Pierwszy rok z certyfikatem

Certyfikacja energetyczna budynków to jeden z najważniejszych tematów nurtujących zarówno szeroko rozumianą branżę budowlaną, jak i inwestorów. Jeszcze zanim stosowna ustawa weszła w życie, nie brakowało pytań i wątpliwości co do jej celów i szczegółów związanych z wprowadzeniem w życie.
/ 04.11.2009 05:32
Certyfikacja energetyczna budynków to jeden z najważniejszych tematów nurtujących zarówno szeroko rozumianą branżę budowlaną, jak i inwestorów. Jeszcze zanim stosowna ustawa weszła w życie, nie brakowało pytań i wątpliwości co do jej celów i szczegółów związanych z wprowadzeniem w życie.

Zgodnie z założeniem dyrektywy EPBD i znowelizowanego prawa budowlanego w Polsce, większość budynków powinna posiadać świadectwo charakterystyki energetycznej. Obowiązek ten dotyczy zarówno obiektów oddawanych do użytku przez deweloperów, jak i mieszkań oraz lokali przeznaczonych na wynajem czy sprzedaż. W zasadzie dokument ten powinien być traktowany jako uzupełnienie projektu budowlanego, choć akurat ten szczegół jest jednym z punktów wzbudzających kontrowersje wśród osób bezpośrednio związanych z kwestią certyfikacji.

Pierwszy rok z certyfikatem
Fot. Fotolia.com

ABC świadectwa energetycznego
Najogólniej rzecz ujmując, świadectwo charakterystyki energetycznej budynku zawiera informacje dotyczące zapotrzebowania na energię, wyrażone poprzez kilka wskaźników. Najbardziej widocznym wskaźnikiem w świadectwie jest EP, czyli wskaźnik zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną, określający całkowitą efektywność energetyczną budynku (z uwzględnieniem tzw. efektu ekologicznego). Jednak dla przeciętnego użytkownika nieruchomości najważniejszy element takiego certyfikatu to wskaźnik EK (energii końcowej), na podstawie którego można oszacować przyszłe koszty eksploatacji obiektu. W praktyce – wskaźnik EK określa ilość energii potrzebnej każdego roku do ogrzania mieszkania, jego wentylacji, przygotowania ciepłej wody użytkowej, a w domach z klimatyzacją – dodatkowo chłodzenia. Oczywiście, im mniejsza jest wartość współczynnika EK, tym bardziej efektywny energetycznie jest dany budynek, a tym samym – niższe są koszty jego utrzymania.
Sporządzaniem świadectw energetycznych zajmują się uprawnieni do tego specjaliści. Możemy wymagać od nich zaświadczenia o posiadaniu uprawnień projektowych lub do przygotowywania takich certyfikatów. Jeśli chodzi o cenę świadectwa, nie ma żadnych regulacji ustawowych w tym obszarze. Raz przygotowane świadectwo energetyczne ważne jest przez 10 lat, przy czym można w tym czasie wykonać nowe, jeśli ulegnie poprawie charakterystyka energetyczna budynku.
Pierwszy polski budynek, w którym dokonano charakterystyki energetycznej i któremu nadano klasę efektywności energetycznej, to dom w podwarszawskich Markach, o powierzchni 160 m2, wykonany w technologii szkieletowej, ocieplony wełną mineralną, ogrzewany dwufunkcyjnym kotłem zasilanym gazem ziemnym, z kontrolą wymiany powietrza i wspomaganiem solarnym. Świadectwo energetyczne wręczono uroczyście w dniu 8 stycznia 2009 roku. Szacuje się, że od tego czasu domów z certyfikatem jest już w Polsce kilkadziesiąt tysięcy.

Pierwszy rok z certyfikatem
Fot. Fotolia.com

Niedoskonałe, ale potrzebne
Pierwsze półrocze funkcjonowania świadectw energetycznych oceniane jest sceptycznie, ale z nadzieją, że z czasem przepisy uda się udoskonalić, a wątpliwości i niewiedza znikną. Ważne, że w ogóle wprowadzono obowiązek certyfikacji energetycznej, gdyż tylko w ten sposób będzie można dążyć do podniesienia świadomości ludzi w zakresie energooszczędności i ochrony środowiska. Coraz większa liczba osób wyszkolonych w tym kierunku, niezliczona ilość akcji, spotkań, konferencji, kampanii na rzecz oszczędzania energii, wreszcie – pierwsze domy ze świadectwem energetycznym – to efekty pierwszych miesięcy obowiązującej certyfikacji.
Chcąc dokonać wstępnej oceny tego okresu, agencja konsultingowa BuildDesk przygotowała ankietę, w której głównie wzięli udział architekci (ankieta została wypełniona przez użytkowników newsletterów popularnych internetowych serwisów branżowych). Optymistycznym wnioskiem płynącym z jej podsumowania jest fakt, że prawie 100% architektów jest świadomych konieczności sporządzania charakterystyki energetycznej projektowanych budynków. Jeśli chodzi o szczegóły przepisów, wyniki są już nieco mniej pozytywne.
Co czwarty architekt biorący udział w ankiecie nie widzi potrzeby sporządzania świadectwa energetycznego. Ponadto niemal 32% respondentów twierdzi, że nie są zadowoleni z obecnego kształtu przepisów. „Istotną rzeczą jest kształt przepisów, które być może nie zostały skonstruowane tak, aby w pełni wpasować się w naszą rodzimą rzeczywistość. Cały czas powinien mieć miejsce dialog ze społecznością branżową – oczywiście – na to potrzeba czasu i odpowiedniego podejścia obu stron. W przeciwnym wypadku taka debata może przynieść odwrotny skutek” – mówi Michał Fikus z poznańskiej pracowni architektonicznej Studio Fikus.
Z badań BuildDesk wynika, że 70% architektów wykonuje osobiście związane z certyfikacją obowiązki, kolejnych kilkanaście robi to sporadycznie lub zleca podwykonawcom, a kilka procent w ogóle nie wypełnia zadań nałożonych na nich przez prawo. „Może to wynikać z tego, że aż 30% ankietowanych nie zgadza się z ideą dołączania do projektów budynków ich charakterystyk energetycznych. Należy się zatem zastanowić nad dwoma aspektami tej sprawy: jak z jednej strony dostosować prawo do oczekiwań architektów, a z drugiej jak zmobilizować ich do przestrzegania istniejącego prawa” – komentuje Piotr Pawlak, dyrektor zarządzający BuildDesk Polska.
Jeśli chodzi o poglądy inwestorów i deweloperów na kwestię charakterystyki energetycznej budynku, prawie co czwarty z nich uważa obowiązek pozyskiwania certyfikatu za niepotrzebne utrudnienie pracy. Ponadto 35% ankietowanych deweloperów i inwestorów indywidualnych uważa, że obowiązek pozyskiwania świadectwa nie wpływa na oszczędność energii. Jednak większość z nich uważa, że świadectwa powinny być dołączane do projektów budynków, choć pojawiło się sporo głosów mówiących, że obowiązek ten powinien być realizowany w sposób inny niż dotychczas.
Beata Michalik
źródło: www.dobrzemieszkaj.pl

Redakcja poleca

REKLAMA