Zdrowie. Energia. Prawidłowa waga. Dobre samopoczucie. Zadowolenie. Gdyby cechy te można byłoby kupić w pigułce, byłyby na wagę złota. Są z jednej strony bezcenne a z drugiej są w naszych rękach, dostępne dla każdego.
Zdrowy styl życia, zbilansowana dieta i codzienny ruch są z jednej strony tak naturalne a z drugiej tak trudne do stosowania w codziennym życiu. Warto przypomnieć, że każdy posiłek to nasz własny wybór. Na własnym talerzu decydujemy o zdrowiu i chorobie, dobrym samopoczuciu i energii. Wbrew pozorom to także my sami wybieramy smak – smakuje nam to, co znamy, do czego jesteśmy przyzwyczajeni – niestety najczęściej także to, co bogate w tłuszcz, sól i cukier. Smak zmienia się zarówno z wiekiem jak i z porą roku, co więcej już po 3-4 tygodniach diety adaptujemy się do nowych smaków. Dużo zależy też od nastawienia psychicznego, poglądów na temat jedzenia czy zwyczajów z dzieciństwa.
Niestety przemysł spożywczy stawia na produkty relatywnie drogie, trwałe, wysoko przetworzone, wygodne w użyciu i obciążone dużą marżą - proste, nieprzetworzone kasze, warzywa i owoce oraz świeże mięso i produkty mleczne są zbyt tanie by można było na nich zarobić choć z punktu widzenia naszego organizmu – bezcenne. Warto zatem jeszcze raz przypomnieć, czego powinniśmy unikać robiąc codzienne zakupy.
Hamburgery, hot-dogi to produkty mięsne z mięsa najgorszej jakości, przemielonego z wypełniaczami np. białkiem sojowym i bułką tartą. Takie potrawy są bardzo bogate w tłuszcz, cholesterol, sól i polepszacze smaku i zapachu oraz barwniki. Zawartość mięsa w tych produktach potrafi nie przekraczać 10%! Za to pierwowzory hamburgera czyli pieczony na grillu kotlet mielony z chudego wołowego mięsa czy pierwowzór hot-doga czyli pasek smażonej polędwicy wieprzowej są już bardzo wartościowe żywieniowo.
Smażone produkty z ziemniaków czyli frytki (także te mrożone do odsmażenia na patelni czy w piekarniku) i chipsy ponieważ zawierają ogromne ilości tłuszczu oraz soli i przyśpieszające rozwój cukrzycy, chorób serca i otyłości oraz silnie rakotwórcze kwasy tłuszczowe typu trans oraz akrylamid przechodzący do krwi i magazynowany w wątrobie! Za to ziemniaki w obierkach są niskokaloryczne i cenne żywieniowo.
Pieczywo do hot-dogów, hamburgerów, chleb tostowy, bułki „do odpieku” z masłem ze względu na maksymalnie oczyszczoną mąkę pozbawioną jakiejkolwiek wartości odżywczej poza kaloryczną, kwasy tłuszczowe typu trans oraz akrylamid, masę polepszaczy smaku i zapachu, polepszaczy piekarniczych, środków antypleśniowych i konserwujących.
Produkty mleczne jak kremowe jogurty kawowe, koktajle mleczne typu shake, serki homogenizowane z posypką czekoladową lub dżemem ze względu na bardzo wysoką zawartość tłuszczu, cholesterolu czy cukru (porównywalną do czekolady mlecznej – porcja takiego jogurtu potrafi odpowiadać ½ czekolady).
Płatki śniadaniowe kukurydziane i pszenne, czekoladowe i w słodkiej otoczce oraz niestety wiele gotowych musli ze względu na bardzo wysoką zawartość cukru ma wysoki indeks glikemiczny, co powoduje wysoki wyrzut insuliny do krwi, a przez to paradoksalnie obniża poziom dostępnej dla komórek glukozy. Taka „cukrowa huśtawka” to na dłuższą metę łatwiejsze odkładanie się tkanki tłuszczowej oraz szybkie ataki głodu.
Także różnorodne pasty do smarowania pieczywa nie służą naszemu zdrowiu. Te słodkie, czekoladowe i czekoladowo-orzechowe zawierają bardzo dużo cukru, nasycone kwasy tłuszczowe i są typowym źródłem „pustych kalorii”. Pasty rybne i mięsne z kolei często zawierają mniej niż 2-3% składnika od którego wzięły nazwę zaś reszta to bułka tarta, skrobia, preparaty sojowe, suszone żółtko jaj, związki polepszające smak i zapach, tłuszcz, sól, barwniki i stabilizatory. Warto uważnie przestudiować informacje o ich składzie – nasycone kwasy tłuszczowe, sól, cholesterol, modyfikowane skrobie to składniki, których powinniśmy na dłuższą metę unikać w diecie.
Inną grupą produktów o długotrwałym, niekorzystnym działaniu są gotowe zupy w proszku, zupki chińskie, gorące kubki, fixy, bulionetki, pomysły na obiad, sosy sałatkowe różnego rodzaju. Zawierają ogromną ilość soli, której Polacy generalnie jedzą o 2-3 razy za dużo w stosunku do potrzeb, nasycone kwasy tłuszczowe i cholesterol w suszonym mięsie i tłuszczu oraz wiele poprawiaczy smaku i zapachu. Produkty tego typu nie zawierają konserwantów (o czym producenci często chwalą się na opakowaniach) co wynika z regulacji prawnych natomiast niestety ilość chlorku sodu i glutaminianu sodu nie jest w nich w żaden sposób ograniczana. Co gorsza glutaminian sodu wpływa silnie na odczucie smaku słonego – potrawy naturalnie słone lub osolone solą wydają się niesmaczne. Konsekwencją nadmiernego spożycia sodu jest niestety plaga nadciśnienia w Polsce - choroby dotykającej coraz to młodsze osoby, którą trzeba leczyć przez całe życie i bardzo groźnej.
Sery topione to kolejny produkt przemysłu spożywczego, któremu ignorując reklamy warto przyjrzeć się bliżej. Wymyślono go w latach 50 na potrzeby wojska wykorzystując ser żółty niskiej jakości topiąc go w bardzo wysokiej temperaturze z tak zwanymi topnikami (głównie solami fosforowymi), dodatkami smakowymi i masłem. Powstaje produkt wyjątkowo bogaty w niekorzystny dla zdrowia cholesterol, nasycone kwasy tłuszczowe (tłuszcz to do 65% suchej masy sera topionego), sól i fosfor z niewielką zawartością trudnodostępnego dla ludzkiego organizmu białka i wapnia. Jego zaletą dla wojska jest ogromna stabilność (nie psuje się w wysokich temperaturach, nie rozwarstwia, nie jełczeje, nie rozwija się patologiczna flora mikrobiologiczna) oraz bardzo wysoka kaloryczność. Jeśli ktoś już decyduje się na jedzenie sera topionego to warto pamiętać, że wymyślono go jako zamiennik masła dla wojska na warunki tropikalne a nie jako dodatek do chleba.
Wszystkie gotowe napoje mleczne w proszku typu kawy typu 3w1, cappuccino czy śmietankę do kawy w proszku oraz kakao i musli śniadaniowe czy kaszę manną, którą wystarczy tylko zalać gorącą wodą. Pierwowzory tych produktów, przygotowane tradycyjnie mają wiele zalet żywieniowych jednak ich odpowiedniki w proszku są bardzo bogate w cukier w różnej postaci (różne formy chemiczne i mieszaniny melasa, słód, fruktoza, cukier inwertowany, miód) cholesterol z mleka w proszku lub tłuszcz kokosowego podnoszący silnie poziom cholesterolu, barwniki i aromaty. W tym przypadku naprawdę warto sięgnąć po ich tradycyjne, wymagające gotowania, nieprzetworzone odpowiedniki.
Szybkie jedzenie czy to w barach serwujących typowy fast-food znanych światowych sieci czy gotowe do odgrzania w lodówce czy zamrażarce w supermarkecie to kwintesencja niezdrowego, zabijającego powoli stylu życia. Bogate w kalorie, najgorszej jakości mięso, okrawki rybne i wędliny oraz produkty seropodobne udające gatunkową goudę, mozzarellę czy parmezan, produkowane na smalcu i utwardzonym tłuszczu, ociekające solą i cukrem to produkty, których zdecydowanie powinniśmy unikać. Jest smutnym paradoksem, że obecnie przemysł spożywczy zamienia „wyroby najgorszej jakości i odpady produkcyjne” w pożądane, błyszczące, kolorowo opakowane, szeroko reklamowane i promowane nowoczesne produkty żywnościowe.
Magdalena Mokrogulska