Jestem chyba już zupełnie nad przepaśćią..

napisał/a: alonebone1 2012-04-05 15:35
Witam

Mam 24 lata i zyje jako student germanistyki z Warszawy . Od sporego czasu trapi mnie pewna rzecz, przez ktora niemoge spac. Otóż jestem w związku ponad 6 lat i jest to kobieta ktora naprawde kocham. Zaczelo sie wszystko od rozmowy w barze, zaczelismy flirtowac calowac sie, dokladnie 6 lat temu. Nie traktowalem tego zbyt powaznie na poczatku, oczywiscie byly spotkania i dośc ciekawie nam sie spedzalo czas lecz rosła we mnie pewna pokusa. Spotkalem sie z kolezanka, tak po prostu na drinka, pogadac wypic, lecz skoncyzlo sie an calowaniu i macaniu... Bylo mi to obojetne na poczatku, puki nie zoabcyzlem po poand roku zwiazku z moja kobieta ze ona naprawde sie angazuje, ja zreszta tez. Powiedzialem jej o tym, wyabczila mi ze lzami w oczach i nienawiescia. Kochamy sie niezmiernie, bez ustepu, checemy spedzic razem do konca zycie. Aczkolwiek, znow PRAWIE popelnilem ten blad, kiedys na imprezie u kolegi bylem tak pijany ze nie dalem rady wrucic do domu.


Wiec co zrobilem? niewiem jakim cudem zagadalem kolezanke aby mnie przenocowala, bylo to dwóznaczne, zgodzila sie i spalem u niej, lecz niczego z nia nie robilem. Moja kobieta dowiedziala sie o tym, zrobila mi awanture i wmawiala mi dosłownie że uprawiałem z nią sex. Odpaparlem, iż to nie prawda. Pogodzilismy się znów...

Ale w czym problem. W pewnej jednej wielkiej istocie. Otóź był pewien czas kiedy nie byliśmy razem we dwoje, ponieważ rzuciłem studia i niemogłem znalezc roboty, chciałem odpocząć, znaleźc prace i zarobic na pewne rzeczy. Podczas tego czasu kiedy niebylismy razem...mówiac szczerze, całowalem sie i macałem z wieloma kobietami, niemogłem temu zaradzić, pokusa tego mnie nie opuszczała. Po ponad 4 miesiacach samotnosci znów bylismy razem, lecz wciaż we mnie tkwila ta pokusa i niemogłem się opanowac aby nie umówić sie z jaka skobieta czy poderwac, flirtowac czy całowac itd, lecz bez sexu.

Kocham swoja kobiete, jest cudem swiata, moim oczkiem w glowie, miloscia zycia i do tego urodą grzeszy i to jak w najgoretszym stanie. Kobieta o oczach kawy i spojrzeniu uzalezniającej jak kofeina. Wszystko bylo by perfekcyjne gdyby nie to ze juz po czasie tym jakim bylismy znów razem ciagle robiłem te niesforne rzeczy....niewiem czy mam powiedziec, boję się jej reakcji, niechce końca.. Pytanie do was, co wy byście zrobiły w takiej sytacji?
napisał/a: krasnolud1 2012-04-05 15:45
alonebone1, jak się kogoś kocha to sie go nie krzywdzi. Tyle w tym temacie
napisał/a: errr 2012-04-05 16:44
z takim facetem? spalilabym wszystkie mosty ale wczesniej poprosila jakiegos kolege zeby sposcil takiemu gnojowi lanie.
napisał/a: Blanka:) 2012-04-05 16:50
alonebone1 napisal(a): co wy byście zrobiły w takiej sytacji?
Na miejscu jej, jakbym się dowiedziała? Trzasnęła w gębę, odwróciła na pięcie i nigdy więcej byś mnie nie zobaczył.

alonebone1 napisal(a):ciagle robiłem te niesforne rzeczy...
To się zdrada nazywa.
napisał/a: Veriolla 2012-04-05 17:00
Kochasz ją? Jest cudowną kobietą? To zostaw ją w spokoju. Nawet wrogowi bym nie życzyła, żeby żył nieświadomie obok takiej niewiernej świni. Wybacz, chciałeś szczerości.
napisał/a: alonebone1 2012-04-05 17:56
Rozumiem całą waszą nienawieść, i czuje się winny. Zrobie to i powiem, niewiem czego oczekiwać, napewno niczego pozytywnego. Nie wzmieniłem faktu ze sporo sie kłucilismy i byłem misciwym człowiekiem. Siedze przy butli ciezkiego alkoholu, niewiem co zorbie. Najgorsze to ze strace kogos kogo kochałem najabrdziej w swoim zyciu. Do tego nie pokarze sie chyba nigdzie, kieruje w swoja osobe własna nienawieść....czuje sie bez powrotnie co do normalnego zycia. Nie bede umial juz zadnej kobiecie w oczy spojrzec, zmarnowalem sie, i powiem monotonnie.. żałuję.. Nieumiem określic co będzie dalej, jednak wolałbym raka czy bycie kaleką. Niewiem jak daleko zajde, ponieważ niemam już drogi na nowe życie wokół dążącego do perfekcji świata...dziekuję za odpowiedzi, które dużo dla mnie znaczą, juz mi nic nie pozostało....
napisał/a: lisbeth871 2012-04-05 18:22
alonebone wystarczy, że po rozstaniu będziesz pracował nad sobą. Strata bliskiej osoby to nie koniec świata. To pustka, z którą można żyć.
Poznałeś wyjątkową dziewczynę, ale nie jesteś wstanie być wobec niej wierny. Jak widać musisz nad sobą pracować, ustalić sobie zasady i wg nich żyć.
powodzenia
napisał/a: Blanka:) 2012-04-05 22:35
alonebone1 napisal(a):Rozumiem całą waszą nienawieść
ależ ja Cię wcale nie nienawidzę.

alonebone1 napisal(a):jednak wolałbym raka czy bycie kaleką
Kolego, nie przesadzaj, bycie wiernym to kwestia pracy nad sobą, jak będziesz naprawdę chciał i mocno nad sobą pracował, to nie będziesz w przyszłości zdradzał.
napisał/a: ~gość 2012-04-05 23:53
Masz rację stary, picza z Ciebie jakich mało. Nie wiem na co te laski leciały. Jesteś studentem kierunku humanistycznego a walisz takie byki, aż oczy bolą. Sam robisz dym a potem jojczysz, jak Ci źle. Człowieku, jesteś dorosłym facetem, albo poradzisz sobie w tej dżungli, którą nazywasz "światem dążącym do perfekcji" albo skończysz w najlepszym przypadku w jakiejś grupie AA.

Pewnie sam nie jesteś w stanie sobie pomóc. Idź do psychologa albo psychiatry, przepisze Ci jakieś antydepresanty i życie nabierze kolorów.
napisał/a: lordmm 2012-04-06 11:24
Preszer to Ty jeszcze nie znasz misjonarskiej natury kobiet i wiary w to, że potrafią odmienić każdego niegrzecznego nicponia i właśnie dlatego obdarzają takich takimi gorącymi uczuciami? :D
napisał/a: ~gość 2012-04-07 02:57
Jak są tak ślepe, co by nie pisać, że głupie, to niech cierpią.
napisał/a: alicjasin 2012-05-16 11:16
Jeśli się przyznasz, pewnie Cie pogoni. I będzie miała rację. Masz w sobie ten gen. tego się nie wypleni, to zawsze drzemie w człowieku. Pokusa, chęć przygody, adrenaliny, zmiany, smaku nowości... Nie wiem czy to można zwalczyć. Niektórym się podobno udaje. Ale to najczęściej wraca i znów się powtarza. To Twoja decyzja czy się opanujesz czy nie. Ale ja bym nie mówiła. Co to zmieni? Ja zranisz, czasu nie cofniesz, pewnie się rozstaniecie. Prawda czy kłamstwo? Razem czy osobno? Wybór należy do Ciebie :)