Monika Mrozowska opowiada po raz pierwszy o rozstaniu z mężem w magazynie "Party"

Monika Mrozowska opowiada po raz pierwszy o rozstaniu z mężem w magazynie "Party" fot. ONS
Przez lata miała opinię wzorowej żony i matki. Dziś mówi się, że zniszczyła swoje małżeństwo. Aktorka na łamach "Party" ujawnia prawdziwe przyczyny rozstania z mężem
/ 22.12.2016 11:15
Monika Mrozowska opowiada po raz pierwszy o rozstaniu z mężem w magazynie "Party" fot. ONS

Kiedy dzwonię do niej z prośbą o wywiad, zgadza się bez chwili namysłu, a do tego jest w świetnym humorze. Dziwi mnie to, bo gdy widziałem ją kilka dni wcześniej, była wyraźnie smutna. – To dlatego, że miałam wtedy anginę – tłumaczy Monika Mrozowska (32), gdy spotykamy się w modnej restauracji dla dzieci i rodziców na warszawskim Żoliborzu. Tym wyznaniem zburzyła mi cały plan wywiadu, bo na początek chciałem ją spytać o to, czy jej zły nastrój to efekt niedawnego rozstania z mężem i plotek o jej romansie. Szybko zmieniam plan i zaczynam rozmowę od świąt. Ale spokojnie – do trudniejszych tematów też dojdziemy…

Szał sprzątania i zakupów, gonitwa za prezentami – tak wyglądają przygotowania do świąt w większości domów. U ciebie jest podobnie?
– Zdecydowanie nie. Lubię święta między innymi dlatego, że przyjęłam jedną zasadę – nie spinam się i robię tylko tyle, na ile mam ochotę. Jeżeli nie chce mi się myć okien, to ich po prostu nie myję. Przecież podczas wigilii goście nie będą chodzić po moim mieszkaniu i sprawdzać w każdym kącie, czy nie ma kurzu. Nie znaczy to oczywiście, że odpuszczam przedświąteczne porządki, przeciwnie, już wkrótce się za nie biorę. Tym bardziej że stanowczo zachęca mnie do tego moja starsza córka Karolina. Ostatnio obudziła mnie skoro świt i powiedziała: „Wstawaj, czy ty
w tym domu nie masz żadnych obowiązków?”. Byłam w szoku! (śmiech) Ale najważniejszymi elementami świąt są dla mnie spotkania z bliskimi i miła atmosfera. No i oczywiście jedzenie! W moim domu przywiązujemy do niego dużą wagę. Na stole musi być bogato oraz różnorodnie.

I co zawsze jest na tym stole?
– Szeroki wybór potraw wegetariańskich.

A śledzie są?
– Ja ich nie jem, ale są, bo dla każdego musi być coś dobrego! Dla mnie podczas wigilii obowiązkowo muszą się pojawić pierogi z kapustą i grzybami mojej babci. Jak wjeżdżają na stół, wtedy święta uważam za otwarte. Mam wrażenie, że na każdą kolejną wigilię moja babcia coraz bardziej się rozkręca i robi ich coraz więcej i więcej (śmiech). Dzięki temu po świętach zawsze trochę ich zostaje i wtedy babcia robi rzecz niezwykłą: rozpuszcza na patelni masło, dodaje bułkę tartą i podsmaża w tym te pierogi. Genialne! A z sosem sojowym – palce lizać!

W zeszłym roku na wigilii gościłaś 13 osób. To dużo!
– Ale u nas tak jest co roku! Większość mojej rodziny mieszka w Warszawie, więc bez problemu możemy się wszyscy spotkać. Co roku obiecujemy sobie, że prezenty dajemy tylko dzieciom, ale jak przychodzi co do czego, każdy ma wielki worek upominków i obdarowuje wszystkich. Do niedawna mieliśmy zwyczaj, że prezenty każdy robi własnoręcznie. To była piękna, ale bardzo męcząca tradycja i już się jej nie trzymamy (śmiech).

Cały wywiad z Moniką Mrozowską znajdziecie w najnowszym numerze magazynu "Party"
 

Redakcja poleca

REKLAMA