Katarzyna Figura rozwodzi się

Katarzyna Figura fot. ONS
Kiedy zaczynała karierę, jej nazwisko d ziałało na widzów jak magnes. Dzisiaj Katarzyna Figura szokuje nie rolami, al e dramatycznymi wyznaniami o swoim nieszczęśliwym małżeństwie.
/ 12.10.2012 06:18
Katarzyna Figura fot. ONS
Wydawało się, że wiemy o niej wszystko. Katarzyna Figura (50) należała do tych gwiazd, które nie odmawiały dziennikarzom odpowiedzi na pytania dotyczące swojego życia prywatnego. Wiele razy opowiadała o tym, jak udane jest jej małżeństwo, jak pięknie chowają się dzieci i jak spełnioną czuje się kobietą. Odpowiedzią na każdą plotkę o tym, że życie aktorki nie jest aż tak sielankowe, jak próbuje to wmówić ludziom, były kolejne radosne rodzinne sesje dla kolorowych magazynów.

Bomba poszła w górę, kiedy w połowie września w mediach pojawiła się informacja, że aktorka złożyła w sądzie papiery rozwodowe, a następnie do kiosków trafił nowy numer dwutygodnika „Viva!”. A w nim wstrząsający wywiad, w którym Figura zdradziła, że od lat był poniżana, szantażowana i bita przez swojego męża Kaia Schoenhalsa. „Była szarpanina, plucie w twarz, bicie w głowę, w twarz, kopanie…”, mówiła Figura. Dodała też, że boi się wrócić do domu i lęka się o bezpieczeństwo swoich dwóch córek – 10-letniej Koko i 7-letniej Kaszmir. Jej wyznania wywołały prawdziwą burzę!

I choć większość ludzi stanęła po jej stronie, to pojawiły się też głosy krytyczne. Skoro przez tyle lat Figura kłamała na temat swojego życia, to skąd pewność, że teraz mówi prawdę? – pytają przeciwnicy gwiazdy. I tak oto aktorce udało się znów podzielić opinię publiczną. Akurat do tego Figura zawsze miała talent…

Polska Marilyn

Po raz pierwszy Katarzyna Figura wywołała zamieszanie pod koniec lat 80. Na ekrany wszedł wtedy film Radosława Piwowarskiego „Pociąg do Hollywood”. Znajdująca się w nim scena kąpieli nagiej Figury dziś zapewne nikogo by nie zszokowała, ale w tamtych czasach została uznana za skandaliczną. Burza wokół filmu pozwoliła jednak aktorce (która wcześniej grała już epizody u takich mistrzów jak Krzysztof Kieślowski czy Wojciech Jerzy Has) wreszcie zwrócić na siebie uwagę.

Niestety, tytuł największej seksbomby polskiego kina, jaki wtedy jej nadano, z czasem zaczął jej ciążyć. Tym bardziej że reżyserzy jakby zapomnieli, że mają do czynienia z absolwentką warszawskiej PWST oraz paryskiego Conservatoire d’Art Dramatique i oferowali jej głównie role głupiutkich blondyneczek szybko wyskakujących z ciuszków. Katarzyna Figura starała się z tym (bezskutecznie) walczyć, aż wreszcie… wyjechała z Polski. Jak potem wspominała, niełatwo było jej zostawić męża Jana Chmielewskiego i małego synka Aleksandra, ale postanowiła „dogonić swoje marzenia”. „Decyzja o wyjeździe była dramatyczna. Czułam się tak, jakbym straciłam dziecko”, opowiadała Katarzyna Figura w jednym z wywiadów.

Koniec złudzeń

Dla Katarzyny Figury zaczął się czas życia na walizkach. W Polsce pojawiała się coraz rzadziej. Jej związek nie przetrwał tej próby. Po rozwodzie synem aktorki zajęli się dziadkowe. Czy warto było poświęcić rodzinę dla próby zrobienia kariery? Początkowo wydawało się, że tak.

Katarzyna Figura dostawała propozycje ról w produkcjach włoskich, francuskich, hiszpańskich… Kiedy zagrała w głośnym filmie Roberta Altmana „Pret-A-Porter”, pisano, że wreszcie uda się jej zaistnieć też i w Hollywood. Tym bardziej że reżyser obiecał jej główną rolę w swoim kolejnym obrazie „Gracz”. Po kilku tygodniach zadzwonił jednak z wiadomością, że producenci chcą bardziej znanej aktorki. „W jednej chwili z euforii wpadłam w depresję”, podsumowała Katarzyna Figura w jednym z wywiadów. Jej kolejne próby podbicia Hollywood krytycy nazwali „torturą nadziei”. Aktorce ciężko było pogodzić się z porażkami. I robiła wszystko, aby o nich zapomnieć…


Zadzwoń do Kasi

„Uprawiałam przypadkowy seks, były balangi, ciągnęło mnie wtedy do ludzi, o których wiedziałam, że mogę się z nimi całkowicie zatracić”, wyjawiła Katarzyna Figura. Przyznała nawet, że myślała wtedy nawet o samobójstwie. Tylko dzięki synowi nie zdecydowała się na ten krok. „Aleksander był moim kołem ratunkowym, bo wiedziałam, że niszcząc siebie, zniszczę też jego życia”, wyznała Figura.

Opowieści o „rozpasanym” trybie życie, jaki prowadzi Katarzyna Figura za granicą, nie przypadły do gustu jej rodakom. Kiedy więc Figura zdecydowała się wrócić do kraju, spotkało ją dość chłodne przyjęcie. Atmosfera wokół niej stała się jeszcze gorsza, gdy gwiazda uruchomiła swoją erotyczną linię telefoniczną. Za niewielką opłatą każdy mógł posłuchać, jak Kasia swoim zmysłowym głosem opowiada o erotycznych ekscesach, w jakich brała udział za oceanem. Choć linia cieszyła się powodzeniem, to aktorka desperacko starała się wrócić na ekrany.

Szansę dali jej pod koniec lat 90. Juliusz Machulski i Jerzy Stuhr. Rola u tego pierwszego w hitowej komedii „Kiler” pozwoliła Figurze odzyskać względy publiczności. Z kolei „Historie miłosne” Stuhra przekonały do niej krytyków. Gwiazda znów była na szczycie, ale doskwierała jej samotność. „Czułam, że nie ma na świecie nikogo, kto mnie kocha. Wiedziałam, że jestem lubiana, pożądana, chciana, ale nie kochana”, żaliła się w wywiadach. W 1998 roku pojechała odwiedzić znajomych w Los Angeles. I tam poznała Kaia.

Równia pochyła

Tego dnia za oknem szalał huragan El NiEo, a oni skupieni byli tylko na sobie. Przegadali cały wieczór. „Zakochałam się od pierwszego wejrzenia”, zwierzała się Katarzyna Figura. Para zamieszkała w Warszawie i otworzyła tu restauracje Sense i KOM. Kasia stała się na pół etatu aktorką, a na pół – bizneswoman. Interesy jednak szły marnie, za to jej kariera – znakomicie. Za rolę w dramacie „Żurek” Figura otrzymała nawet „polskiego Oscara”, czyli Złotego Orła. „Bezkompromisowa, szczera, odważna”, pisano po jej roli w filmie „Summer love”, do której zgoliła głowę. „Zawsze oczekiwano ode mnie seksownego wyglądu, a moje postacie były ozdobnikami. Teraz nie muszę być śliczna. To mi przynosi ulgę”, powiedziała aktorka.

Od kilku lat o Kasi Figurze było ciszej. Trzy lata temu prasa poinformowała, że jej restauracje upadły. W 2009 roku Kai wrócił do USA. Wtedy też pojawiły się pierwsze plotki, że ich małżeństwo wisi na włosku. Figura im zaprzeczała i twierdziła, że życie między dwoma krajami jest interesujące, ale coraz rzadziej pojawiała się publicznie w towarzystwie męża. O tym, że gwiazda przeżywa kryzys, świadczyły też propozycje zawodowe, jakie wtedy przyjmowała. Role w kiczowatych komediach typu „Wyjazd integracyjny” czy „To nie tak jak myślisz, kotku” niegodne były jej talentu. „Szkoda, że Figura robi wszystko, aby dołączyć do galerii postaci, które zmarnowały szansę na niezapomnianą karierę”, komentowali rozgoryczeni fani aktorki, pytając: „Kasiu, co się z tobą dzieje?!”.

Dziś powoli poznajemy odpowiedź na to pytanie. Jeśli prawdą jest to, o czym mówi Figura, jej historia jest o wiele bardziej dramatyczna niż ktokolwiek przypuszczał. Gorzej, jeśli rację ma Kai, który oskarżył małżonkę, że mówi nieprawdę, bo… chce lepiej sprzedać autobiografię, która niebawem ma trafić do księgarni. Przed parą (zapewne długa) walka w sądzie. O dzieci i o podział majątku. Ale nie tylko! Ta najważniejsza dotyczyć będzie czegoś niewymiernego – zachowania twarzy i dobrego imienia.

Redakcja poleca

REKLAMA