Wrogowie diety

podjadanie, jedzenie, buszowanie, lodówka, głód, atak głodu
Liczysz każdą kalorię, niczym detektyw tropisz tłuszcz i cukier, wyciskasz siódme poty na siłowni. A waga ani drgnie. Dlaczego? Pomożemy ci znaleźć winowajców.
/ 29.07.2008 14:30
podjadanie, jedzenie, buszowanie, lodówka, głód, atak głodu
Dieta odchudzająca jest jak telenowela: pełna pułapek, zwrotów akcji, małych sukcesów i porażek. Masz ambitne plany, ale ciągle pojawiają się kłopoty z ich realizacją. Nie poddawaj się! Zamiast przerywać swoją batalię z nadwagą, zobacz, co przeszkadza ci w osiągnięciu celu?

1. Stawiasz sobie za wysoko poprzeczkę, bo chcesz błyskawicznie pozbyć się znienawidzonych fałdek.
By szybko osiągnąć rezultaty, wybierasz niskokaloryczne kuracje lub kilkudniową głodówkę. Jesteś przekonana, że im mniej zjesz, tym szybciej spalisz kalorie. Błąd! Twój organizm reaguje na takie zmiany jak na zapowiedź "chudych lat". Włącza mechanizm oszczędzający energię i za wszelką cenę stara się zatrzymać zapasy tłuszczu. Aby było to możliwe, obniża przemianę materii. Efekt? Nie chudniesz.
Przepis na sukces: Zacznij od małych kroczków, by chudnąć pół kilograma tygodniowo. W tym celu wystarczy konsekwentnie stosować dietę 1500 kcal. Dzięki temu twój organizm "zaakceptuje" zmiany, schudniesz i, co najważniejsze, bez trudu utrzymasz wagę. Badania potwierdzają, że osoby, które odchudzały się przez rok (i dłużej), tracąc 2–3 kilogramy miesięcznie, rzadko przybierają na wadze po zakończeniu kuracji.

2. Jadasz tylko dwa razy dziennie. Uważasz, że to najlepszy sposób, by schudnąć.
Rano jesz szybkie śniadanie, potem przez cały dzień nie masz nic w ustach. Wieczorem zasiadasz do obiadokolacji. To nawyk zgubny w skutkach. Pomiędzy posiłkami odczuwasz bowiem wilczy głód i nieświadomie sięgasz po przekąski. W ten sposób możesz zjeść nawet o 1000 kcal dziennie więcej.
Przepis na sukces: Jedz częściej, co najmniej 4–5 razy dziennie. Pozwoli ci to zapanować nad apetytem. Dzień zacznij od solidnego śniadania. Możesz pozwolić sobie nawet na drożdżówkę. Nie obawiaj się, że przytyjesz – do południa łatwiej spalić kalorie. Najpóźniej 2–3 godziny przed snem zjedz małą lekkostrawną kolację (np. sałatkę warzywną).

3. Rezygnujesz z chleba, ziemniaków i makaronu.
Jak ognia unikasz wszystkiego, co zawiera węglowodany. Jesz wyłącznie warzywa, trochę nabiału i chude mięso. Efekt? Początkowo chudniesz, ale im dłużej stosujesz dietę, tym masz większy apetyt na słodycze. Czujesz się zmęczona, osłabiona, łatwo się denerwujesz. A po zakończeniu kuracji szybko przybierasz na wadze.
Przepis na sukces: 2–3 razy dziennie jedz produkty z pełnego ziarna (kromkę pieczywa pełnoziarnistego, dwie łyżki makaronu razowego lub kaszy gryczanej). Pomoże ci to zmniejszyć ochotę na słodycze i utrzymać figurę po zakończeniu kuracji. Co więcej, zawarte w tych pokarmach cukry odżywiają mózg, jesteś pełna wigoru i tryskasz humorem.

4. Przerywasz kurację, po pierwszym dietetycznym grzeszku.
Cóż z tego, że starasz się unikać tłuszczu i jesz niewiele, jeśli łatwo cię namówić na zakazane owoce. Imieniny koleżanki w pracy, weekendowe spotkania z przyjaciółmi to świetna okazja, by odstąpić od dietetycznego reżimu. Co w tym złego? Nic, pod warunkiem, że nie zdarza się często. W przeciwnym razie twoje wysiłki pójdą na marne.
Przepis na sukces: Na drugi dzień po uczcie wróć do stosowanej wcześniej diety. Zjedz o ok. 200–500 kcal mniej lub wybierz się na długi spacer, by spalić nadprogramowe kalorie.

5. Pijesz mniej niż dyktuje pragnienie.
Być może przyczyną twoich problemów jest woda, a raczej jej brak. Pijesz za mało, dlatego wolniej spalasz tłuszcz, nie wydalasz toksyn, które pozostają we krwi i zakwaszają organizm. Wtedy mylisz pragnienie z uczuciem głodu. Zamiast coś wypić, jesz i... tyjesz.
Przepis na sukces: Każdego dnia wypij co najmniej dwa litry płynów. Najlepsza będzie niegazowana woda mineralna (gazowana zwiększa apetyt). Jeśli nie lubisz wody, dodaj do niej cząstki cytryny lub kilka listków mięty albo melisy. Pij też soki warzywne oraz rozcieńczone (niesłodzone!) soki owocowe. 2–3 razy dziennie racz się zieloną lub czerwoną herbatą – to słynni pogromcy tłuszczu.


Gdy waga staje w miejscu...
Aby przekonać się, czy dieta rzeczywiście działa, waż się raz w tygodniu, najlepiej rano na czczo. Jeśli tracisz na wadze, wszystko jest w porządku. Gdy wskazówka staje w miejscu, zaczynasz się niepokoić. Czasem niepotrzebnie.
- Intensywnie trenujesz. Wzmacniasz wtedy i rozwijasz mięśnie. Są one o wiele cięższe niż tkanka tłuszczowa. Dlatego, mimo że chudniesz, twoja waga może stać w miejscu, a nawet chwilowo się zwiększać. By ocenić postępy diety, skorzystaj z centymetra. Jeśli nadal masz wątpliwości, skontaktuj się z dietetykiem, który za pomocą specjalnej wagi oznaczy ci zawartość tłuszczu w organizmie.
- Napięcie przedmiesiączkowe. Waga może stanąć w miejscu także wtedy, gdy wariują hormony. Powodują one gromadzenie się wody w organizmie. Sprawdź więc, w którym okresie cyklu się ważyłaś. Staraj się robić to po miesiączce.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA