Zasadniczo, mężczyźni częściej kłamią, że „nie kochanie, nie jesteś gruba”, żeby nie sprawić lubej przykrości, ale zdarza się i tak, że mówią okrutną prawdę między oczy i właściwie z tej szczerości należałoby się cieszyć bardziej niż ze ślepej hipokryzji. Przypadki, w których słowo „gruba” czy „brzydka” ma być argumentem / obelgą w dyskusji pominę - to dyskredytuje partnera całkowicie. Słowne poniżanie kobiety jest formą domowej przemocy i najlepiej zainwestować od razu w spory komplet walizek.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić? No cóż gniew i frustrację dobrze jest odpowiednio ukierunkować i jeśli potyczki z własną słabą wolą zwykle stoją nam na przeszkodzie, to proponuję zacząć od noworocznego postanowienia: w wersji pisemnej, codziennie oglądanej, skojarzonej ewidentnie z jego przytykiem. Można dołożyć fotkę Gisele albo postawić jego zdjęcie przed cukierniczką, można po prostu nakreślić prostą tabelkę: 1 stycznia - 70 kg; 80 cm w pasie ; 30 stycznia - …. Do końca karnawału liczby będą już bardzo przyjazne!
W praktyce, gdy motywacja jest już ustabilizowana, robimy 3 rzeczy: eliminujemy śmieciowe jedzenie pt. chipsy, hamburgery, batony; kupujemy zdrowe produkty tzn. czarny chleb, twarogi, warzywa i owoce, a na dokładkę codziennie spacerujemy przez trzy kwadranse. Nie ma, po prostu nie ma możliwości, żeby jemu szczęka nie opadła pod koniec lutego.
A co, jeśli czujesz się dobrze w swoim ciele, a on po prostu za dużo się naoglądał photoshopowanych panienek? Wtedy nie ma po co się katować, bo chudnąć trzeba dla siebie a nie dla jednego czy drugiego amanta. Stawiamy sprawę jasno i albo on zacznie dostrzegać całokształt twojej osoby, albo będzie musiał poszukać sobie kobiety, która lubi chodzić głodna. To, że głodna znaczy zła i z bólem głowy, to już zupełnie inna para kaloszy.
Agata Chabierska