Dzisiaj cały świat pędzi, a my razem z nim. Nie mamy na nic czasu. W pośpiechu podróżujemy, pracujemy na podwyższonych obrotach, żeby zadowolić szefa. Nawet posiłki przygotowujemy byle jak lub kupujemy gotowe na tackach, bądź w wersji fast food. Jeśli nie możemy zmienić tempa życia, spróbujmy chociaż wyeliminować z niego niezdrową żywność, a przede wszystkim fast foody.
Fast food to nic innego jak „błyskawiczne jedzenie”, a więc hamburgery, frytki i hot-dogi, które serwują nam „restauracje” szybkiej obsługi. Główną wadą takich „smakołyków” jest brak świeżości. Mięso jest odmrażane, a frytki smaży się na starym oleju. Tak dzieje się w większości tzw. snack barów. Warunki wyglądają nieco lepiej w największych sieciówkach sprzedających fast foody. Są one kontrolowane przez sanepid co jakiś czas, dlatego właściciele lokali dbają o to, aby podstawowe zasady sanitarno-higieniczne były przestrzegane. Niemniej jednak bez względu na to, czy mówimy o międzynarodowych sieciówkach, czy o budkach z hot-dogami, wszędzie wątpliwe walory smakowe w połączeniu z tysiącami kalorii i cholesterolu sieją spustoszenie w naszych organizmach. Oczywiście nie w sytuacji, kiedy pozwolimy sobie na skorzystanie z fast fooda raz na jakiś czas, ale niestety wiele osób często jada tego typu jedzenie i cierpi potem na otyłość czy choroby serca.
– Spożywane regularnie produkty z barów szybkiej obsługi z pewnością nie działają korzystnie na nasz organizm, lecz mają na niego bardzo szkodliwy wpływ – uprzedza Aneta Czerwonogrodzka-Senczyna, specjalista w zakresie żywienia człowieka i dietetyki, dietetyk Sante. – Prowadzą do otyłości, miażdżycy, chorób serca i wątroby, zwiększają ryzyko wystąpienia niektórych nowotworów. Zawierają dużo tłuszczów, w tym bardzo szkodliwych izomerów transkwasów tłuszczowych i węglowodanów, natomiast są ubogie w witaminy, błonnik pokarmowy i składniki mineralne. Szczególnie potrzebny naszemu organizmowi błonnik możemy znaleźć w produktach zbożowych, zwłaszcza w otrębach owsianych.
Różnica pomiędzy wartością energetyczną produktu przygotowanego w domowych warunkach, a tego samego produktu zrobionego w barze szybkiej obsługi, jest naprawdę duża. Weźmy na przykład frytki – 100g ugotowanych ziemniaków ma około 60 kcal. Tyle samo frytek to aż kilkaset kalorii więcej, przy czym większość z nich pochodzi z samego tłuszczu, na którym są smażone. Jeżeli olej, którego używa się do przygotowania tego „dania”, nie jest codziennie wymieniany, zaczynają uwalniać się z niego groźne dla zdrowia substancje zwiększające ryzyko zachorowania na miażdżycę lub nowotwory.
W Stanach Zjednoczonych, w których fast foody są najbardziej popularne, co roku z powodu chorób wywołanych otyłością umiera prawie pół miliona osób (wg danych pochodzących z raportu Amerykańskiego Towarzystwa Dietetycznego). W większości przypadków otyłość ta wynika właśnie ze stołowania się w barach szybkiej obsługi. Te przerażające statystyki powinny dawać do myślenia i sprawiać, by ludzie obchodzili szerokim łukiem wszystkie „restauracje” zatruwające organizm niezdrową żywnością. Niestety kampanie reklamowe sieciowych snack barów mydlą oczy zwłaszcza najmłodszym, choćby przez dołączanie zabawek do zestawów dla dzieci. Sprytne zagrania marketingowe sprawiają, że wiele osób daje się wciągnąć w tę kolorową pułapkę na konsumenta.
Na szczęście moda na zdrowe produkty i zdrowy styl życia od jakiegoś czasu jest rozpowszechniana na całym świecie, również przez celebrytów. Należy zatem mieć nadzieję, że z czasem będzie przybywało i przybywało osób, dla których zdrowe znaczy cool. Już teraz największe restauracje podające jedzenie na szybko zaczynają wprowadzać do swojego menu także zdrową żywność, np. sałatki stanowiące wspaniałą alternatywę dla ociekających tłuszczem hamburgerów. Jak pokazują różne badania – gotowanie w gronie znajomych zdobywa coraz to większą popularność wśród młodzieży, dotychczas głównej klienteli barów szybkiej obsługi. Towarzysko-kulinarne spotkania stanowią atrakcję dla większości osób do 30. roku życia. Oznacza to, że coraz bardziej traktujemy pichcenie jako twórcze połączenie przyjemnego z pożytecznym, a nie zwykłą i codzienną konieczność, jak sprzątanie. To świetna wiadomość i realna szansa, że unikniemy problemów, z jakimi obecnie zmagają się nasi zachodni sąsiedzi.
Wiele osób tłumaczy fakt jadania frytek, hot-dogów, itp. tym, że po prostu smakuje im takie jedzenie, a nie mają czasu na przygotowanie pełnowartościowego posiłku. Jest to błędne podejście. W zachowaniu zdrowego stylu życia nie chodzi o to, aby odbierać sobie wszystkie przyjemności i tracić codziennie kilka godzin na gotowanie. Od czasu do czasu, raz na miesiąc lub na dwa, można pozwolić sobie na szaleństwo gastronomiczne w snack barze, ale na co dzień warto jednak jeść raczej gotowane niż smażone posiłki, owoce, dużo warzyw, ryby czy produkty zbożowe – takie jak na przykład otręby owsiane Sante – które zawierają dużo błonnika, witamin i minerałów. W nowych otrębach owsianych Sante znajduje się nawet dwa razy więcej błonnika niż w innych dostępnych na rynku otrębach. Poza tym przygotowanie zdrowego posiłku niekoniecznie musi wiązać się z poświęceniem większości wolnego czasu na kucharzenie. W Internecie można znaleźć całą masę przepisów na szybkie i zdrowe posiłki dla wiecznie gdzieś pędzących pracusiów. A zdrowie to podstawa.