Pamiętnik Izy z Gdyni

Motywacja pozwala wypracować nowe, zdrowsze nawyki/ fot. Sport-shop.pl
Nigdy nie byłam osobą o szczególnych predyspozycjach do pracy modelki. Także moja mama i trzy siostry miały problemy z nadwagą. Mam 174 cm wzrostu, a moja waga zazwyczaj utrzymywała się na poziomie 69-71kg. Nie jest to może wyjątkowo dużo, moje BMI mieściło się w normie, jednak nie czułam się dobrze w swojej skórze - opowiada Iza z Gdyni.
/ 29.10.2009 08:30
Motywacja pozwala wypracować nowe, zdrowsze nawyki/ fot. Sport-shop.pl

Żegnaj, lato

Pod koniec lata zeszłego roku, po okresie noszenia sukienek i zwiewnych spódniczek, gdy trzeba było wcisnąć się w ciepłe spodnie, zapaliła mi się w głowie lampka ostrzegawcza. Nie mogłam dopiąć moich ulubionych dżinsów. Przyszła chwila prawdy – należało stanąć na wadze. To, co zobaczyłam doprowadziło mnie do płaczu. Waga pokazała 78,5 kg. Okazało się, że przez niecałe 4 miesiące przybyło mi jakieś 7-8 kg! Przez własne niedbalstwo i ogromne obżarstwo poczułam się strasznie. Odchudzanie rozpoczęłam jeszcze tego samego dnia.

Życie na zupkach w proszku

Zakupiłam zestaw do Diety Cambridge i od niej rozpoczęłam zrzucanie kilogramów. Były to zupki w proszku, które należało jeść 3 razy dziennie. Jakiekolwiek inne jedzenie było absolutnie zakazane, no i, oczywiście, musiałam pić minimum 2 litry wody dziennie. Dieta trwała 13 dni. Udało mi się przez nią przebrnąć i zrzucić w tym czasie 5 kg, jednak nie poleciłabym jej nikomu, kto nie ma chorobliwej nadwagi.

Co prawda, nie czułam się słabo, mimo że dostarczałam organizmowi tylko 450 kcal dziennie. Niestety, mniej więcej od siódmego dnia diety nie potrafiłam myśleć o niczym innym, jak o wgryzieniu się w cokolwiek. Gryzienia brakowało mi bardziej niż dobrego smaku normalnych potraw (mimo że zupki były obrzydliwe). Poza tym byłam nie do zniesienia dla moich najbliższych. Byłam zła, że oni mogą jeść, a ja nie.

Zobacz też: Dieta Cambridge

Więcej, inaczej

Po skończeniu diety ważyłam 73,5 kg. Nadal było to nieco więcej niż moja standardowa waga. Przeszłam więc na dietę 1000 kcal i tym sposobem udało mi się zejść do 66 kg przez następne półtora miesiąca. Wagę utrzymałam pół roku, aż do ślubu.

Utrata wagi, może niezbyt mądra i zbyt szybka,  zmotywowała mnie jednak do działania. Dziś ważę 63 kg i wciąż pilnuję tego, co jem oraz dbam, żeby nie zabrakło w moim życiu odpowiedniej dawki ruchu.

Jo-jo mnie nie dopadło tylko dlatego, że w porę zmieniłam nawyki i sposób myślenia. Radykalna dieta dobra jest tylko na krótką metę.

Zobacz też: Dieta długookresowa

Redakcja poleca

REKLAMA