Potrzebuje rady

napisał/a: Esztemeszte 2015-04-11 14:33
Witam, treść może być nudna jednak muszę to z siebie w końcu wyrzucić. Problem polega na tym ze odkąd poznałam swojego partnera jest niby lepiej aczkolwiek mam wątpliwości, no ale od początku. Poznałam go mając 16 lat on miał 18. Od razu związek, zobowiązania, miłości itd. Wtedy byłam młoda i głupia, dużo imprezowalam paliłam, nie uczyłam się wcale- tak samo on. Po roku związku zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne i tu zaczęła się moja przemiana. Po 8 miesiącach brania ich zauważyłam że diametralnie przytyłam (dostrzeglam to przez komentarz nauczyciela wf) zawsze byłam chuda a tu nagle +20kg. Od razu wzięłam się za ćwiczenia, stopniowo uczyłam się zdrowo odżywiać, intensywniej ćwiczyć i wymagać od siebie więcej. Po prostu sport zmieniał mój charakter - stałam się odpowiedzialna, wyhartowana, nie odkładam niczego na potem, zrezygnowałam z imprez, alkoholu, rzuciłam palenie, zaczęłam się uczyć intensywnie skonczylam technikum żywienia z dobrymi wynikami i ogólnie nastąpiła całkowita przemiana mojej osoby o 180°. I ta przemiana zaczęła psuć mój związek ... Otóż chłopak na początku dużo pił bardzo długo z nim walczyłam żeby nie pił, dbał o mnie, szanował mnie (po alkoholu wyzywal mnie, ja plakalam latalam za nim itd) , dopiero sport sprawił, że stałam się na tyle silna ze po dwóch latach zerwalam z nim na miesiąc. Wtedy każdy sądził, ze po tym jak on mnie traktował, jestem głupia dając mu szansę. Mimo tego od tamtej pory traktuje mnie jak księżniczke, dosłownie. Jest po prostu w stanie zrobić albo przynajmniej spróbować zrobić dla mnie wszystko, mimo że to zerwanie było daaawno temu.
Problem pojawia się gdy zaczynam wymagać od niego, by zdrowo się odżywial i uprawiał sport, niby próbuje coś z tego zrobić ale to trwa i trwa i ciągle potrafi rzucić się na kuchnię jak bulimiczka normalnie - co mnie brzydzi. Nie wiem czy mnie ktoś zrozumie, trudno jest mi to opisać żeby to nie wyglądało 'płytko'. Po prostu- ja mam wyrzeźbione ciało, codziennie uprawiam sport, jem zdrowe, pełnowartościowe i dietetyczne posiłki, nie pale, nie pije, jestem technikiem żywienia, specjalizacja - dietetyka, mam twardy charakter potrafię zmusić się do wszystkiego, mam wysokie ambicje nie stoję w miejscu rozwijam się zawodowo, zarabiam dobre pieniądze. On- podwójny podbródek, duży brzuch, chodzi czasami na siłownię przez tydzień potem przerwa i znowu od początku (jeśli ktoś zna się na temacie, to wie ze lepiej mniej ćwiczyć a regularnie niż raz na jakiś czas intensywnie), je co popadnie (przy mnie troszkę się kontroluje, ja mu zawsze coś powiem, że to co zamierza zjeść jest bomba kaloryczna co często prowadzi do sprzeczek bo ma już dość tej mojej gadaniny..), pije od czasu do czasu, pali, nie ma wyższych ambicji, mało zarabia co akurat nie jest dla mnie priorytem (chodzi mi tylko o fakt, że wogole nie myśli o jakiejś lepszej pracy, bo wie ze on "nie umie"), i ogólnie mam wrażenie ze wszystkie ciekawsze formy spędzania czasu ja organizuje.
I mniej więcej w ten sposób wyglądają moje wątpliwości - czy to nie za dużo różnic. Często myślę czy to ja za dużo wymagam no ale on nie raz siedział ze mną na treningach widział jak ledwo dawałam rade- a jednak dawałam. Dzięki temu widzę, że jest dumny i ze uwielbia moje cialo, dlaczego on nie może zrobić tego samego dla mnie? Tłumaczyłam mu, ze kocham go jednak to, że jesteśmy już tyle lat związku nie znaczy, że nie trzeba się starać dobrze wyglądać dla drugiej osoby, to on wtedy "to nie podobam Ci się?" i ja nie wiem co odpowiedzieć.. Jeśli ktoś doczytal to do końca to bardzo bym prosiła o radę, czy walczyć starać się go przekonać czy odpuścić. Nie wiem sama co robić ale meczy mnie to strasznie, sport jest ogromnie ważny dla mnie no ale jednak jak on wytrzymał ze mną te 8 miesięcy tycia to może nie powinnam być taka i go zaakceptować co chyba niestety nigdy mi się nie uda... Dodam jeszcze tylko, że on też przytyl w trakcie naszego związku poznałam go szczupłego.
napisał/a: 1121 2015-04-11 14:48
Nie wiem, czy dobrze Cię zrozumiałem, ale Twój facet ma nadwagę i dobrze mu w swoim ciele, a Tobie się udało i schudłaś, czego chciałaś i wymagasz od niego tego samego?
Esztemeszte napisal(a):i ja nie wiem co odpowiedzieć
Prawdę? Podoba Ci się, czy nie?
napisał/a: Esztemeszte 2015-04-11 17:33
Nie udało.. Ja bardzo ciężko na to zapracowalam. Nie jest mu dobrze ma ogromne kompleksy na tym punkcie a ja mam ogromny problem ze zrozumieniem dlaczego nie jest w stanie wprowadzić samodyscypliny, skoro (wg mojego myślenia) ja baba dałam radę to dlaczego mężczyzna nie może... I przez to dochodzi do wielu sprzeczek a ja chodzę ciągle nerwowa, niby nie wymagam tego od niego tak wprost ale czasem mi się wyrwie w trakcie sprzeczki ze mógłby się ruszyć na ta siłownię.... A siedzi w głowie cały czas jak np patrze na ten podwójny podbródek. To już chyba schiza.
napisał/a: 1121 2015-04-11 17:44
Tylko że Ty zrobiłaś to dla siebie, a nie dla swojego faceta. Źle czułaś się do tego stopnia, że postanowiłaś coś z tym zrobić. Twój chłopak nie czuje się na tyle źle, żeby zacisnąć zęby i zadziałać. Prawda stara jak świat - dopóki on nie będzie chciał zrobić tego dla siebie (a nie dla Ciebie) to nic z tego nie będzie.
Co możesz zrobić? Zamiast go krytykować, spróbuj iść wspólnie z nim na basen. Jeśli umie pływać naturalnie. Na zasadzie propozycji wspólnego spędzenia czasu. Metoda mniej inwazyjna niż siłownia i zwykle bardziej przyjemna. Może jakiś rower? Musisz przemycić do wspólnego spędzania czasu ruch. Przy odrobinie szczęścia wejdzie wam to w krew i będzie dobrze, a przy okazji okaże się, że to nie boli.
Nie wrzucaj żaby to wrzątku, bo wyskoczy. Gotuj ją powoli
napisał/a: errr 2015-04-11 17:44
czy Ci jeszcze na nim zależy?
chcesz z nim być?
będziesz chciała jeśli on się nie ruszy?
mieszkacie razem?
napisał/a: Esztemeszte 2015-04-11 17:55
112, no tak masz dużo racji w tym, że jak człowiek sam nie będzie chciał to nic z tego nie będzie. Ja kilka razy uwierzyłam w to, że on chce bo sam tak mówił a tu dupa.. To tak jak by komuś uzależnionemu od słodyczy podsuwac czekoladę i zaraz zabierać

[ Dodano: 2015-04-11, 17:59 ]
errr, tak zależy i dlatego nie mogę patrzeć jak się truje fast foodami itd, poza tym nadwaga też jest niezdrowa a on już ma przez to problemy z sercem no i nadciśnienie. Myślę, że będę z nim skoro teraz jestem a jest jaki jest, poprostu w środku jest mi źle z tego powodu a jemu staram się o tym nie mówi bo zaraz kłótnia
napisał/a: errr 2015-04-11 18:43
to może na początek zrezygnuj z tego:
Esztemeszte napisal(a): ja mu zawsze coś powiem, że to co zamierza zjeść jest bomba kaloryczna
bo pewnego dnia szlag go trafi i usłyszysz " kobieto, odp. się od mojego wyglądu bo .uj ci do tego". Niewiele jest na tym świecie zdań gorszych od wiecznego wypominania jedzenia.
Przypomnij sobie siebie jako grubaskę, przypomnij sobie jak się czułaś kiedy ktoś zwracał Ci uwagę na to co jesz. W ogóle był ktoś tak bezczelny żeby to robić?
Jedna z najważniejszych zasad w związku to ' nie wypominaj'. Jedzenia, wyglądu, zachowania, przeszłości, czegokolwiek.
Spróbuj faceta zmotywować. Nie chce chodzić na siłownię? weź go dwa razy w miesiącu na biegi po parku, jak nie będzie chciał to powiedz, że sama nie lubisz biegać/boisz się,
zaproponuj randkę na basenie i razem dobrze się tam bawcie, popluskajcie, powygłupiajcie, zróbcie zawody, cokolwiek, niech mu się to dobrze kojarzy - z Twoim pięknym ciałem, z uśmiechem, z zabawą. Nie naciskaj, niech jego to zacznie bawić, niech sam zechce tam chodzić choćby te dwa razy w miesiącu.
Nie napisałaś czy z nim mieszkasz ale gdyby tak było to pewnie nie byłoby problemu z jedzeniem byle czego. Ale możesz mu pokazać jak dobre może być zdrowe żarcie, zrób mu czasem dobry koktail, obiad, kolację, kanapki - pokaż mu zdrowe, dobre jedzenie i pozwól czasem zjeść bombę kaloryczną, przecież jedzenie tych śmieci to sama radość ;)
Zachęć go, motywuj i nigdy, przenigdy nie opierniczaj i nie patrz mu w talerz bo kiedyś ten talerz wyląduje na Twojej głowie.
Pomalutku:)
Niełatwo wyleczyć się ze swoich słabości - spójrz na siebie, nie potrafisz konstruktywnie rozmawiać. Nie masz pojęcia o konstruktywnej rozmowie w związku ("bo zaraz kłótnia", " co często prowadzi do sprzeczek bo ma już dość tej mojej gadaniny").
Spróbuj to zmienić w tydzień, miesiąc czy nawet kilka miesięcy ale nie dla siebie, dla swojego faceta bo bez tego Wasz związek się rozpadnie i nie potrzeba będzie nawet jego dwóch podbródków. Dasz radę? Nie dasz bo tego nie czujesz. Musisz sama zauważyć, że masz z tym problem a potem małymi kroczkami z milionami potknięć wreszcie się nauczysz, że nie krytykuje się np. tego co ktoś ma na talerzu.
Tak samo ma Twój facet z dbałością o siebie. Potknie się milion razy, będzie mu ciężko jak diabli ale jeśli tylko będzie miał w Tobie oparcie, dobre słowo i Twój uśmiech to się weźmie za siebie.
Na początku może i dla Ciebie ale jak mądrze go poprowadzisz to facet się zapali tak jak Ty.
napisał/a: Esztemeszte 2015-04-11 19:58
Ojej dziękuję za poświęcony czas na pisanie tak obszernej wypowiedzi . Ma Pani bardzo dużo racji. W moim charakterze zawsze było coś nie tak. Ciężko mi przychodzi przyznawanie się do błędu, często się mądrze, rzadko przepraszam i ogólnie mam charakter wymagający wieeele poprawek. Ale staram się zmieniać nie tylko z wyglądu ale też z charakteru choć przyznam, że dużo łatwiej schudnąć niż się zmienić.. Bardzo wyolbrzymilam to, że mu wszystko wypominam, tzn. Kiedyś tak było ale właśnie po jakiejś tam rozmowie obiecałam mu, ze spróbuję z tym skończyć. I w miarę mi to wychodzi- tak jak mówiłam wcześniej czasem w nerwach coś głupiego powiem. Zdaje sobie sprawę, że gadanie o dietetyce jest strasznie męczące dla kogoś kto się tym nie interesuje, na szczęście większość osób, z którymi spędzam czas ma hopla na tym punkcie jak ja, często pytają o różne rzeczy ze względu na moje kształcenie się i właściwie to tylko przy chłopaku musze się pilnować. Ostatnio chciałam taką ciekawostkę mu powiedzieć, że ptasie mleczko (które znalazłam u niego) ma 1678 kcal (całe pudełko) a ja dziennie spożywam 1500 kcal. Chodziło mi tylko o porównanie, że cały dzień jedzenia można zmieścić w jednym pudelku. Pech chciał, że on właśnie zamierzał je zjeść i znowu popatrzył na mnie tym wzrokiem a ja się zamknęłam. I właśnie na takich blahostkach się łapię. Nie mieszkamy razem jednak gotuje mu bardzo często i bardzo mu to smakuje, nie jem samej sałaty rzecz w tym, że on między posiłkami podjada jakieś chipsy, batoniki czy frytki a mnie aż skręca no ale spróbuję skorzystać z Pani rad akurat wiosna jest to będzie więcej możliwości do wspólnej aktywności fizycznej :)
napisał/a: errr 2015-04-11 20:20
bardzo Cię proszę, nie Paniuj mi tak :)
Masz nad zwykłymi śmiertelnikami dużą przewagę bo znasz się na zdrowym jedzeniu więc to wykorzystaj. Bardzo fajnie, że robisz mu coś do zjedzenia, na pewno też wiesz co najbardziej lubi i to również możesz wykorzystać - spróbuj go zachęcić do wspólnego przygotowana posiłków, jakichś prostych, zdrowych i przede wszystkim pysznych. Pobawicie się razem w kuchni, załapiecie lepszy kontakt a on się nauczy sam robić tak dobre jedzenie i jest nadzieja, że kiedyś sam u siebie w domu spróbuje to robić. To już by był bardzo duży postęp. Jeśli ma problem z przekąskami to przygotuj z nim zdrowe, dobre przekąski, niech podjada byle mniej kalorycznie i zdrowo, a nóż to polubi. Jak nie będzie chciał pomóc to go nie zmuszaj, zacznij od małych kroczków - coś oskrobie, coś pokroi a Ty z nim w tym czasie rozmawiaj, wyrywaj go, pochwal że Ci pomógł.
Generalnie fajnie by było gdybyś z nim załapała lepszy kontakt, taki bez napięć, bez zmuszania i bez jego poczucia winy. Jeśli spróbujesz i nic Wam z tego nie wyjdzie to Ty się bardzo dużo nauczysz o kontaktach z facetem i nie będziesz sobie miała nic do zarzucenia:)
Nie będzie Ci łatwo ale daję sobie palec uciąć, że Ci to bardzo dużo da, jeśli nie Waszemu związkowi to właśnie Tobie:)
A ciekawostki to mu opowiadaj np w sklepie na dziale ze słodyczami, no chyba, że pójdzie do tego sklepu specjalnie po mleczko to niech kupi i zje ze smakiem.