Krystian Wieczorek - Amant mimo woli

Krystian Wieczorek fot. M.KUDELSKI/KAPIF
Miał być tokarzem, a został... idolem. Krystian Wieczorek jest ostatnio serialowym amantem numer jeden. Kobiety go uwielbiają!
/ 20.04.2012 06:21
Krystian Wieczorek fot. M.KUDELSKI/KAPIF
Gdyby Krystian Wieczorek (38) umieścił w gazecie swój anons matrymonialny, a potem umówił się choćby na jedną randkę z każdą chętną kobietą, zapewne nie starczyłoby mu czasu w życiu na nic innego. Myślicie, że przesadzamy? W takim razie poszukajcie w internecie krótkich filmów ze zlotu fanów serialu „M jak miłość”, na których widać, jak setki dziewczyn skandują: „Wieczorek! Wieczorek!”.

Sam aktor stara się zdystansować od histerii, jaka wybuchła na jego punkcie.
Czuję zakłopotanie, gdy słyszę o sobie: „ciacho” czy „król polskich seriali”. Jestem po prostu aktorem, który stara się jak najlepiej wykonać powierzone mu zadania
– mówi „Party” Krystian.

I choć słowa aktora dobrze świadczą o jego skromności, to nie zmienią one faktu, że to właśnie Wieczorek odebrał Filipowi Bobkowi tytuł najpopularniejszego serialowego amanta. W przeciwieństwie jednak do swojego poprzednika, Krystian na swoje pięć minut sławy czekał dość długo...


Obróbka skrawaniem

Jako nastolatek Krystian Wieczorek był typowym łobuziakiem. Bardziej niż nauka pasjonowała go wtedy muzyka. – Miałem swój grunge’owy zespół. Chciałem śpiewać jak  Eddie Vedder z Pearl Jam! – wspomina Krystian. Jak większość chłopaków Wieczorek interesował się także sportem. Gdy
w jego rodzinnym Strzelinie powstał klub sportowy, zaczął ćwiczyć sztuki walki. Przez siedem lat trenował taekwondo. – W sztukach walki interesowała mnie filozofia Wschodu, samokontrola, praca nad sobą. Gdyby nie kontuzja kolana, pewnie zostałbym zawodowym sportowcem – mówi aktor.

Po ukończeniu zawodówki Krystian Wieczorek poszedł do technikum, w którym szkolił się na... tokarza. Po kilku miesiącach lekcji obróbki skrawaniem zrozumiał jednak, że nie jest to zawód dla niego. Wolał pisać wiersze, rysować i czytać o teatrze. – To, że zostałem aktorem, było sumą różnych przypadków. Wtedy interesowało mnie wszystko, co dawało mi szansę ucieczki z małego miasta – przyznaje Krystian. Punktem zwrotnym w jego życiu stał się dzień, gdy dostał wyróżnienie na jednym z konkursów recytatorskich. To wtedy postanowił, że spróbuje dostać się do szkoły aktorskiej.
Wspierała mnie w tym moja mama. Nigdy nie podcinała mi skrzydeł i zawsze we mnie wierzyła
– wspomina aktor, którego rodzice rozstali się, gdy był jeszcze dzieckiem.

Z tatą Krystian nawiązał kontakt dopiero, gdy miał kilkanaście lat. „Ojciec jest malarzem i myślę, że to właśnie po nim odziedziczyłem zamiłowanie do sztuki”, mówił Wieczorek w jednym z wywiadów. Do wrocławskiej szkoły aktorskiej przyszły król seriali dostał się dopiero za trzecim podejściem. Studia przyniosły mu dyplom i... miłość.

Kobiety w jego życiu

Dorotę Androsz Krystian Wieczorek poznał już na początku nauki we Wrocławiu. Mieli wspólne pasje i marzyli o pracy w teatrze. – Byli nierozłączni. Jeździli razem na festiwale i przeglądy teatralne – mówi „Party” ich znajoma.


Po otrzymaniu dyplomu para przeprowadziła się do Bydgoszczy, gdzie dostała pracę w Teatrze Polskim. Byli najbardziej znanym duetem aktorskim w mieście, dostali też kilka prestiżowych nagród aktorskich. Jednak po kilku sezonach spakowali walizki i przenieśli się do Gdańska, gdzie – znów oboje – zaczęli pracę w Teatrze Wybrzeże. I zapewne występowaliby tam po dziś dzień, gdyby Krystian Wieczorek nie otrzymał propozycji roli w serialu „Czas honoru”, a następnie nie wygrał castingu do „M jak miłość”. Aktor najpierw próbował dzielić swój czas między Gdańsk i Warszawę. W końcu zrezygnował z etatu w Teatrze Wybrzeże i przeprowadził się na stałe do stolicy. Dorota została nad morzem. Ich związek nie przetrwał kilkusetkilometrowego dystansu.  

Po rozstaniu z Dorotą Krystian Wieczorek rzucił się w wir pracy. Nowej miłości nie szukał. – Nie zakochuję się łatwo. Dopiero gdy poczuję, że możemy być przyjaciółmi w związku, wiem, że jest szansa na coś poważnego. Nie interesują mnie przelotne znajomości. Jestem tradycjonalistą – mówi „Party” Krystian. Jego znajomi twierdzą, że pierwszą kobietą, którą zainteresował się po rozstaniu z Dorotą, była... Anna Czartoryska. Poznali się na Mazurach, gdzie kręcili „Miłość nad rozlewiskiem”.
Łączyło ich coś więcej niż praca. Często spotykali się poza planem. Jednak jak szybko między nimi zaiskrzyło, tak szybko też się skończyło
– mówi znajoma aktora.

Mam czas na miłość!

Krystian Wieczorek cieszy się opinią człowieka skrytego. Unika imprez i nie opowiada o swoim życiu miłosnym. – Na imprezy nie chodzę, bo nie znoszę pytań w stylu: „Co masz na sobie?”. Nie jestem celebrytą i nie mam zamiaru wystąpić w „Tańcu z gwiazdami”. Wolę, żeby widzowie skupili się na moich rolach – mówi Wieczorek. Gazety częściej jednak niż o kreacjach aktora piszą ostatnio o jego przyjaźni z Joanną Koroniewską. Podobno aktor stał się podporą duchową i opiekunem byłej partnerki Macieja Dowbora. Czyżby ich wieloletnia przyjaźń miała się przerodzić w coś więcej? Jak zgodnie twierdzą ich znajomi, na razie nic na to nie wskazuje.

– Uwielbiają się, spędzają z sobą sporo czasu, wzajemnie się wspierają, ale tylko jako przyjaciele – zapewniają bliscy Joanny i Krystiana. A sam Wieczorek na zakończenie naszego spotkania mówi szczerze:
Kiedyś moje pięć minut sławy na pewno minie.

A wtedy chciałbym spotkać tę jedyną kobietę i ułożyć sobie życie rodzinne.

Redakcja poleca

REKLAMA