupa.
Czas na drugą próbę. W tym crash teście walizki i narty są przywiązane w bagażniku, a buty narciarskie ułożone na podłodze za przednimi siedzeniami. Wynik testu: bagaż pozostał na swoim miejscu. Co prawda oparcie tylnego siedzenia zostało tak mocno uderzone przez ciężkie walizki, że znalazło się już na granicy możliwego obciążenia, ale przetrwało wypadek i ochroniło kierowcę i pasażera przed pociskiem w postaci wystrzelonego bagażu.
Jak właściwie pakować narty?
Eksperci zalecają więc, aby przed podróżą zawsze przymocować bagaż, nawet kaski narciarskie, tak, aby nie leżał luzem i w razie wypadku nie uderzył jadących samochodem osób. Przy mocowaniu bagażu trzeba pamiętać o tym, by równomiernie napiąć liny. Natomiast buty narciarskie dobrze jest ułożyć na podłodze, za tylnymi siedzeniami.
Nieumocowany w samochodzie przedmiot podczas zderzenia przy prędkości 50 km/h staje się od 30 do 50 razy cięższy.
Tylnych siedzeń najlepiej w ogóle nie składać. Chronią bowiem jak mur przed bagażem wypadającym z bagażnika. A więc, jeśli nie jest to konieczne, lepiej pozostawić oparcia na swoim miejscu, a wszystkie bagaże spakować do bagażnika.
Polecamy: 10 kosmetyków na stok