Naukowcy z Wenezueli i Stanów Zjednoczonych dowiedli, że jeśli nasz pierwszy posiłek będzie naprawdę pełen węglowodanów i białka, to lekkie menu przez dalszą cześć dnia, nie tylko będzie bardziej znośne, ale zdecydowanie skuteczniejsze.
Cała historia sukcesu to prosty fakt, że zapełnienie się rano skrobią i białkiem skutecznie hamuje ataki głodu i pozwala organizmowi lepiej gospodarować energią, zwiększając ogólnie poziom metabolizmu. Nie grozi nam więc efekt jojo, nie grożą napady pochłaniania wszystkiego co tylko pod ręką. Jeszcze jeden wielki plus to znacznie lepsze samopoczucie i brak typowych odchudzaniu skutków ubocznych – bólów głowy, humorów, braku ochoty na życie.
Jak więc zaplanować to wspaniałe śniadanie? Raczej nie rzucajmy się na słodycze, bo zaburzają one gospodarkę insulinową i mogę zniweczyć cały wysiłek. Najlepiej zaopatrzyć się w spory wybór płatków śniadaniowych typu mesli i wzbogacać je owocami oraz pełnotłustym jogurtem. Starajmy się codziennie dobierać inne składniki (banany, rodzynki, orzechy, owoce sezonowe, kiwi…) – jedzenie będzie znacznie przyjemniejsze. Zwolennicy tradycyjnych kanapek powinni sięgnąć po pełnoziarniste pieczywo, masło, sery i wędliny drobiowe – wszystko z dużą okładką zieleniny.
Najgorsze co możemy zrobić wedle powyższej teorii to oczywiście całkowita rezygnacja ze śniadania. Organizm na głodzie będzie nas męczył cały dzień, a figurze na dłuższą metę w ten sposób nie pomożemy – spowolniony metabolizm odbije sobie przy powrocie do normalnego menu.
Agata Chabierska