Wychodzenie na kolacje czy obiad to jeden z przyjemniejszych rytuałów nowoczesnego życia. Niestety, dla odchudzających się i dbających o linię menu restauracyjne może być pułapką. Podpowiadamy jak się uchronić…
Gastronomia to biznes
Naturalnie, każdy restaurator chce abyśmy byli najedzeni, zadowoleni, chętnie wrócili pod jego dach. Dlatego właśnie dania bywają duże, przesolone (co stymuluje pragnienie i głód), okraszone tłuszczem a porcje i wystrój skomponowane tak, aby nas do jedzenie zachęcać. Jeśli dodatkowo pomyślimy o daniach typu fast-food, które muszą być tanie, mamy do czynienia ze składnikami często gorszej jakości, zapychaczami, tłuszczami najbardziej szkodliwymi dla zdrowia.
Aby do restauracji chodzić, jedzeniem się rozkoszować ale pasa nie popuszczać trzeba więc przyjąć strategię, która pozwoli uchronić się przed zasadzkami biznesu….
Pułapki restauracyjne
- Zdrowe dania. Wszyscy wiemy, że owoce i warzywa to samo zdrowie i zero kalorii. Dlatego tak często wybieramy sałatki i owocowe desery. Niestety, w standardowej sałatce znajdziemy zwykle olbrzymią ilość sera, czasem szynkę, boczek a nawet ciężki majonezowy sos. Z drugiej strony desery z truskawkami czy malinami zawierają często bitą śmietanę, czekoladę, cukier… Zanim zamówisz upewnij się więc zawsze u kelnera jakie są składniki dania – zawsze możesz poprosić o porcję bez sosu lub bitej śmietany.
- XXL. Kupowanie więcej za mniej pieniędzy to dla dzisiejszego konsumenta największy sukces. Tymczasem, wychodząc na obiad i zamiast pizzy w wymiarze obiadowego talerza, która spokojnie by starczyła do zaspokojenia apetytu dostajemy wielki placek który wyżywiłby rodzinę. Ale skoro już się zamówiło, to się zjada. Warto wybierać restauracje, które oferują różne wielkości porcji i zamawiać te mniejsze – jeśli będziesz wciąż głodny to domówisz sobie np. sałatkę. Ponadto, nie bój się zamawiać większy dań i dzielić się nimi – zawsze możesz poprosić kelnera o dodatkowy talerz i w trzy osoby zjeść dwa dania.
- Przystawki. Eleganckie restauracje każą nam wierzyć, że prawdziwy koneser zamówi najpierw przystawkę a potem danie główne i deser. Niestety, bilans kalorii w tym przypadku przekracza zwykle dwudniowe menu średniego człowieka. Jeśli masz ochotę na przystawkę to zamów ją na obiad – nic ci się nie stanie jeśli zjesz jedną lub dwie małe porcje.
- Czekadełka. Do restauracji przychodzimy zwykle głodni więc w okresie oczekiwania często funduje nam się np. chleb ze smalcem. Człowiek podjada aby się zająć, a potem zmiata jeszcze z talerza całe danie. Spróbuj pohamować apetyt i ugryź najwyżej jeden kęs…
- Kaloryczne bomby. Warto też pamiętać, że są dania i dania. Na jednym biegunie mamy pieczone mięso, rybę, pierogi, na drugim smażeniny, gęste sosy, rolady faszerowane serem, frytki. W każdej restauracji możemy wybrać zawsze lżejsze danie unikając potencjalnego oleju, majonezu, masła, sera czy bekonu. Wybierajmy raczej oliwę, ryby, owoce morza, warzywa, ryż…
- Atmosfera. Wreszcie, dobry restaurator wie jak zachęcić cię do zamawiania więcej – przystawek, deserów, sałatek, napojów. Muzyka, kominek, piękne kelnerki, przyjemny wystrój – wszystko to omamia nas i powoduje, że naprawdę jemy dwa razy więcej. A nie trzeba się marketingowi poddawać…