Relacje z teściową

napisał/a: Migotka7 2007-07-07 15:49
Hej dziewczyny! Tak czytam wasze posty i dochodze do wniosku, ze tesciowe to jakies kosmitki chyba!!! Na inna planete z nimi zeby zycie bylo lzejsze!!!! Ja mam podobny problem, mam okropna tesciowa i sie do niej nie odzywam i mam swiety spokoj!!! Wyobrazcie sobie, ze ta kobieta chciala wyciagnac od nas kase przeznaczona na nasz slub!!!! A jak sie moz maz przeciwstawil to kazala mu sie wynosic z domu!!!! Czujecie jak mozna byc takim czlowiemiem? Niecierpie jej i swojej szwagierki obydwie sa siebie warte!!! Szkoda mi tylko, bo jak swieta przychodza to moj maz smutny sie robi, przykro mu jest, ze taka sytuacja zaistniala, no ale coz ja chcialam byc dobra ale nie wyszlo! Pozdrawiam wszystkie dziewczyny!
napisał/a: jonka8 2007-07-08 14:46
slub to jeszcze jakaś trochę odległa przyszłośc, ale od początku jak zobaczyłam nadopiekunczość mojej przyszłej teściowej, to drążę temat i stawiam granice. Mamusia ma w synku drugiego męża i tak go sobie urobiła, że nie potrzebuje znajomych, przyjaciół bo ma mamusię i z mamusią spędzał czas.
A teraz pojawiłam się ja, zło nad złem, nieodpowiednia bo pyskata, a mamusia sobie synków dla siebie urodziła (ma ich dwóch) i jeszcze nie chodzi po ziemi taka, która by była ich godna ;)
Od dwóch lat prowadzi swoją krecią robotę, sugeruje że powinien zostac w domu a nie isć do mnie bo przecież jest zmęczony i musi odpocząć. Dzwoni gdy jest u mnie pod byle pretekstem. Wypytuje go o wszystkie szczegóły z mojego zycia i obraca to przeciwko mnie. Próbuje zaszczepić w nim wątpliwość co do mojej uczciwości itp,itd. Nie wspominając, że najchętniej spędzałabym z nami każdą minutę broniąc cnoty swego synusia.
Oficjalnie nie stanela ze mną w szranki, ale poza moimi plecami działa aktywnie. Aż doprowadziła do naszego zerwania (z jego strony), choć wydawało mi się, że oboje jesteśmy ponad jej złośliwośc i zaborczość.
Walczyłam o niego bo wiedziałam, ze to zbyt wartościowy człowiek by pozwolić tej kobiecie niszczyć mu życie przez jej źle pojętą miłość.
Udało się, jesteśmy razem, długie rozmowy pozwoliły nam bardziej siebie zrozumieć. On przyznał się do wszystkiego co na mój temat słyszał w domu, zrozumiał, że popełnił błąd ufając matce i opowiadając jej o naszych problemach. Wyjaśniłam mu jak to wygląda z mojego punktu widzenia, że musze mieć oparcie w nim, że nie będę budować sobie życia z mamin synkiem, że nie pozwolę na tak daleką ingerencje w związek kogokolwiek z jego rodziny.
Mielismy okres próbny, ja nadal acz delikatnie walę prawdę prosto w oczy i obserwuję jego zachowanie. Spotykamy się u mnie, u niego bywam w ostateczności i bardzo sporadycznie. Nie staram się go skłócić z rodzicami, ale bronię granic naszego związku.
I tu niespodzianka !!! Nagle zmiana frontu???? Tesciowie są do rany przyłóz, a ja jestem tą dobrą :confused: Pytają kiedy ślub, a ja kombinuje gdzie tu jest haczyk??? I tak sobie myślę, patrząc na to jak bardzo mój mężczyzna się zmienił i wydoroślał, że im się synek z rąk wymyka i już nie skutkuje groźba i zakazy. Kiedyś mieli piękne plany wspólnego budowania domu, moja obecnośc ten i wiele innych planów zburzyła. Ich metamorfoza przeszła w przeciągu weekendu, więc chyba dobrze celuje. Chcą się pokazać jako ci, z którymi da się żyć aby wrócić do poprzednich planów, wybudować dom i wtedy mi pokarzą gdzie moje miejsce :eek:
napisał/a: dorota_d27 2007-07-14 18:25
moja teściowa jest super mieszkam z nią pod jednym dachem 4 lata w domku jednnorodzinnym ale mamy swoje piętra. Nigdy nie usłyszałam od niej złego słowa, nigdy w nic się nie wtrąca a co najdziwniejsze staje po mojej stronie a nie syna. Nie jesteśmy przyjaciółkami ani koleżankami po prostu portafimy się dogadać, szanujemy się i dbamy o miłą atmosferę. na razie jest super, aby tak dalej.
napisał/a: Kasiunia94 2007-07-18 23:14
A ja no cóż.. Teściowej mieć nie będę, ponieważ umarła w wyniku wypadku samochodowego w 2000 r. Mój mężczyzna miał wtedy zaledwie 11 lat.. No cóż ja nawet tej kobiety nie znałam ale jak słyszałam była jak anioł.. No cóż.. Życie jest jakie jest :(

ps. Ludzie którzy mieszkają w okolicach Koźmina Wlkp np. w Borzęciczkach proszę o kontakt.
napisał/a: malpo 2007-07-19 21:44
Lola napisal(a):Marzyłąm zawsze, żę moja teściowa to będzie moja najlepsza koleżanka, taka od serca wspólne zakupy i maseczki, babskie filmy i lody. Staram sie dyplomatycznie podchodzić do relacji międzyludzkich. Niestety też trafiłam na jedynaka i moja dyplomacja skończyła sie na tym, że płaczę po nocach. Staram się jak mogę by nie obrazić przyszłej Mamy, ale i tak jestem zbyt gruba, źle ubrana, za mało jestem kurą domową i nie jestem damą, wogóle jestem nieodpowiednia dla jej syna. Cała fala gniewu, żalu, nienawiści, wstrzymywania języka i pustych uśmiechów kończy się płaczem w jakimś cichym kącie. Może ktoś poradzi jak z podniesionym czołem sprostać kolejnemu spotkaniu z teściową?


OOOOO widzę, że nas jest więcej :) dziewczyny nic sie nie martwcie.....odbijemy sobie kiedys na naszych synowych ;), a tak poważnie to również jestem żoną jedynaka :))) ummmm jakie to rozkoszne ......mieć "kochaną mamunię" tóż obok.......otóż moje miłe Panie, miałam ogromny problem z "mamusią" .... od poczatku dawała mi popalić, lecz trafiła "kosa na kamień" :> choć nie powiem nerwów to mnie kosztowała ta "zabawa" kiedy teraz wspominam......to zastanawiam się po co to robiłam, jednak czegoś nauczyłam "mamę", kiedy dzieci były małe codziennie rano, kiedy dzieciaki jeszcze spały .....mamunia pukała do drzwi...niby intencje czyste miała bo wnuczęta chciała odwiedzić...jednak ......wszystko ma swoje granice .......po prostu pewnego dnia nie otworzyłam jej drzwi....... i POMOGŁO końca nie było mojej radości....,że wreszcie możemy pospać dłużej.....a babcia bez poważnych rozmów domysliła się o co chodzi....i na szczęście bo większośc naszych "rozmów"....kończyła się delikatnie mówiąc kilkumiesięcznym milczeniem (czego tez nie żałowałam bo miałam spokój) co wam doradzic.......? Kobiety nie pozwólcie sobie na głowę wchodzić !!!
Jeśli zaś chodzi o męża to było mi go szczerze żal........bo chciał, aby każda z nas była zadowolona.......choć zdarzało mu się kilka razy stanąć bohatersko po mojej stronie :))) Jest też pozytywna strona mojego mieszkania z teściami :) wiem , wiem na 100% bo kawał cholery ze mnie , że chcę mieszkać z dala od moich dzieci :) i postaram się nie zatruć im życia.....
napisał/a: Lola 2007-07-23 09:49
Dzięki Malpo za optymizm, trzeba będzie nałożyć zbroję i stanąć do walki, bo przyjeżdża do mnie w sierpniu na wakacje. To będą najgorsze wakację w moim życiu, dzięki Bogu znalazłam pracę i będę musiała ją oglądać tylko pół doby. Ale najgorsze jest żę mimo iż przyjdę zmęczona do domu po pracy to będe musiała codziennie zrobic obiad i higienicznie wysprzątać mieszkanie bo jest straszna pedantką (siedzi tylko w somu i nigdzie nie wychodzi).
napisał/a: Megi79 2007-07-26 10:30
Cześć, ja próbowałam żyć z zgodzie z teściową, ale nie wyszło. Jestem 4 lata po ślubie, przez 3 lata mieszkaliśmy u rodziców męża. Już w drugim dniu po mojej przeprowadzce teściowa dyktowała mi co mam robić i chciała również żebyśmy układali sobie życie według jej wyobrażeń. Jak urodziłam dziecko sytuacja się pogorszyła. Od razu chciała żebym wróciła do pracy, żeby to ona wychowywała dziecko. Próbowała równieą skłócić mnie i męża. Do dziś nie potrafi pogodzić się z tym, że nie będe robić tak jak ona chce i traktuje mnie jak wyrodną synową. Pozdrawiam.
napisał/a: Kasia_20 2007-07-26 10:57
Niestety jak większość z was trafiłam na synka-jedynaka.Moja przyszła teściowa ale nie doszła bo powiedziałam co jak co ale ślubu z nim nie chce mieć,a więc teściowa w mojej opini to nie jest człowiek.Spodziewam się dziecka a ona w 4 miesiącu zrobiła mi karczemną awanturę że kupuje papierosy i co tydzień wydaje 30 zł a gdy apytałam co ją to obchodzi i czy żyję za jej pieniądze to powiedziała żebym tak nie podskakiwała bo mogę stąd wypier...Niestety takie sytuacje zaczęły sie często tworzyć bo jak coś ją napadło i powiedziałam złe słowo na jej synka to powiedziała że ja też na niego krzyczę i ze jak sobie coś zrobi to będzie moja wina i pośle mnie do więzienia.Ja nawet będąc tam nie gotowałam i nie robiłam nic powiedziałam mu ze skoro jest u mamusi to niech mamusia robi mu wszystko.A jak dzwoni i mówi że tęskni to mówie mu zeby przytulił mamusię.Smutne to wszystko bo przez tę babę straciłam faceta którego być może kocham a przedewszystkim ojca dla mojego malutkiego synka...ale gdyby wychowywało się tam to stałby się takim samym wariatem jak ona.
napisał/a: mysza84 2007-07-27 00:44
czesc!
ja nie moge powiedzieć złego słowa na teściową.... gdyby nie ona dalej bym tkwiła w domu a tak on jest z naszymi maluchami a my z mężem w pracy. Dziekuję MAMO....
napisał/a: igu 2007-07-31 11:31
Witajcie! też się chcę z wami podzielić swoimi spostrzeżeniami: jestem od 10 lat mężatką i niestety mieszkam z teściami :( dobrze że mamy swoje piętro. U mnie dla odmiany gorszy jest teść: to taka teściowa żywcem z kawałów tylko w męskim wydaniu. Jest koszmarny: dla niego jestem zerem, leniem, brudasem wszystko co najgorsze chociaż w oczy jest bardzo miły. Oczywiście nastawia mojego męża przeciwko mnie, dobrze że mu się to nie udaje. Teściowa jest ok, chociaż tez potrafi d.... obrobić. Porównuje mnie ze swoimi córeczkami, którym ja oczywiście nigdy nie dorównam, tamte to idealne gospodynie, matki itp, itd. Na początku małżeństwa mój mąż latał ze wszystkim do mamusi, ale potem przekonał sie że nie warto jak zamiast pomocy jeszcze go obsmarowali. Z chęcia bym się wyprowadziła ale niestety nie mamy takiej możliwości. Przepłakałam swoje ale teraz już sie troche uodporniłam, bo doszłam do wniosku że nie jestem bezwartościowym człowiekiem tylko mam swoje zalety i nie będę marnowała zdrowia przez głupie gadanie teściów. Pozdrawiam wszystkie synowe :) Może jest jakaś z woj. mazowieckiego?
napisał/a: pelagia 2007-07-31 14:30
Witam wszystkie synowe, przeglądałam Wasze wypowiedzi o teściach i szczerze zazdroszczę tym dziewczymom, które mogą pogadać normalnie z teściami.Moja antypatia do tesciów a szczególnie do teściowej zaczęła się na początku znajomosci z moim męzem i tak trwa do dziś. Kiedy urodziłam synusia to nawet nie zapytała jak sie czuję( byłam po cesarskim cięciu),czy coś nam pomóc, wpadła na 10 min. zobaczyć wnuka i poszła, nigdy nie dzwoniła czy jestem w domu, bo ma ochotę odwiedzić wnuka a kiedy przyszła a mnie nie było to wydzwaniała do mojego męża z pretensjami,że mnie nie ma.Na szczęście jestem osobą,która ma odwagę jej powiedzieć,że nie życze sobie aby wydzwaniała do męża,itd...- za co mnie nie lubią. Jednak najbardziej mnie zabolało, kiedy razem z mężem i naszym synkiem powiedzieliśmy im, że będziemy mieć drugie dziecko a oni zareagowali milczeniem, mąż powtórzył jeszcze raz, ale reakcji nie było.Od tamtego zdarzenia nawet nie próbuje z nimi nawiązac rozmowy,co gorsza nie udało mi się donosić tej ciąży. Opowiadań o nich, a szczególnie o teściowej nie byłoby końca.Na szczęście mój mąz bardzo mnie i synka kocha, sam zauwaza jacy oni są, ale cóż my ich już nie zmienimy, dla nich najważniejsza jest ich córeczka i zięć, którzy też potrafią dolac oliwy do ognia.Pozostaje nam mieć nadzieję, że sami będziemy dobrymi tesciami i nie będziemy popełniać błędow naszych teściów.
napisał/a: Iwonka207 2007-08-01 15:39
Hej pozdrawiam wszystkich, jestem tu nowa.
Też chciałabym się podzielić moimi problemami z przyszłą teściową. Jeszcze przed ślubem pokazała na co ją stać, choć szczerze przyznam że razem z moim chłopakiem - Kamilem troche przytarliśmy jej nosa, tylko dzięki temu jesteśmy razem. Chodzimy ze sobą już od 2,5 roku, po zakączeniu studiów, planujemy się pobrać. Moje problemy zaczeły się praktycznie od samego początku jak się poznałam z Kamilem. Nasłychała się nieprawdziwych plotek na temat mojej rodziny i stwierdziła, że jestem nieodpowiednią dziewczyną dla jej syna. Zaczeła nas rozdzielać. Co prawda ja w tym wszystkim nie uczestniczyłam, wszystko co się działo w domu mojego chłopaka,docierało do mnie, właśnie przez niego. Wiele rzeczy sama się domyśliłam. Na szczęście, ciągłe problemy tylko zacieśniły nasz związek, dzięki czemu planujemy małżeństwo. :) Mam to szczęście że mój chłopak jest po mojej stronie, wystarczy że jego matka coś złego powie na mój temat a zaczyna się prawdziwa wojna słowna. Walczyła dosyć długo ale już wie że przegrała, pogodziła się że jesteśmy razem, teraz musi przetrawić nasze plany. 2,5 roku potrzebowała do zaakceptowania naszego związku damy jej jeszcze 2,5 na zaakceptowanie małżeństwa. Potrzebuje tylko trochę czasu, na poznanie mnie.
Jestem bardzo ciekawa jaka będzie poślubie? W każdym bądź razie już ja ją nauczę zasad, oczywiście tak by żyć z nią w przyjaźni, to przeciesz mama mojego kochanego chłopaka. Jestem pełna optymizmu.
Pozdrawiam