Skazani na sukces

Czasem, żeby dostać pracę w Hollywood bądź na planie polskich seriali wystarczy jeden telefon...
/ 16.09.2010 07:31

Czasem, żeby dostać pracę w Hollywood bądź na planie polskich seriali wystarczy jeden telefon...

Zacznijmy od naszego polskiego podwórka. Hollywood zostawmy na deser. Już niedługo w polsatowskim serialu „Hotel 52” zobaczymy córkę Małgorzaty Foremniak – Olę Jędruszczak. Dziewczyna najpierw spróbowała swoich sił na wybiegu (była modelką na pokazie przyjaciółki Foremniak, Izabeli Łapińskiej). Teraz zapragnęła pójść w ślady mamy i zostać aktorką. Stąd pomysł na wkręcenie jej do serialu, w którym w jednym z odcinków gościnnie wystąpiła Małgorzata Foremniak. Póki co to tylko epizod. Od czegoś trzeba w końcu zacząć. Nie mamy się jednak o co martwić. Sławna mama nie pozwoli jej przecież zginąć. Tylko czekać aż załatwi córce większą rolę. Proponuję w jakiejś komedii romantycznej, ponieważ tych powstaje u nas bez liku. Widok ciągle tych samych twarzy przyprawia o mdłości. Przydałby się więc powiew świeżego powietrza, nawet jeśli miałby on przybrać postać córki Foremniak.

Wielkie mi halo zaraz powiecie. Słusznie, bo to nie pierwszy raz, gdy dziecię trafia na plan serialu dzięki znanej mamie. Aż dwa przykłady na to znajdziemy w nieśmiertelnej polskiej telenoweli „Klan”. Kasia i Agnieszka Lubicz, czyli Julia Królikowska i Paulina Holtz. Pierwszej z nich powierzono niezbyt ambitną rolę, bo córki swojej prawdziwej mamy Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej. Przed drugą stanęło wielkie wyzwanie – sprostać oczekiwaniom surowego doktora Lubicza. Joanna Żółkowska, odtwórczyni roli absolutnej Anny Surmacz, musi być dumna, że córka odebrała tak dobre wychowanie. Tyle lat pod okiem Lubicza jest lepsze niż kilka spędzonych nawet w najlepszym internacie! Na pewno przydałoby się to rozwydrzonemu Miśkowi Koterskiemu...

W przeciwieństwie do koleżanek z branży Misiek zadebiutował na dużym ekranie. Miał dwadzieścia lat. Zagrał syna Cezarego Pazury w filmie swojego ojca „Ajlawju”. Następnie zaliczył epizod w komedii Juliusza Machulskiego „Superstacja”, po czym znowu pojawił się w obrazach Marka Koterskiego – „Dzień Świra” oraz „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. I tak oto dzięki ojcu ta będąca na wiecznym haju postać zaczęła brylować na branżowych bankietach. Taki celebryta od siedmiu boleści. Choć klucz do kariery zaserwowano mu na złotej tacy Misiek prędzej stoczy się na dno, niż wdrapie na show-biznesowy szczyt. Założymy się?

Czy za Oceanem jest tak samo? Pewnie, że tak. Tylko z większym rozmachem. Dzięki sławnym rodzicom ich pociechy chcąc nie chcąc od najmłodszych lat wchłaniane są przez show-biznes. Dorastają szybciej niż przeciętne dzieci. Rodzice robią wszystko, by spełniać ich zachcianki. Ułatwiają im start w świecie mody, na rynku muzycznym, jak również w Hollywood. W końcu ktoś musi zadbać o zachowanie ciągłości bądź zapoczątkowanie nowej „aktorskiej dynastii”.

Jaden Smith – syn Willa Smitha ma dopiero dwanaście lat, a na swoim koncie trzy role i dwie nagrody. Chłopiec zadebiutował na dużym ekranie u boku swojego taty w przejmującym obrazie „W pogoni za szczęściem” (2006). Miał tylko osiem lat. Grając uroczego synka głównego bohatera podbił serca publiczności. Jego rola okazała się tą przełomową i godną statuetki Złoty Popcorn. Dwa lata później premierę miał inny film z udziałem Jadena –„Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia” (2008). Tym razem chłopczyk musiał poradzić sobie bez taty, no i sprostał zadaniu. Znowu został doceniony i ponownie odebrał statuetkę – nagrodę Saturn dla najlepszej kreacji młodego aktora. Will Smith musiał pękać z dumy widząc swoją pociechę odbierającą tak prestiżową nagrodę. Podczas gdy jego siostra Willow szykuje się do zdetronizowania Rihanny, Jaden ewidentnie idzie w ślady rodziców. A że ci przetarli mu szlaki, każda rola jest w zasięgu jego ręki, nawet u boku niesamowitego Jackie Chana.

Emma Roberts to też klasyczny przykład na to ile może znane nazwisko. Bratanica słynnej Julii zadebiutowała na dużym ekranie w wieku dziesięciu lat. Dostałaby tę rolę, gdyby nie ciotka, czy nie? Oto jest pytanie. Ma dziewiętnaście lat, a za sobą większe bądź mniejsze role u boku Johnny’ego Deppa, Rachel Weisz, Aleca Baldwina, Timothy’ego Huttona, Jennifer Connelly, Kathy Bates, czy Jamiego Foxa. Biorąc pod uwagę, że Julia zadebiutowała na dużym ekranie w wieku 20 lat, a międzynarodową sławę zyskała dopiero trzy lata później jako „Pretty Woman”, na usta ciśnie się wielkie WOW. Emma jest młodsza, a już partnerowała takim sławom! Dwa razy wystąpiła także u boku sławnej ciotki. Może nie ma tak długaśnych nóg i tak ujmującego uśmiechu jak Julia, ale jest na dobrej drodze, by powtórzyć jej sukces.

Mamie Gummer przymierza się do zawojowania Hollywood. Ma 27 lat i jeden z najlepszych listów polecających świata. Jej sławna mama ma na swoim koncie dwa Oscary, siedem Złotych Globów, jedną Złotą Palmę oraz 25 innych nagród i w sumie 100 nominacji. Pomimo swojego wieku nie ma zamiaru przejść na emeryturę. Dalej jest jedną z najbardziej pożądanych aktorek. Jej nazwisko to Streep, Meryl Streep. Od najmłodszych lat Mamie była prowadzona przez mamę za rękę. Mając trzy latka zagrała z nią w komedii „Zgaga”. W wieku sześciu lat wystąpiła u jej boku w „Domu dusz”. Mogła zostać dziecięcą gwiazdą, lecz nią nie została. Najpierw odebrała wykształcenie w Northwestern University. Następnie zaczęła występować na Brodwayu. Powrót do świata filmu rozpoczęła rolą młodej Lily Wittenborn w obrazie Lajosa Koltai „Wieczór”, znowu u boku matki. I tak Hollywood przypomniało sobie o jej istnieniu. Pozostaje cierpliwie czekać, co z tego wyniknie.

Wyliczankę znanych rodziców i idących w ich ślady pociech możnaby ciągnąć w nieskończoność. Kate Hudson być może nie zostałaby królową komedii romantycznych, gdyby nie protekcja matki Goldie Hawn. Maciej Stuhr, który swoją drogą jest świetnym aktorem, być może miałby pod górkę, gdyby nie nazwisko ojca. Liv Tyler być może nie zrobiłaby oszałamiającej kariery aktorskiej, gdyby nie zwróciła na siebie uwagi w teledyskach Aerosmith (chociaż z drugiej strony, ona jest tak piękna i tak utalentowana, że pewnie osiągnęłaby wszystko bez pomocy rodziców). Mateusz Damięcki być może nie rozpocząłby kariery jako dziecko, być może nigdy nie zostałby gwiazdą... No pewnie, że jest to szalenie niesprawiedliwe w stosunku do sław, które osiągnęły sukces ciężką pracą (pamiętacie Jennifer Lopez tańczącą w teledysku MC Hammera?), lecz w gruncie rzeczy nie ma się o co gniewać. Bo, czy nie chcielibyście znaleźć się na ich miejscu?

Fot. Mwmedia, Filmweb, afterellen.com,                                                                                    tvbloggen.tvplaneten.se, spettacoli.tiscali.it

Redakcja poleca

REKLAMA