Sistars

To był ich pierwszy zagraniczny koncert. Bez trudu rozkołysali kilkaset osób w londyńskim klubie.
/ 16.03.2006 16:57
Na pytanie, jak się podbija Londyn, Sistars skromnie odpowiadają, że nie wiedzą. Za to jak się podbija Polaków w Londynie, wiedzą doskonale, bo im się to po prostu udało. Występ Sistars w londyńskim klubie Scala to nagroda za wygranie POLSAT-owskich „Top Trendów”. „Kto tu zna polski?”, zawołała ze sceny Paulina Przybysz. W górę natychmiast powędrowały prawie wszystkie ręce. A potem już poszło. Natalia Przybysz: „Koncert przerósł moje oczekiwania.
Myślałam, że będzie trudniej przemycić nasze piosenki, a tu zaskoczenie: poszło łatwo, ludzie śpiewali i dobrze się bawili”. Rodziców dziewczyn tym razem zabrakło wśród publiczności, pojawiła się za to siostra ich ojca, która mieszka w Walii od dziesięciu lat i specjalnie, pierwszy raz wybrała się do Londynu.
Pierwszy zagraniczny koncert Sistars to sukces. Czy udał się również teledysk, który grupa nakręciła w Londynie, okaże się w połowie czerwca, kiedy będziemy mieli szansę go obejrzeć. „Po zdjęciach byłam tak zmęczona, że nie miałam siły na nerwy podczas koncertu”, śmieje się Natalia. Jedno wiadomo na pewno: w teledysku zaprezentuje się na czerwono: czerwone wielkie kozaki, czerwone piłkarskie podkolanówki i czerwona spódniczka mini. „Pierwszy raz w życiu założyłam takie ubrania!”. I...? „Na luzaku, choć sama się sobie dziwiłam”. Chyba nie tylko ona, bo w którymś momencie jakiś Anglik podszedł i zapytał, jaki tu kręcą film. „Niekonwencjonalny”, śmieje się Paulina.
Teledysk do piosenki „Na dwa” podzielony został na sześć części. Każdy członek zespołu był filmowany w innej części Londynu. „Ja w Notting Hill wypatrywałam Julii Roberts i... nie wypatrzyłam! Hugh Granta też, niestety, nie”, zdradza Paulina. Dlaczego nie kręcili teledysku w Polsce? „Bo w Londynie jest inaczej, bardziej kolorowo, a odmienność zawsze przyciąga”, tłumaczy Bartek Królik, wokalista i basista Sistars.

Zespół pieści płytę
Po pierwszej płycie „Siła sióstr” na zespół spadł deszcz nagród: Fryderyki, zwycięstwo w „Top Trendach” i dwie nagrody na festiwalu w Opolu, MTV Music Awards. Drugi album powinien już być w sklepach, ale premierę przesunięto na wrzesień. Paulina: „Płyta jest gotowa, ale jeszcze ją dopieszczamy. Nie czujemy, że mamy wyżej ustawioną poprzeczkę, że musimy coś udowodnić. Działamy, jak działaliśmy”. Natalia dodaje: „Czyli niekomercyjnie, w zgodzie z samymi sobą. Robimy to, co kochamy, bo nie znamy innej drogi. Wygodnictwo jest nie dla nas, a fałsz i kłamstwo zawsze będą wyczuwalne”. Jej zdaniem to nie nagrody podnoszą wysoko poprzeczkę, ale oni sami: przez wymagania, jakie sobie stawiają. „Nie ma wielkiego ciśnienia, ale wiemy, że ludzie na tę płytę czekają i to zobowiązuje. Na pewno będzie lepsza od pierwszej. Jesteśmy młodzi i choć nie celujemy w oczekiwania publiczności, to i tak w nie trafiamy. Słuchamy tego, co nasi fani, co było widać podczas koncertu w Londynie. Przez ostatni rok zmieniliśmy się i to też będzie słychać na płycie”, dorzuca Bartek. Przez niemal rok, jaki minął od festiwalu w Opolu, zmienili się też prywatnie. Paulina żartuje, że „posunęli się w latach”. Bartek mówi, że mają więcej swobody, choćby finansowej: „Co do Londynu – jedzenie mają gorsze od nas”, wybrzydza Bartek. Nie narzeka Natalia, która obawiała się, że Londyn nie jest miejscem dla wegetarian i... pomyliła się. Co jeszcze zaskoczyło ich w światowej stolicy klubów? Paulina: „Rozgardiasz z jednej i luz i relaks z drugiej strony. Po ulicy szła najpiękniejsza kobieta świata i nikt nie zwracał na nią uwagi! Poza mną, oczywiście!”. I Bartek: „Ludzie są swobodni, nie boją się odmienności. Jeśli mają ochotę założyć spodnie tył na przód, po prostu to robią. Powinniśmy pozbyć się kompleksów jak oni, wtedy też bylibyśmy wolni”.

Beata Sadowska
Zdjęcia Piotr Tarasewicz