Jestem kochanką!

napisał/a: Grba 2007-04-25 18:04
malaczarna20 napisal(a):Mam 20 lat tylko nie rozumiem pytania?
Rozmawiamy tu o uczuciach, a jak dobrze wiem dojrzalosc emocionalna nie wynika z ilosci ukonczonych lat, jesli ty teraz bedziesz mnie oceniac przez pryzmat mojego "młodego" wieku to wlasnie pokazujesz jaka ty jestes niedojrzala.


Jestem w jednym zwiazku 3/4 Twojego życia, więc się nie licytujmy. Możemy pogadać kiedy będziesz miała podobny staż. Żyć w miarę zgodnie i szczęśliwie przez tyle lat to niezłe osiągnięcie, ale nie jest to konkurs, ale partnerstwo i przyjaźń i miłość i bezpieczeństwo i zaufanie. Wystarczy, że trzeba konkurować, jak zauważyłaś, w pozostałych dziedzinach życia. Myślę, że celowo wypaczyłaś sens mojej wypowiedzi.
Mam koleżanki, które w wieku lat 20, czy niewiele później (studia) miały różne pomysły na życie - także z żonatymi facetami. Po kilkunastu latach żadna z pięciu dziewczyn nie jest już ze swoją wielką miłością, bo albo wrócił do żony, albo zmienił na nowszy model. Jedna przypłaciła to poronieniem i blisko dziesięcioma latami bezowocnych starań o dziecko. Z persektywy czasu żadna z nich nie uważa, że było warto, bo straciły po parę lat, bo sprawiały ból swoim bliskim, bo...
Nie da się trwale zbudować swojego szczęścia na cudzym nieszczęściu. Należałoby mieć zupełnie zwichnięty system wartości, żeby nie odczuwać niesmaku i kaca moralnego. Jeżeli ktoś czuje inaczej, to serdeczne gratulacje dla jego rodziców, za "dobre" wychowanie. Czułabym ogromną porażkę, gdyby za kilkanaście lat moje dziecko (wszystko jedno czy córka czy syn) rozbiłoby rodzinę, albo w inny sposób bezwzględnie krzywdziło drugiego człowieka. Własne szczęście okupione czyimś bólem jest niewiele warte.
A kiedy miałam 20 lat słuchałam co mówią ludzie, którzy żyli na świecie znacznie dłużej ode mnie. Dzięki temu mogłam uczyć się na cudzych doświadczeniach nie odkrywając na nowo Ameryki. Nie tracąc czasu zdobywać pozytywne własne doświadczenia, idąc krok dalej. Pewnie mam dużo szczęścia - z pewnością. Dziękuję Bogu i dbam o nie - i niech tak pozostanie.
napisał/a: domi 2007-04-25 18:50
A ja mam dosyć wyrzekania się miłości, bo jest ktoś inny w jego życiu. Kiedyś,nawet nie wiem kiedy pokochałam mojego przyjaciela, ale uświadomiła sobie to dopiero, gdy wszyscy nasi znajomi pytali się co tak naprawde nas łączy - bo to nie było jednostronne! Spędzaliśmy więcej czasu razem niż on ze swoją dziewczyną, z którą był 4 lata. Nie odważyliśmy się - bo wydawało nam się to nieprzyzwoite i nie fair. Nie było nam wolno! Przestaliśmy się kontaktować - na jakieś 2 lata. Oni się rozstali, on zadzwonił, ale moje życie już nie należy do niego...Teraz jestem szczęśliwa, bo w końcu zdecydowałam się na bycie egoistką i walczyłam. Wtedy się poddałam i żałowałam tego przez długi czas. I nie jest to wyjątek - tak było do tej pory zawsze. Teraz jestem kochanką, jak to mówicie - ale jak się jest kochanką - nie ma się wspólnego domu, wspólnych marzeń, nie spędza się całego czasu razem, nie patrzy się godzinami sobie w oczy, nie kocha się całym sercem.... nie tworzy rodziny. Od związku małżeńskiego różni nas tylko to, że nie mamy tzw. papierka. A jego małżeństwo? Co to za związek jeżeli jego żona czasami nie widuje go miesiącami i nigdy nie przyjeżdża do miasta w którym on pracuje. Nie tęskni? Może nie kocha? No tak - ale są małżeństwem, więc według Was nie wolno mi go już kochać.... Głupota!!!
napisał/a: ka84 2007-04-26 08:37
do malaczarna20 nie pokładaj winy w żonach bo sama nie wiesz jak ułoży się w twoim związku,może za kilka lat ty będziesz zdradzona bo twój facet natknie się na taką co mu nogi rozłoży.Nie ważne jak bardzo się starasz,ile poświęcasz dla niego jak będzie chciał to i tak zdradzi jeśli taki już jest a wtedy tobie napiszą że zle trafiłaś.A te co nazywają się tymi drugimi niech nazwą się sukami bo nimi są jest wielu wolnych facetów niech sobie takich poszukają a nie same dają się traktować jak worki do dmuchania dla tych którzy i tak nie zostawią swoich żon dla nich.
napisał/a: kaja10 2007-04-26 08:57
Zyczę Ci, żebyś przeżyła to samo, co ta dziewczyna, której odbiłaś chłopaka...


malaczarna20 napisal(a):Takie zycie!!!! Dlaczego ona nie moze myslec o sobie i swoim szczesciu tylko o szczesciu jakiejs baby??
To ona zle trafiła ze ma faceta ktory ja zdradza, a moze to jest jej wina bo nie potrafi mu dac szczescia i radosci w zwiazku!!!
Taka jest prawda - gdyby mezczyna z ktorym masz romans był zaspokojony i zadowolony ze swojego zwiazku z zona w 100% nie pchał by sie w jakies inne!

Ja co prawda nie rozbilam malzenstwa ale 6 letni zwiazek mojego obecanego chclopaka - nie zaluje :)
napisał/a: kaja10 2007-04-26 09:01
nie jestem niczyją żoną. Ja też nie mogłabym życ z mężczyzną, który raz zdradził. Może następna będziesz Ty...

malaczarna20 napisal(a):Serduszko, chcesz przez to powiedziec ze jestes zona mezczynzy ktory kocha inna?? :(
Bardzo mi przykro :/
Potrafisz z nim zyc, wiedzac ze w sercu trzyma inna kobiete?? Ja bym nie potrafiła :/
napisał/a: kaja10 2007-04-26 09:07
do malaczarna
Twój wiek wszystko wyjasnia...Zycze Ci takich emocji, które Ty zafundowałaś zdradzonej kobiecie. A tak na marginesie: masz pewnośc, że Twój mężczyzna nie zdradzi Cię, przecież jest do tego zdolny!!!
napisał/a: kaja10 2007-04-26 09:10
do Grba

Masz rację-wpiepszanie się w czyjeś małżeństwo to zwykłe kurestwo!!! Musiałam to nazwac po imieniu.
napisał/a: kaja10 2007-04-26 09:13
Aha, jeszcze jedno, malaczarna jak byś sięczuła gdyby Twój tata opuścił Ciebie i Twoją mamę, bo już mu się znudziła, nie rozumie go, biednego?
napisał/a: ka84 2007-04-26 09:23
napisal(a):

mimo że nie jestem zdradzana to i tak jestem zdania że tzw.kochanki ... są winne tego że facet zdradza ,wyjątkiem są tylko te związki w których on miał żonę tylko na papierku jeśli jego żona nie dbała o ich związek to jej strata,wtedy on ma prawo mieć inną która da mu to czego nie dała mu żona ,ale te które pchają się z dupskiem w związek udany albo który przechodzi mały kryzys bo to się zdarza w najleprzych związkach są godne pogardy ,szczują faceta same się rozkładają a póżniej płaczą bo on nie chce żony zostawić-żonę on kocha a ty jesteś dla niego tylko dmuchawcem do rozładowania napięcia i to się tyczy każdej która rozbija udany związek który przechodzi niewielki kryzys
napisał/a: adi 2007-04-26 11:14
jak czytam to wszystko to sie troche przeraziłem...;/;/;/
i stwierdzam ze sie nie ozenie bo nie mam zamiaru sie potem martwic czy mnie zona nie zdradza. bo z tego co piszecie to po kazdej mozna sie tego spodziewac...;/ jak pisze małaczarna20 to ja moge zle trafic i mnie bedzie panienka zdradzała...
kur....a mać...;/
napisał/a: ka84 2007-04-26 12:01
napisal(a):

adi ale ty jesteś tępy tak samo kobieta cię może zdradzić jak i wy zdradzacie nas.Ty jesteś pewien że żonie rogów nie doprawisz???
napisał/a: malaczarna20 2007-04-26 13:30
No to zaczne od poczatku;)

Nie odbiłam mojego obecnego chłopaka jego dziewczynie bo po pierwsze znam go 6 lat i przez te 6 lat bylismy przyjacólmi widziałam ich zwiazek to jak ona go traktowała jaki mieli ze soba kontakt, nagle uswiadomiłam sobie ze go kocham on tez bo dawalam mu wiecej szczescia niz ona! On ją kochał ale w inny sposob niz mnie, dla niego nagle zaczeło to byc przywiazaniem do niej, miloscia ale bardziej z koniecznosci. A mnie pokochał jako przyjacolkę jako osobe z ktora mozna porozmawiac na kazdy temat, z ktora mozna byc na zawsze!!!
I powiedz mi teraz dlaczego on mial tkwic w zwiazku z osoba ktorej nie kocha? Czy nie uwazasz ze bardziej by ją ranił bedac z nia z przymusu, z przyzwyczajenia??

I przykro mi ze zyczysz mi złego piszac zeby spotkało mnie cos takiego- otuz spotkało,zdradził mnie i oszukał ktos kto wydawal mi sie całym moim zyciem, ale czy dlatego mam nienawidzic cały swiat i wszytskie suki ktore odbiły mi wtedy chlopaka??
Daj spokoj :/