mój chłopak ogląda gołe laski i filmy porno...

napisał/a: ~captain_obvious 2009-07-23 00:39
Paskudny Samcu, to, że się z Tobą nie zgadzam nie znaczy, że nie zrozumiałam. Mam jednak wrażenie, że to Ty nie zrozumiałeś mnie.
Nigdzie nie pisałam o tłumieniu potrzeb wobec innych kobiet/mężczyzn ale o całkowitym ich braku. Pisałam, że osoby które je mają i je tłumią są nieszczęśliwe. Ja rozumiem, że istnieją osoby mające takie potrzeby, ale chyba Ty nie rozumiesz, że istnieją osoby, które takich potrzeb nie mają. Oczekujesz zrozumienia swoich poglądów, ale nawet nie starasz się zrozumieć, że istnieją osoby inne niż Ty, które postrzegają świat w inny sposób i nie mają takich potrzeb.
Nie będę pisała o moim ukochanym, bo nie siedzę w jego głowie. Napiszę o sobie. Nie mam potrzeb wobec innych mężczyzn a już na pewno nie wobec innych kobiet. Sama myśl o takich potrzebach napawa mnie obrzydzeniem. Na pewno nie tłumię tych potrzeb, nigdy nie posiadałam potrzeb wobec kogoś, kogo nie darzę uczuciem. Ale, cytując Ciebie "Ogólnie oceniam, że bez sensu odpowiadam Ci na posta, bo i tak nic nie zrozumiesz".

A co do tego, że kiedyś porno nie było i ludzie jakoś żyli, nie miałam na myśli średniowiecza, a cywilizowane czasy współczesne, sprzed kilkudziesięciu lat, gdzie ludzie nie uprawiają seksu z kim popadnie i gdzie popadnie, a ówczesnym "porno" były odsłonięte kolana lub piersi Marilyn Monroe.

I jeszcze jedno. Od ponad 6 lat czuje się niezmiennie wyjątkowa właśnie tak jak tego potrzebuję :)

Pozdrawiam i życzę dobrej nocy.
napisał/a: Luna24 2009-07-23 13:40
paskudnysamiec napisal(a): Życzę wielu dobrych filmów erotycznych z ciekawą fabułą, pięknymi aktorami, z Mężem przy boku i ze scenami odpowiednimi dla Waszych potrzeb i wrażliwości.


Dziękuję, ale odnośnie filmów erotycznych - nie jest to mój ulubiony gatunek;) Zdarzyło się obejrzeć ze względu na ciekawą fabułę. Dla mnie film erotyczny a pornol to OGROMNA różnica.
Co do pornola masz rację - nie oglądam ze wzgędów estetycznych, a także przez brak potrzeby obserwacji czyjejś intymności. Nie sprawia mi to żadnej przyjemności, nie podnieca mnie ani nic w tym rodzaju. Zaproponowałam RAZ - z ciekawości swojej reakcji i reakcji mojego ukochanego. Dzięki temu wiem, że to się nie powtórzy.
Mój mąż twierdzi, że okres fascynacji pornolami przechodził w wieku dojrzewania. Teraz absolutnie tego nie potrzebuje bo wszystko czego pragnie w seksie dostaje od mnie. Nigdy nie miałam powodu aby mu nie wierzyć. Nie jestem tez jakąś toksyczną partnerką aby bał się do tego przyznać. Wręcz przeciwnie - rozmawiamy bardzo szczerze i wiemy o różnych swoich słabościach i potrzebach, czasami nie do końca rozumianych ale akceptowanych przez drugą osobę.
Jeszcze co do oglądania samej twarzy kobiety i jej reakcji podczas masturbacji. Tego już zupełnie nie rozumiem. Nie szkoda Ci czasu poświecanego takich filmom? Ten czas mógłbyś świetnie wykorzystać na seks ze swoja partnerką... Chyba, że ją także podnieca obserwacja kobiety onanizującej się...:confused:
I podobnie jak Captain, Bearezja - NIE MAM żadnych potrzeb wobec innych mężczyzn. I nie pisze tego z przekory czy w imię babskiej solidarności:p Oczywiście dostrzegam atrakcyjnych i seksownych męzczyzn, ale moja ocena jest powierzchowna i nie wiążą się z nią żadne erotyczne mysli.

paskudnysamiec napisal(a): Seks bez miłości jest piękny. Jest tym czym jest – zbliżeniem dwójki pociągających się osób. I jest kochaniem się, nie ma lepszego słowa, ono oddaje całą czułość jaka winna towarzyszyć aktowi seksualnemu, nawet jeśli to seks na jedną noc. Nie ma lepszego określenia. Tak jak nie użyję „pieprzyć się” na forum mówiąc o seksie małżeńskim, tak nie użyję go względem one night stand – nikt mnie nie przekona, że ten drugi nie zasługuje na szacunek. Zasługuje dokładnie na taki sam, jak ten pierwszy. Twierdzenie, że seks bez miłości nie jest piękny jest obraźliwe także dla miłości.


Och jak ja bardzo się z Tobą nie zgadzam:D

Pozdrawiam.

Captain ...- pisz dalej, bardzo ciekawie się Ciebie czyta;) Oczywiście w pełni zgadzam się z Twoimi poglądami.
napisał/a: paskudnysamiec 2009-07-23 17:40
Ech, dziewczęta, dziewczęta.
Nie rozróżniacie tak podstawowych spraw jak „pogląd”, a „stan faktyczny”… Potrzeby wobec innych kobiet to nie jest kwestia „poglądu” na związek, czy stosunku do drugiej płci. To, czy spadnie deszcz, nie zależy od moich poglądów, nie mam na to wpływu; do wystąpienia zjawiska deszczu mogę mieć co najwyżej stosunek emocjonalny taki czy inny, a pogląd to mogę mieć w sprawie, jak się w czasie deszczu najlepiej zachować i dlaczego tak, a nie inaczej. Jeżeli nie zrozumiecie co napisałem powyżej, to jakakolwiek analiza moich poglądów nie ma sensu.

Jeszcze ad vocem dla Baerezji – dlaczego zakładasz, że brak potrzeb wobec innych kobiet niż jedna partnerka to synonim romantyzmu, a uświadomienie sobie takich potrzeb to ich brak? Czyżby kolejne zlanie się pojęć – romantyzmu i monogamii? Opowiedz to Azjatom czy Arabom, spadną ze śmiechu ze stołków. Gdyby żyli jeszcze dawni Celtowi czy Słowianie, też by Cię wyśmiali. I dlaczego to niby mężczyźni mają być tymi, którzy myślą podobnie jak ja, ale się nie ujawniają, krzywdząc swoje kobiety? Potrzeby wobec innych są niezależne od płci. Kobiety po prostu w tej kwestii bardziej się kryją i oszukują. Oczywiście jak większość kobiet naiwnie powtarzasz schemat – samce mają potrzeby seksualne i poligamiczne, a samice emocjonalne i monogamiczne. Tylko to że to zupełnie nieprawda, z czym kobietom bardzo trudno się pogodzić…

Dla Pani Kapitan. Skąd założenie, że „oczekuję zrozumienia swoich poglądów”? Jest dokładnie na odwrót – oczekuję, że prawie nikt tych poglądów nie zrozumie (a już na pewno nie młode mężatki, traktujące wszystko strasznie osobiście), a jak ktoś mnie w tej kwestii zaskoczy, to naprawdę jestem zdumiony. Ja nie muszę rozumieć, że „istnieją ludzie , którzy takich potrzeb nie mają”. Ja to wiem i akceptuję (taki jest stan faktyczny). Mam natomiast dosyć okrutny pogląd, dlaczego tak jest. Powoływanie M.M. i jej czasów jest dosyć zabawne. Sama M.M. była szalenie rozwiązła, do tego infantylna jak diabli. Nota bene uważam, że uroda i zachowanie M.M. były dosyć wulgarne, a wiele kobiet, które decydują się na więcej niż „ tylko” pozowanie nago (jak M.M), zachowuje się znacznie subtelniej i wypada o niebo piękniej w sytuacjach naprawdę intymnych. A przy okazji, czy wiesz, że jak policjanci przyjechali zabezpieczyć jej zwłoki, to nie mogli wytrzymać – była symbolem seksu, i przelecieli ją kiedy stygła? No, ale przecież to były takie „moralne” czasy… Np. w Stanach zakazano publikowania badań dotyczących seksu pozamałżeńskiego w okresie wojny, danych dotyczących kobiet dodajmy, były też projekty zakazania badań o ojcostwo… A chwilę po śmierci M.M. zaczęła się rewolucja seksualna, kiedy seks na kampusach, życie w komunach i wszelkie eksperymenty, od których dziś opadła by nam szczęka, były normą… Zresztą porno było zawsze, różniło się tylko stylistyką i dostępnością. A wiktoriańskiej Anglii, matce większości niezdrowych poglądów na seksualność człowieka, ostoi pruderii i miejscu, w którym Wasze poglądy byłyby czymś oczywistym, odsetek burdeli na głowę mieszkańca był najwyższy w znanej nam historii ludzkości… Oczywiście innym młodym kobietom zaimponuje długość Twojego związku, na mnie nie robi na mnie żadnego wrażenia – sam jestem z związku znacząco dłużej, a długość relacji nie jest dla mnie wartością samą w sobie. Ciekawe, czy gdyby Twój Mąż któregoś dnia zobaczył piękną koleżankę i zapragnąłby ją poznać, to byłby koniec Twojej wyjątkowości? A kiedy Ty zauważyłabyś, że kolega z pracy jest Ci bliższy i zaczęła go witać muśnięciem, o jakim pisała Mari, to też byłby koniec niezwykłości Waszego Małżeństwa? A może jednak mnie nie zrozumiałaś, bo niedokładnie czytasz to co napisałem i zbyt jesteś skoncentrowana na swoich emocjach? Oczywiście to dobrze, że czujesz się niezmiennie wyjątkowa i tego właśnie Ci życzę na przyszłość (podobnie jak każdej kobiecie). Po prostu głupio by było, gdyby kiedyś z powodu Twoich poglądów miał Ci się świat na głowę zawalić, podczas gdy wystarczy chwilę pomyśleć, zdobyć się na moment emocjonalnej odwagi, by burza, która wydawała się sztormem stulecia, stała się jedynie silniejszym wiaterkiem.

Do Luny. Nie, nie szkoda mi czasu na oglądanie twarzy różnych kobiet, kiedy przeżywają rozkosz. To bardzo piękne, podniecające, wzruszające. Niby każdy czas mógłbym wykorzystać na seks, czy bycie ze swoją Partnerką. Jakoś nie czepiasz się Pani Kapitan, że odpisuje mi po nocy, a przecież „mogłaby wykorzystać tan czas na bycie z partnerem”. Oglądanie innych kobiet, a seks z ukochaną osobą, to dwie zupełnie odrębne aktywności, czego zapewne nie umiesz zrozumieć. I nie widzisz też, że pozycja jaką prezentujesz, oznacza, że seks z ukochaną osobą jest po prostu kanalizacją swojego pożądania w ogóle, tego samego pożądania na które w innych wypadkach nie daje sobie człowiek zgody. Stały partner staje się wtedy „alibi”, by móc w ogóle uprawiać seks, nie jest źródłem, ale narzędziem.

Ogólnie mówiąc dla wszystkich – jeżeli ma się w głowie schemat, że seks „bez uczuć” jest brudny i wstrętny, to trudno, żeby się zgodzić z tym co piszę. To jest kwestia braku akceptacji dla własnej seksualności – i to właśnie własnej, kobiecej, a nie męskiej. Widziałem wiele mężatek, czy narzeczonych, które z bezgraniczną wiarą deklarowały, jak to one mogą tylko ze swoim i inni są tacy obrzydliwi, a seks z kimkolwiek innym to koniec. I zgodnie z życzeniem, koniec następował, prędzej czy później. Szczególnie zabawne były takie deklaracje, jak się z boku widziało biologiczną rekcję deklarującej, kiedy w okolicy pojawiał się atrakcyjny samiec. To jest kwestia uczciwości wobec siebie samej, czy się zauważa takie potrzeby, czy się je wypiera. Czy się kanalizuje wszystko na partnera, bo to jedyny dopuszczalny obiekt, czy oddaje się Bogu co boże, a cesarzowi co cesarskie. To jest kwestia także dojrzałości seksualnej, jak miałem naście lat, to miałem dokładnie takie zdanie jak Wy – jeżeli seks, to tylko z miłości, oczywiście tej jedynej, bo inaczej to ohyda, wykorzystywanie, czy zeszmacenie. Ponieważ rzadko która kobieta dojrzewa seksualnie przed 30-stką, szczególnie w tym kraju, więc Wasze wypowiedzi mnie nie dziwią. Warto jednak zacząć odróżniać pożądanie, które samo w sobie jest czymś bardzo pięknym i dobrym, wbrew temu co piszecie, od dalszych odczuć, jak fascynacja, czy zauroczenie, od potrzeby bezpieczeństwa, która też jest naturalna, od miłości wreszcie, która może się pojawić wraz z pozostałymi, ale nie jest z nimi tożsama, oj nie. I która wcale tych pozostałych nie błogosławi, czy uprawomacnia. Warto nie wymyślać sobie, jak miłość ma wyglądać i butem dopychać siebie i partnera, żeby wszystko było jak na obrazku, tylko pozwolić się ogarnąć temu, co przychodzi. To o czym pisze jest dla Was teraz zbyt trudne, czy bezużyteczne, ale może kiedyś do tego wrócicie. Oby nie było to konieczne.
Bearezja
napisał/a: Bearezja 2009-07-23 19:46
Nie można wg mnie wartościować poglądów i uznawać, że wszystkie, które są inne niż nasze są gorsze. Czy śnieg jest gorszy od deszczu, a czerwony kolor od niebieskiego? To naturalne, że ludzie mają różne poglądy na te same kwestie i jeżeli nie dzieje się nikomu krzywda z tego powodu to nie można ich traktować jako gorsze.

Uważam też, że nie można porównywać ze sobą odmiennych kultur, bo nie na to większego sensu. Reakcja Araba na moje poglądy byłaby zrozumiała. Arab po prostu pewne sprawy będzie widział inaczej niż ja. To jest inna kultura (ani lepsza, ani gorsza -po prostu inna).

Odnośnie romantyzmu wypowiem się później.

Pozdrawiam :D
napisał/a: Mari 2009-07-23 20:07
paskudnysamiec uff ..cudne ..

Szkoda,że nie mogę pokazać ;) zapiszczeć i rozmazać oczek . Poważnie.. ja tak ładnie i bez podtekstów proszę o namiary na Twoje słowo pisane ?...Czuję ,wiem ,że mogłabym niektóre Twoje wypowiedzi czytać ,czytać bez końca . Chłonąć je całą sobą ...ech.. szkoda ,że....... a nawet "wykuć " na blachę .

p.s.Może być na priv jeśli ma być to tajemnicą .
napisał/a: PierwszaZona 2009-07-24 08:23
Wampirku sluchaj Paskudnego, tez mam wrazenie ze Twoj Partner w ten sposob przed Toba i Twoja "bliskoscia" ucieka i pewnie przezywa to ze nie akceptujesz jego seksualnosci, w ten sposob odreagowuje. Wydaje mi sie ze powinnas totalnie wrzucic na luz z seksem i tymi pornolami i dac mu spokoj, nie narzucac sie ze wspolnym ich ogladaniem, bo jak widzisz przynosi to efekt dokladnie odwrotny od zamierzonego. Odejdzcie od tego tematu na jakis czas, nie zameczaj go nie wypytuj, nie sprawdzaj. Pokaz mu ze go w pelni akceptujesz i badz dobra dla niego bo pewnie dla niego tez jest to trudna sytuacja. Byc moze jakis kryzys...
napisał/a: PierwszaZona 2009-07-24 08:40
Paskudny mysle ze to o czym piszesz odnosnie potrzeb w stosunku do osob plci przeciwnej sa w stanie zrozumiec osoby bardzo dojrzale emocjonalnie, ktore byc moze zostaly wystawione na probe uczuc, te ktore wiedza ze milosc przynosi cierpienie i wymaga Pelnej Akceptacji Partnera. Wiekszosc z nas takie potrzeby ma, chociazby to zeby byc adorowanym, nie powiecie mi Panie ze nie jest to dkla Was przyjemne jesli mezczyzna sie Wami zainteresuje, przeciez nie trzeba z nim isc od razu do lozka, ale milo porozmawiac, z czystej proznosci, ot tak. No chyba ze ze mnie taka prozna baba heh.

Co do seksu bez milosci nie wypowiem sie bo nie przezylam;D

A pornole hmm... ogladam, zastrzegam ze interesujace sa tylko te gdzie obie strony maja z tego przyjemnosc:D
napisał/a: Mari 2009-07-24 09:35
PierwszaZona ,
myślałam ,że kosmitek na tej ziemi już więcej nie ma ;) . Pozdrawiam .
napisał/a: PierwszaZona 2009-07-24 10:45
Mari czytam to forum juz od jakiegos czasu. Jestes dla mnie mega wsparciem emocjonalnym. Dajesz nadzieje ze sie da! Jeju jaka bylam zamknieta na mojego meza (kierowanie sie stereotypami, tym jak powinno byc,a u mnie nie jest, tym co mysla inni i tym co "powinnam" dostawac, dajac w zamian caaaaaaaaaaaala siebie, rozumiesz?). Wiem ze nie tedy droga. (po bagatela 8 latach zwiazku phi - obudzilam sie;D) Moge powiedziec ze wychylam rozki ze swojej slimaczej skorupki. Stawiam pierwsze kroki do zaufania i mojego "ja" w tym zwiazku. Uda sie?
Ale to nie temat na ten watek, ups:D
Bearezja
napisał/a: Bearezja 2009-07-24 13:54
Myślę, że to nie jest kwestia dojrzałości, lecz spojrzenia na świat. Paskudy Samiec mówił o potrzebach seksualnych wobec innych kobiet, Ty Pierwsza Zono m mówisz o potrzebie adoracji przez mężczyzn.
Każdy z Was myśli o zupełnie innym rodzaju potrzeb. Są tacy, którzy takich potrzeb w ogóle nie odczuwają. Niektórzy nie mają potrzeb seksualnych i emocjonalnych wobec innych osobników płci przeciwnej, ale mają np. potrzeb samotności od czasu do czasu. Potrzeby są różne, nie tylko takie, które są nakierowane na płeć przeciwną. Niektóre potrzeby są pozytywne dla związku, inne nieszkodliwe i przemijające, ale mogą być też takie, które oddalają nas od partnera i uniemożliwia nam osiągnięcie stanu dużej bliskości. Dla mnie czymś co nas oddala od partnera jest potrzeba romantyzmu i bliskości z innymi mężczyznami (kobietami). Rozumiem, że niektórzy mają takie potrzeby, że druga osoba może je akceptować, bo miłość się wiąże z akceptacją. Ale nie każdy je ma, tyle jest potrzeb ile ludzi i każdego człowieka należy traktowa c indywidualnie, a nie przyjmować ogólniki, że jeśli ktoś nie ma potrzeb emocjonalnych i seksualnych wobec innych osobników płci przeciwnej i nie zaakceptowałby tego w związku, to oznacza, że jest niedojrzały emocjonalnie.
Potrzeba adoracji, oglądania filmów porno -to są drobiazgi, które nie zagrażają związkowi, ale już potrzeba romantycznych randek z innymi, potrzeba wysyłania innym romantycznych listów i wierszy skropionych własnymi perfumami, potrzeba bliskości emocjonalnej i upojnych nocy -już stanowi zagrożenie dla związku
i oddala nas od siebie. Niektórzy wierzą, że takie potrzeby są naturalne i że doświadczają ich wszyscy dojrzali ludzie, bo tak jest łatwiej jeśli np. trzeba sobie poukładać życie po zdradzie partnera. Takie spojrzenie na rzeczywistość bardzo nam to ułatwia.
Ale Drodzy Rozmówcy: ludzie są różni i różne są potrzeby, nie wrzucajcie wszystkich do jednego worka i nie wartościujcie poglądów, przykładając miarę do Waszych.
napisał/a: Mari 2009-07-24 15:19
Barezjo Kochana ,
ja też jestem zatwardziałą przeciwniczką akurat w kwestii potrzeb seksualnych wobec osób z poza związku i miałam dość ostrą polemikę z Paskudnymsamcem w tym temacie , ale ?..
Każdemu wolno mieć mieć swój światopogląd i pod żadnym pozorem nie można go zmieniać albo negować ...
Hi ! byłam wtedy jeszcze chyba takim przedstawicielem moherowej braci i chciałam wybawiać świat :D , ale właśnie między innym dzięki temu forum nadrobiłam i nadrabiam braki w te ta te..

Inaczej natomiast patrzę na sprawę niewinnego flirtu w pełnym tego słowa znaczeniu, dobry pikantny żarcik, przytulenie , czy romantyczny wieczór przy ognisku. Oczywiście za pełną zgodą partnera !. Jeśli mówię mężowi ,że z Grześkiem cudownie mi się tańczy (mąż ma lekkie braki) i jeśli On widzi mnie szczęśliwą ,że mogłam się wyhasać do woli , że jestem wniebowzięta , wręcz mnie wypycha jak Grześ podejdzie .

Powiedz sama to jest nęcące i naprawdę podbudowujące nasz próżne "ego" ;) , a i mąż mimo że zgodził się to widząc taką scenkę myśli....mam świetną i atrakcyjną żonę , to mój skarb i tylko mój itp , itd...

Ja jak kobieta uwielbiam takie niewinne gierki . Zresztą mąż tez ma przyzwolenie na to samo .
Przyznam się ,że początkowo (na początku związku) było inaczej . Jednak obecnie takie zachowania widzę ,że nawet bardziej nas łączą , bo ?..śmieszny przykładzik ..nie miałabym okazji puścić oczka mężusiowi zza głowy przyjaciela , który namiętnie opowiada mi o ostatnim rybobraniu ...plus tej scenki ..flirt z własnym mężem, szukanie się wzrokiem :).

Już wyobrażam sobie nas siedzących obok siebie i mrugających oczami ble.. nudy.. :D.
napisał/a: Mari 2009-07-24 15:24
PierwszaZona napisal(a):Mari czytam to forum juz od jakiegos czasu. Jestes dla mnie mega wsparciem emocjonalnym. Dajesz nadzieje ze sie da! Jeju jaka bylam zamknieta na mojego meza (kierowanie sie stereotypami, tym jak powinno byc,a u mnie nie jest, tym co mysla inni i tym co "powinnam" dostawac, dajac w zamian caaaaaaaaaaaala siebie, rozumiesz?). Wiem ze nie tedy droga. (po bagatela 8 latach zwiazku phi - obudzilam sie;D) Moge powiedziec ze wychylam rozki ze swojej slimaczej skorupki. Stawiam pierwsze kroki do zaufania i mojego "ja" w tym zwiazku. Uda sie?
Ale to nie temat na ten watek, ups:D


Na 1000% msię uda ! , bo nie czekasz ,aż Wasza Miłość zrobi się koloru kostki brukowej , tylko wzięłaś sprawę w ręce i chcesz zmienić to co doskwiera .
Super będzie jeśli oboje to będziecie robić :D. Wtedy jako stuletnie dziadki będziecie na pewno! prowadzać się za ręce :) .



M.