Nicole Kidman i Tom Cruise

Zapowiada się długa i bezpardonowa walka o prawa rodzicielskie.
/ 16.06.2006 09:46
Nie zawsze byli zgodni, jak wychowywać dwójkę adoptowanych dzieci. Spokój i szczęście Isabelli oraz Conora było jednak do tej pory najważniejsze. Mimo różnic potrafili się dogadać nawet w najtrudniejszych kwestiach. Kiedy jednak Tom postanowił wciągnąć dzieci do sekty scjentologicznej i zatrudnić do opieki nad nowo narodzoną córką Suri, Nicole stwierdziła, że ma tego dość. Zapowiada się długa i bezpardonowa walka o prawa rodzicielskie.

Gdy do rąk Nicole trafił wywiad, jakiego jej były mąż udzielił niedawno miesięcznikowi „GQ”, aktorka nie mogła uwierzyć własnym oczom. Cruise stwierdził w nim bowiem, że 13-letnia dziś Isabella oraz o dwa lata młodszy Conor będą „pomagać w opiece” nad Suri, jego córką ze związku z Katie Holmes. W nowej rodzinie, jaką teraz tworzy aktor, wszyscy zgodnie ze scjentologicznymi zaleceniami muszą mieć swoje miejsce i zadania. Tom nalega, by dzieci „pomagały w każdym zakresie”. „Będą miały różne obowiązki i będą wykonywać je w systemie zmianowym”, tłumaczył na łamach pisma. I nie zamierzał wcale tego konsultować ze swoją byłą żoną. Zdaniem Nicole to niedopuszczalne. Odpowiedzialni rodzice powinni bowiem ustalać takie kwestie przynajmniej telefonicznie. Aktorka za nic nie zgadza się, by dzieci poddawane były „praniu mózgu” i pełniły rolę nianiek Suri. „Isabella i Conor jako mali niewolnicy spełniający wszystkie zachcianki niemowlęcia. Po moim trupie! Praca w systemie zmianowym... na litość Boga! To dobrze, że Isabella i Conor okazują Katie pomoc i czułość, ale to przecież tylko dzieci. Angażowanie ich w wychowywanie niemowlaka to trochę za dużo. On nie ma prawa obarczać dzieci taką odpowiedzialnością”, mówi Nicole. I tym razem zapowiedziała, że nie zamierza przyglądać się temu bezczynnie.

Na pastwę losu
Zbyt długo już ustępowała Tomowi. „Nicole była zdania, że Tom to wprawdzie adopcyjny, ale jednak ojciec”, mówi jej wieloletnia przyjaciółka Darlene Montgomery. I choć on wciąż zachowywał się wobec Isabelli i Conora nieodpowiedzialnie, uważała, że musi zrobić wszystko, by dzieci nie straciły z nim kontaktu.
Wystarczy przypomnieć same okoliczności rozstania pary. 4 lutego 2001 roku Cruise wszedł po prostu do sypialni, gdzie była Kidman, i zażądał od niej rozwodu. Po czym wyszedł jak gdyby nigdy nic i przez następne pół roku kontaktował się z rodziną tylko za pośrednictwem adwokatów. Prasa rozpisywała się wtedy głównie o cierpieniu Nicole. Aktorka była bowiem w przerażającym stanie. Prawdopodobnie w chwili rozstania z Tomem była z nim w ciąży, którą, jak donosiła prasa, wkrótce straciła. Na półtora roku pogrążyła się w ciężkiej depresji. „Przez kilka pierwszych miesięcy w ogóle nie wychodziłam z domu, całymi dniami siedziałam w pidżamie i płakałam. Nie byłam w stanie nawet uczesać się czy ubrać”, wspominała.
Cierpiały także dzieci, które kompletnie nie rozumiały, co się dzieje. Isabella miała wtedy osiem lat, Conor zaledwie sześć. Nie dość, że straciły ojca, nie mogły też liczyć na matkę. Opiekowała się nimi wówczas rodzina Nicole i jej najbliższa przyjaciółka, aktorka Naomi Watts. Tom zajęty był nową miłością, promowaniem filmu „Vanilla Sky” i walką o pieniądze. Usiłował nawet przekonać prawników, że jego małżeństwo z Nicole nie trwało pełnych 10 lat, by uniknąć alimentów dla byłej żony (sporych, bo ich wspólny majątek szacowano wówczas na 250 milionów dolarów). Gdyby tylko chciała, Nicole mogła wtedy bez problemu pozbawić go praw rodzicielskich. Jednak tego nie zrobiła.

Kosztem snu i miłości
Po kilku miesiącach ognistego romansu z Penelope Cruz Tom niespodziewanie przypomniał sobie o swoich pociechach. Najczęściej jednak, zdaniem Nicole, traktował je instrumentalnie. Pojawiał się tylko wtedy, gdy miał czas i ochotę. Zabierał dzieciaki na spacery w mocno uczęszczane miejsca lub na mecze futbolowe, gdzie było pełno fotografów. Jeździł z nimi na luksusowe wakacje. Najbardziej uaktywniał się jako ojciec podczas promocji swoich kolejnych filmów. Przekonał do siebie dziennikarzy. Pisano, że Cruise nie jest może najwierniejszym partnerem, ale za to fantastycznie sprawdza się w roli ojca.
Nicole przystała na to, że Tom będzie niedzielnym tatą i wzięła na siebie codzienny trud wychowania Isabelli oraz Conora. Czuła się winna, że doszło do rozpadu rodziny i chciała dzieciom wynagrodzić wszystko, co przeszły. Za wszelką cenę dać poczucie bezpieczeństwa. Bez względu na to, jak bardzo była zajęta, co dzień rano wstawała, by wyprawić je do szkoły. Chodziła nie tylko na mecze, ale też młodzieżowe koncerty. Poszła nawet na kurs gotowania i wprowadziła w domu zwyczaj piątkowych wspólnych kolacji rodzinnych, by dzieci miały poczucie normalnego domu. Jeszcze na początku zeszłego roku pytana o to, jak wygląda jej dzień, odpowiadała: „Zanim przyjechałam na wywiad, wstałam o szóstej rano, by pograć z synem w tenisa. Krótko spałam, bo wczoraj byłam na wręczaniu nagród MTV, więc położyłam się koło północy. Dzisiaj obudziłam syna tak, byśmy mogli być na korcie o siódmej. Nie było łatwo. Trzeba się nieźle napocić i mocno nie dosypiać, żeby być dobrą mamą. Ale czasami udaje się wszystko pogodzić!”

Nowa drużyna
Z przerażeniem przyglądała się kolejnym romansom Toma. Najbardziej bała się, że były mąż w końcu zupełnie straci zainteresowanie Isabellą i Conorem. Tak też było na początku jego znajomości z młodszą o 18 lat, 26-letnią aktorką Katie Holmes. Kiedy jednak okazało się, że Cruise ma wobec Katie poważne zamiary, Nicole doszła do wniosku, że może to nawet lepiej. Uznała, że dla dzieci będzie dobrze, gdy ich ojciec stworzy wreszcie stabilny związek. „Życzę mu szczęścia, bo wiem, że kiedy on będzie szczęśliwy, to i nasze dzieci również będą szczęśliwe”, mówiła.
Robiła wszystko, by stosunki między nią a nową rodziną Toma ułożyły się jak najlepiej. Szła na coraz większe ustępstwa. „Do pewnego stopnia wycofała się i pozwoliła dzieciom stać się częścią »nowej drużyny«. Spełniała większość próśb Toma dotyczących Isabelli i Conora. Zgodziła się, żeby dzieci spędzały pół roku z nią, a pół z Tomem. Zgodziła się, by narzeczona Cruise’a, Katie Holmes, jako macocha opiekowała się nimi. Zaakceptowała nawet fakt, iż dzieci będą miały kontakt ze scjentologią”, mówi Darlene. Katie okazała się bowiem bardziej podatna na wpływy Toma niż inne jego partnerki. Szybko dała się wciągnąć do sekty scjentologicznej. Już po kilku tygodniach trafiła na kurs dla początkujących i poddała się woli Cruise’a całkowicie. Nicole nie spodziewała się jednak, że były mąż wykorzysta jej dobrą wolę i będzie indoktrynował dzieci bez jej wiedzy.

To, co najważniejsze
Kwestie religijne to, zdaniem Nicole, dużo poważniejsza sprawa niż przelotne miłostki czy wykorzystywanie dzieci do celów marketingowych. Gdy byli małżeństwem, aktorka nie dała się wciągnąć Tomowi do sekty scjentologicznej. Po kilku tak zwanych auditingach zorientowała się, na czym polega jej działanie i szybko wróciła na łono kościoła katolickiego. Udało jej się nawet przekonać Toma do tego, by dał Isabelli oraz Conorowi swobodny wybór, gdy dorosną.
Po przeczytaniu artykułu w „GQ” zareagowała więc natychmiast. Zażądała od byłego męża wyjaśnień. Według Darlene, Nicole „chce wiedzieć dokładnie, jakie Tom ma plany w stosunku do dzieci. Jaka będzie ich rola w jego nowym małżeństwie? Czy będą miały zapewnioną swobodę wyboru, jeśli chodzi o wyznanie religijne?” Wszystko wskazuje bowiem na to, że takiej szansy zostały pozbawione. Według prasy amerykańskiej Isabella i Conor już od dawna codziennie uczęszczają na zajęcia scjentologii. Mają też dodatkowe lekcje w domu, udzielane przez młodszą siostrę Cruise’a, Cass. Opieka nad małą Suri jest tylko konsekwencją tych nauk.
Tom wcale jednak nie zamierza czegokolwiek wyjaśniać czy konsultować z byłą żoną. „Z Tomem nie ma żadnego kontaktu. To on rozdaje karty, sam podejmuje decyzje i wprowadza je w życie”, uważa Darlene. A inna przyjaciółka z kręgu znajomych Cruise’ów w Los Angeles, Joanna Kearns, dodaje: „Z tego, co słyszę, Tom lubi dominować i zawsze musi postawić na swoim. Krytykował swojego ojca za to, że ten był tyranem! Ale niewiele się od niego różni”.

Gdzie jest Nicole?
Cruise może sobie jednak pozwolić na taką arogancję, bo w tej chwili popiera go już nie tylko sekta, lecz także prasa. Zachodnie media podkreślają, że Nicole jest sama sobie winna i nie doszłoby do tego wszystkiego, gdyby nie związek aktorki z muzykiem country Keithem Urbanem. To nowy mężczyzna w jej życiu sprawił, że Kidman straciła zainteresowanie dziećmi i pozwoliła Tomowi przejąć nad nimi opiekę. W jednym z artykułów z 17 kwietnia, zatytułowanym „Dzieci, gdzie jest Nicole?”, jego autor wprost mówi, że to Katie jest od pewnego czasu bardziej zaangażowana w wychowanie Isabelli i Conora niż ich matka. „Wydaje się, iż Nicole Kidman zniknęła z życia dzieci, podczas gdy Katie Holmes spędziła z nimi cały zeszły rok, brała nawet udział w meczach jako »mama od piłki nożnej«”.
Zdaniem przyjaciół aktorki zarzuty wobec Nicole nie mają najmniejszych podstaw. „Media niepotrzebnie atakują Nicole. Ona całkowicie poświęca się dzieciom i związek z Urbanem niczego nie zmienił”, zapewnia Darlene. I dodaje: „Nicole skraca nawet swoje wieczorne randki z Keithem, żeby mieć pewność, że dzieci są zadbane. Pamiętam, że kilkakrotnie zrezygnowała ze spotkania, ponieważ sprawy dzieci były ważniejsze. Na szczęście Nicole powiedziała mi, że Keith świetnie to rozumie”.

Sami przegrani
Chwilowo więc to Cruise jest górą i szykuje się do wojny. Tyle że tym razem Nicole nie zamierza ustąpić. I jeśli Tom nie będzie chciał z nią rozmawiać, zamierza podjąć kroki prawne. Niebawem zresztą dzieci wrócą do niej i to ona będzie miała więcej do powiedzenia. Zapowiada się długa i bezpardonowa wojna, w której ucierpią wszyscy. Najbardziej jednak same dzieci, dla dobra których jest rzekomo toczona.

Magda Łuków/ Viva!