Mieszkanie w stylu vintage

wnętrze, styl vintage, ludzie mieszkają fot. Joanna Siedlar
Meble zaprojektowane przez Eamesów, tapety w kolibry, zaokrąglone kształty i cukierkowe kolory. Takie jest mieszkanie Bożki i Michała. Eleganckie, uwodzicielskie, trochę baśniowe.
/ 14.03.2011 12:40
wnętrze, styl vintage, ludzie mieszkają fot. Joanna Siedlar
Nie mieli łatwego zadania. Szukali mieszkania w starym budownictwie, najlepiej w kamienicy z lat 50. Wysokiego, jasnego, z klimatem i za okazyjną cenę. Takie oferty sprzedają się w Warszawie natychmiast. Czekali więc cierpliwie. Obejrzeli ponad 60 mieszkań, aż wreszcie się udało. 85 metrów kwadratowych w pięknym, unikatowym budynku z 1952 roku na warszawskim Mokotowie czekało właśnie na nich. – Wcześniej mieszkała tu wielopokoleniowa rodzina z tradycjami. Czuło się dobrą energię – opowiadają właściciele Bożka Rydlewska i Michał Szaliński.

Bożka jest malarką i projektantką wnętrz, sama więc zabrała się do zmian w nowym mieszkaniu
, które wymagało kapitalnego remontu i funkcjonalnego przearanżowania układu pomieszczeń. Nie było to trudne, bo właściciele dobrze wiedzieli, czego chcą – najbardziej zależało im na otwartej przestrzeni. Zaczęli od wyburzeń. Na pierwszy ogień poszedł wielki, niezgrabny słup na środku przedpokoju. Pod względem konstrukcyjnym był bezużyteczny i niepotrzebnie dzielił przestrzeń. Teraz strefy salonu, kuchni, sypialni i pracowni przenikają się wzajemnie, dając wrażenie jeszcze większej przestrzenności. Ogromne okna od ściany do ściany w każdym pokoju wypełniają światłem całe wnętrze, a po wyburzeniu filaru i fragmentów ścian zrobiło się jeszcze jaśniej.

Bożka i Michał są zafascynowani stylistyką lat 50. XX wieku i często wyobrażali sobie, jak mogłoby wyglądać ich mieszkanie sześćdziesiąt lat temu. Ich marzeniem było odtworzyć ten klimat.  – Zależało nam na tym, żeby zachować charakter tamtych lat, ale jednocześnie nie zrobić z mieszkania "skansenu". Wierne odwzorowania nas nie interesują, ale raczej ich nowoczesne interpretacje – mówią.

Kiedy w Polsce w latach 50. dominowały fornirowane kredensy i toporne meblościanki, w Ameryce królowały nowe materiały, pastelowe kolory i lekkie meble na cienkich nóżkach. I takie właśnie jest mieszkanie Bożki i Michała – przypomina scenografię ze starego amerykańskiego filmu. Niewiele w nim mebli (głównie unikaty wyszukane na aukcjach internetowych, na przykład krzesła projektu Ray'a i Charles'a Eamesów, które zręcznie zestawili ze współczesnym stołem). Bo vintage to umiejętność łączenia przeciwieństw, starego z nowym, klasyków designu z rzeczami współcześnie projektowanymi. To także umiejętne "odświeżanie" antyków (np. poprzez nową, żywą i kolorową tapicerkę), czego doskonałym przykładem jest w tym mieszkaniu fotel w obiciu lila. – Ograniczony budżet zmusił nas do poszukiwań na aukcjach internetowych. Znaleźliśmy tam mnóstwo interesujących perełek, jak na przykład dwie piękne szafki do salonu, absolutne unikaty. Pochodzą z różnych źródeł, a wyglądają, jakby były kompletem – opowiadają właściciele.

Jasnoszare ściany w salonie ładnie eksponują kolory mebli. – Kolor jest dla nas bardzo ważny, wytwarza we wnętrzu pozytywną energię – mówi Bożka. Niestety oryginalny parkiet nie zachował się, ale nowy ułożyli w tradycyjną, popularną w latach 50. jodełkę, z dużych, nieco przeskalowanych desek. Podobnie nowa stolarka również nawiązuje do tamtego okresu. Najbardziej nowoczesna jest kuchnia w bieli, czerwieni i szarości. Stoi w niej unikalne, zaprojektowane przez Bożkę krzesło. – Na stary stelaż naciągnęłam obicie zrobione z kolorowych włóczkowych pomponów, które robiłam w wolnych chwilach, na przykład podróżując pociągiem – opowiada. Innym zabawnym i pomysłowym elementem są płytki przy wejściu w przedpokoju, z nadrukiem gazety. – Znajomi, którzy odwiedzają nas po raz pierwszy, często pytają, czy u nas wciąż trwa remont – śmieje się Bożka. O taki efekt właśnie chodziło. Chociaż remont na Narbutta dawno się skończył, a zagościło szykowne, słodkie retro.

Redakcja poleca

REKLAMA