Sean Penn i Robin Wright - Małżeństwo to zabawa

Sean Penn, Robin Wright fot. ONS
Piękna blondynka i playboy. On od dwunastu lat pije, awanturuje się i ją zdradza. Ona ciągle go kocha, wybacza mu i wierzy, że są dla siebie stworzeni. Oboje są aktorami, ale w tym związku to ona gra trudniejszą rolę – kobiety żyjącej z szaleńcem.
/ 16.03.2009 13:27
Sean Penn, Robin Wright fot. ONS
Po raz pierwszy w życiu Robin Wright nie miała nic przeciwko temu, że mąż ją zdradził. Na dodatek z mężczyzną. A jakby tego było mało, otwarcie stwierdził, że jest gejem. Cały świat mógł zobaczyć, jak Sean Penn czule obejmuje i całuje innego faceta. Fanki pierwszego twardziela Hollywood, tak jak i Robin, mogą jednak spać spokojnie. Sean miał romans z facetem, ale tylko na ekranie.

W filmie Gusa Van Santa „Obywatel Milk” Sean Penn zagrał Harveya Milka, homoseksualnego polityka z San Francisco. Zagrał tak dobrze, że dostał nominację do Oscara. Jedną statuetkę ma już na koncie. W 2004 roku dostał Oscara za rolę w filmie „Rzeka tajemnic”. Kiedy go odbierał, wzruszony dziękował najważniejszej osobie w życiu. Żonie Robin. Na oczach milionów widzów  odegrał rolę kochającego męża. Gdy światła jupiterów gasły, znów stawał się sobą. Zimnym draniem, który krzywdzi żonę. Rok temu Robin powiedziała: dość. Wystąpiła o rozwód. Przestraszony Sean obiecał, że się zmieni. Na jak długo? 

W łóżku z modelką
Ostatni rok był dla ich małżeństwa czasem próby. Kiedy Robin Wright składała pozew do sądu, miała poważne powody. Tym razem nie chodziło o zwykłą zdradę. Już się przyzwyczaiła, że Sean Penn na każdym planie filmowym ma romanse z młodszymi aktorkami. Nie chodziło o to, że spotykał się z modelką Petrą Nemcovą. Robin wybaczyła mu też przelotne romanse z Naomi Campbell, Elle McPherson i Heleną Christensen. Nie chodziło też o zdjęcia, na których pijany obściskiwał Siennę Miller. Tym razem stawką był honor Robin. Co ją tak uraziło? W grudniu 2007 roku wybrali się na romantyczny weekend. Położony na odludziu kalifornijski kurort Squaw Valley miał być doskonałym miejscem na intymną randkę. Ten weekend miał należeć tylko do nich. Ale dla Robin stał się koszmarem. Kiedy przyłapała Seana w łóżku z dwiema Rosjankami, ten nie próbował nawet się tłumaczyć. Zapytany tego samego wieczoru, czy wie, jak teraz czuje się jego żona, miał odpowiedzieć: „A kogo to obchodzi?”. Dwanaście lat małżeństwa legło w gruzach.

Informacje o tym, że Sean Penn i Robin Wright się rozwodzą, obiegły świat. Ale nikt w nie nie wierzył. Do tej pory Robin za każdym razem wybaczała wybryki mężowi. Bukiet kwiatów i skruszona mina załatwiały sprawę. Tym razem urok Penna zadziałał jeszcze raz. W kwietniu zaprosił żonę na koncert zespołu Pearl Jam. Miał to być prezent z okazji jej 42. urodzin. W pewnym momencie na scenę wskoczył Sean i zadedykował Robin piosenkę. Miała łzy w oczach. Znów przebaczyła.

Bez Robin jestem nikim
Małżeństwo Seana Penna i Robin Wright przez wiele lat uważane było za jedno z najtrwalszych w Hollywood. Sean grał kolejne role i wspinał się na aktorski olimp. Robin po mistrzowsku przez lata godziła rolę matki i żony. Wychowywanie córki Dylan i syna Jacka było dla niej najważniejsze. Kiedy tylko mogła, grała w filmach, za każdym razem tworząc niezapomniane kreacje. Najsłynniejsza? W „Forreście Gumpie”, po którym dostała wiele propozycji. Nigdy jednak aktorstwo nie było dla niej tak ważne jak dla Seana. Liczyły się dom i dzieci. 

Jednak nie była tylko gospodynią domową, która czeka w domu na męża. Robin ma wybuchowy temperament. Po jednej z awantur Sean się wyprowadził i zamieszkał w przyczepie campingowej. Nie robiło to na niej wrażenia. Po kilku miesiącach milczenia pogodzili się, ale tylko na prośbę dzieci. Reżyser filmu „Harmider” z 1998 roku, w którym Sean Penn i Robin Wright zagrali parę, nie musiał ich długo namawiać do kłótni. „Tego dnia od rana sobie docinali. Kiedy kręciliśmy naszą scenę, po prostu włączyłem kamerę”, wspominał. Ale tak naprawdę Sean nie potrafi żyć bez żony. Kiedy w 1996 roku jechał na ceremonię rozdania Oscarów, a Robin trafiła do szpitala z zapaleniem płuc, zrezygnował z uroczystości i całą noc spędził w szpitalu przy łóżku żony.


Gdyby nie ona, byłby dzisiaj nikim. To Robin wyciągnęła go z alkoholizmu. To ona dała mu pewność siebie i pozwoliła uwierzyć, że jest świetnym aktorem, gdy nikt nie chciał z nim pracować. To dzięki niej stał się przykładnym ojcem i mężem. To w końcu ona przekonała go, że w życiu liczy się nie tylko sława. Sean zaczął brać udział w akcjach charytatywnych. Stał się działaczem społecznym i ekologicznym. Wypowiada się w kluczowych dla USA kwestiach politycznych. W swoich opiniach daleki jest od politycznej poprawności. Wystarczy wspomnieć o jego fascynacji wenezuelskim politykiem Hugo Chávezem. Kiedy dziennik „San Francisco Chronicle” nazwał Cháveza dyktatorem, Sean napisał do gazety pełen oburzenia list. 

Małżeństwo to zabawa
Sean Penn i Robin Wright poznali się na planie filmu „Stan łaski” w 1990 roku. Ona dopiero zaczynała karierę w Hollywood. Śliczna blondynka, była modelka, od razu zawróciła mu w głowie. On miał już wówczas ugruntowaną pozycję pierwszego łobuza Hollywood. Nazywano go wiecznym buntownikiem. Szaleńcem. Na te opinie zapracował, kiedy w latach 80. był mężem Madonny. Do legendy przeszedł ich słynny ślub, gdzie wściekły Sean strzelał ze strzelby do paparazzich robiących im zdjęcia z helikoptera. Madonnę całe to zamieszanie wokół ich małżeństwa bawiło. Uważała, że to część show-biznesu, coś, co jej pomoże wykreować się na gwiazdę. Sean traktował wszystko poważnie. Razem zagrali w filmie „Szanghajska niespodzianka”. Niespodzianką było to, że film nie odniósł sukcesu. Kiedy Sean przestał kontrolować swoje wybuchy zazdrości i alkoholowe balangi, Madonnie przestało być do śmiechu. Zachowywał się jak maniak. Chciał kontrolować jej życie. Ustalał daty koncertów, decydował o kolejnym singlu. Miarka się przebrała, kiedy zaczął ją bić. Madonna zażądała rozwodu. Sean coraz więcej pił i wdawał się w awantury. W 1989 roku spędził miesiąc w areszcie, gdy brutalnie pobił fotografa. Rola w filmie „Stan łaski” miała być szansą na wyjście z życiowego zakrętu. Okazała się szansą na spotkanie kobiety życia.

Ślub wzięli po sześciu latach znajomości, w 1996 roku. To Robin Wright miała mu się oświadczyć. Na uroczystości  towarzyszyli im inni dwaj źli chłopcy z Hollywood, a zarazem najlepsi kumple Seana Penna – Jack Nicholson i Warren Beatty. Małżeństwo nie od razu zmieniło Seana. Nadal był niegrzecznym chłopcem, który lubi imprezy do białego rana i romanse z modelkami. Po każdym wyskoku zapewniał jednak, że to Robin jest najważniejszą kobietą w jego życiu. Jej wystarczało, że kiedy Sean był trzeźwy i nic akurat nie kręcił, poświęcał swój czas rodzinie. W 1997 roku zagrali razem w filmie, którego tytuł idealnie odzwierciedla stosunek aktora do żony – „Jak jej nie kochać?”.

Seanowi na pewno nie można zarzucić jednego – braku zainteresowania dziećmi. Jest naprawdę świetnym ojcem. Kiedy nie gra w filmach, każdą chwilę spędza z synem i córką. To go wycisza i uspokaja. Zapytany, jakie jest jego ulubione zdanie, odpowiada: „Cześć, tato”. I chociaż wierność nie jest jego mocną stroną, to w wywiadach często powtarza: „Małżeństwo nie jest łatwe, ale tak naprawdę to świetna zabawa”.

Leszek Żukowski / Viva

Redakcja poleca

REKLAMA