Mieszkanie z jadalnią... na tarasie

wnętrze, biel, ludzie mieszkają fot. Anna Orłowska
Wyrafinowana kolorystyka, starannie dobrane tkaniny i oświetlenie. To tylko niektóre zalety apartamentu, który właścicielka zaprojektowała sama. Zrobiła to po raz pierwszy w życiu. A teraz już myśli o tym, by dekorowaniem wnętrz zająć się zawodowo.
/ 13.05.2011 11:47
wnętrze, biel, ludzie mieszkają fot. Anna Orłowska
To mieszkanie wydaje się niemal całe białe. Tymczasem bieli jest tu podobno jak na lekarstwo. Czystej bieli. Dominika Prochal wie, co mówi. Pracuje jako protetyk, więc na odcieniach bieli, zwłaszcza tych najjaśniejszych, zna się jak mało kto. Kolory i materiały to jej żywioł. Od momentu wejścia do nowego, surowego jeszcze apartamentu wiedziała dokładnie, jak jej dom będzie wyglądać. I choć nigdy wcześniej tego nie robiła, postanowiła zaprojektować wszystko sama.

Podział przestrzeni był dla niej oczywisty: na część oficjalną, z dużym salonem z półotwartą kuchnią (żeby nie odcinać się całkiem od życia salonowego, ale też nie pokazywać gościom życia od kuchni), jadalnią, oraz część prywatną, z jasną sypialnią, pokojami dzieci i łazienką.

Najbardziej magnetycznym miejscem w domu jest urządzona na tarasie jadalnia. Pomysł w zasadzie prosty – zabudowanie tarasu szklanymi taflami – ale efekt porywający: zieleń wdziera się do środka, a zimą, z ciepłego wnętrza można oglądać bajkowe białe czapy na krzewach. Zaś letnie imprezy, gdy znika szklana granica między domem a ogrodem, nie mają sobie równych. Dodatkowy plus tego rozwiązania to powiększenie mieszkania o dobre 20 metrów kwadratowych i wpuszczenie potężnej dawki światła – skos między balkonem sąsiadów a konstrukcją biegnącą po krawędzi tarasu też jest oszklony.

Od początku ważna dla Dominiki była gra światła i to ono miało być głównym elementem dekoracyjnym wnętrza. Wszystko wedle zasady: minimum ozdób i maksimum efektu. Wszędzie na ścianach pojawił się beż, w jednej tonacji, ale w zależności od natężenia naturalnego światła w każdym pomieszczeniu ma on nieco inny odcień. Właścicielka zrezygnowała z tradycyjnego, górnego oświetlenia, bo go nie lubi. Uważa, że psuje wnętrze. Wyjątek to światło nad stołem i kryształowy żyrandol w salonie, ale pełni on funkcje raczej dekoracyjne niż praktyczne. Z wielkim powodzeniem Dominika zastosowała za to kinkiety – jednakowe w całym domu.

Najbardziej pasjonującym i pracochłonnym zajęciem okazało się wyszukiwanie odpowiednich tkanin.
Wszystko miało znaczenie: faktury, wykończenie, kolory. Nie tylko sam odcień, ale również to, jak materiał będzie się zachowywał w różnym oświetleniu albo na tle podszewki. Na przykład, co wybrać na zasłony okienne: jedwab czy taftę? Dominika wymyśliła perłowobiałe wykończenie, żeby ocieplić beżowy salon i uniknąć wrażenia szpitalnego chłodu, które mogło się pojawić zwłaszcza po zapaleniu sztucznego oświetlenia. Jedwab ma naturalny perłowy połysk i jest szlachetniejszy, ale tafta sztywniejsza, łatwiejsza w utrzymaniu i... długowieczna. Wreszcie zasłony zawisły: z teatralnej tafty, podszywane wełną, żeby były mięsiste, ciężkie, lepiej się układały i dawały lekko morską poświatę.
Równie długo trwały poszukiwania błękitnego aksamitu na kanapę marki Livingroom by Mebelplast. Za to odcień tapicerki idealnie współgra z błękitnymi refleksami rzucanymi przez kryształowy żyrandol przerobiony z XIX-wiecznego kandelabru.

Życie toczy się między salonem a jadalnią. Kuchnia, dzięki pomysłowemu oddzieleniu dodatkowym filarem pozostaje na linii aktywności, ale nie bezpośrednio. Jest bardzo jasna, ascetyczna, bez zbędnych detali, uchwytów, by jeszcze mniej rzucała się w oczy. Ma fronty z lakierowanego MDF-u, lekko kremowy blat z kwarcogranitu Silestone i trawertyn na ścianach i podłodze. W poszukiwaniu odpowiedniego trawertynu Dominika zjeździła całą Warszawę. Sama wyliczała potrzebną ilość kamienia i nadzorowała montaż płyt zgodnie z układem żyłek. Sama szukała odpowiedniego koloru bejcy do podłogi. Doświadczenia z kolejnymi ekipami, poszukiwania materiałów jakoś jej nie zniechęciły. Przeciwnie. Tworzenie wnętrz tak jej się spodobało, że nie tylko urządziła swoją pracownię protetyczną w dawnej fabryce marmolady, ale myśli już o kolejnym domu. I oczywiście chce go zaprojektować całkiem sama – od A do Z. Już wie, że będzie biało-srebrno-drewniany, bardzo nowoczesny, w stylu high-tech. Z mnóstwem kominków.

Tekst Michalina Kaczmarkiewicz; Stylizacja Ola Buczkowska; Zdjęcia Anna Orłowska  

Redakcja poleca

REKLAMA