Gdy on mówi, że jesteś gruba

Możliwości są dwie: albo się nie przejmować, bo jesteś po prostu wcieleniem kobiecości, albo dokładniej przejrzeć się w lustrze.
/ 12.01.2010 07:44
Możliwości są dwie: albo się nie przejmować, bo jesteś po prostu wcieleniem kobiecości, albo dokładniej przejrzeć się w lustrze.

Zasadniczo, mężczyźni częściej kłamią, że „nie kochanie, nie jesteś gruba”, żeby nie sprawić lubej przykrości, ale zdarza się i tak, że mówią okrutną prawdę między oczy i właściwie z tej szczerości należałoby się cieszyć bardziej niż ze ślepej hipokryzji. Przypadki, w których słowo „gruba” czy „brzydka” ma być argumentem / obelgą w dyskusji pominę - to dyskredytuje partnera całkowicie. Słowne poniżanie kobiety jest formą domowej przemocy i najlepiej zainwestować od razu w spory komplet walizek.

Gdy on mówi, że jesteś gruba

Dobra strona medalu jest też taka, że wymówka od własnego chłopa może zadziałać bardzo skutecznie, jeśli chodzi o motywację - zdecydowanie skuteczniej niż babskie pogaduchy. Oczywiście, to zwykle boli, wywołuje gniew i irytację (zwłaszcza, gdy on też ma brzuszek ciążowy), ale tak naprawdę więcej pomaga niż krzywdzi. Bo patrząc same w lustro zwykle widzimy albo gorzej albo lepiej, rzadko tak jak jest naprawdę. Bo, nawet jak ten facet to po prostu gbur i świnia, możesz wreszcie zrzucić 5 kilo i nikt nie nazwie cię już „grubą” (najwyżej idiotką). A będąc szczuplejsza szybciej znajdziesz kulturalniejszego pana.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić? No cóż gniew i frustrację dobrze jest odpowiednio ukierunkować i jeśli potyczki z własną słabą wolą zwykle stoją nam na przeszkodzie, to proponuję zacząć od noworocznego postanowienia: w wersji pisemnej, codziennie oglądanej, skojarzonej ewidentnie z jego przytykiem. Można dołożyć fotkę Gisele albo postawić jego zdjęcie przed cukierniczką, można po prostu nakreślić prostą tabelkę: 1 stycznia - 70 kg; 80 cm w pasie ; 30 stycznia - …. Do końca karnawału liczby będą już bardzo przyjazne!

W praktyce, gdy motywacja jest już ustabilizowana, robimy 3 rzeczy: eliminujemy śmieciowe jedzenie pt. chipsy, hamburgery, batony; kupujemy zdrowe produkty tzn. czarny chleb, twarogi, warzywa i owoce, a na dokładkę codziennie spacerujemy przez trzy kwadranse. Nie ma, po prostu nie ma możliwości, żeby jemu szczęka nie opadła pod koniec lutego.

A co, jeśli czujesz się dobrze w swoim ciele, a on po prostu za dużo się naoglądał photoshopowanych panienek? Wtedy nie ma po co się katować, bo chudnąć trzeba dla siebie a nie dla jednego czy drugiego amanta. Stawiamy sprawę jasno i albo on zacznie dostrzegać całokształt twojej osoby, albo będzie musiał poszukać sobie kobiety, która lubi chodzić głodna. To, że głodna znaczy zła i z bólem głowy, to już zupełnie inna para kaloszy.

Agata Chabierska

Redakcja poleca

REKLAMA