Rozrusznik i defibrylator – czym się różnią te metody leczenia serca?

wady serca
W przypadku zaburzeń rytmu serca kardiolodzy zalecają często poddanie pacjenta elektroterapii. Na czym ona polega? Czym różni się rozrusznik od defibrylatora?
Marta Słupska / 21.06.2016 10:30
wady serca

Rozrusznik czy defibrylator?

- Rozrusznik, czyli jak mówimy my lekarze – stymulator serca, to urządzenie potrzebne pacjentowi, którego serce bije zbyt wolno. Właściwie nie ma leków, które można by brać w domu, aby przyspieszyć tętno. Jeśli więc chory ma na tyle wolną akcję serca, że wywołuje to niekorzystne objawy (np. zawroty głowy, zasłabnięcia, ale może to także być całkowita utrata przytomności), wówczas musimy wszczepić stymulator – tłumaczy dr hab. n. med. Oskar Kowalski, przewodniczący Sekcji Rytmu Serca PTK.

Standardowy rozrusznik jest wielkości mniejszej niż pudełko zapałek. Mieści się w nim bateria, która zapewnia działanie urządzenia na około 10 lat. Im mniej musi pracować, tym dłużej działa – jest to zależne od rodzaju choroby pacjenta. 

Rozrusznik jest wyposażony także w mini-komputer sterujący jego pracą. Taki stymulator umieszcza się pod skórą chorego na piersi. Drugim elementem jest elektroda – tak naprawdę jest to przewód elektryczny. Poprzez żyły biegnące z ręki do serca wprowadza się elektrodę do serca i tam mocuje. W zależności od rodzaju choroby czasem wystarcza jedna, a czasem muszą być nawet trzy elektrody. Z drugiej strony elektrodę łączy się z rozrusznikiem. I taki układ tworzy całość. Dzięki temu stymulator poprzez elektrodę może odbierać impulsy elektryczne z serca. Jeśli jest ich za mało w czasie wolnego tętna – włącza się i wysyła impulsy elektryczne przyspieszając serce.

- Zupełnie inny cel towarzyszy wszczepieniu defibrylatora pacjentowi. Otóż u części pacjentów, u których doszło do uszkodzenia serca (np. w czasie zawału), obawiamy się możliwości wystąpienia groźnych dla życia arytmii. Zwłaszcza, jeśli już wcześniej taka arytmia się zdarzyła. W tym wypadku chodzi o konieczność jej natychmiastowego przerwania. Defibrylator/kardiowerter może w takiej sytuacji przerwać ją i uratować życie chorego. Urządzenie może próbować przerwać arytmię na dwa sposoby. Jeden to bardzo szybka stymulacja serca – tej pacjent może w ogóle nie zauważyć. I nawet nie mieć świadomości, że zdarzyły mu się epizody arytmii groźnej dla życia. Jeśli ta stymulacja jest nieskuteczna lub jeśli arytmia ma charakter całkowitego chaosu elektrycznego w sercu (tzw. migotanie komór), konieczne jest wykonanie tzw. strzału prądowego, czyli właśnie kardiowersji lub defibrylacji – mówiąc fachowo – wyjaśnia dr Kowalski.

Pacjent ze wszczepionym defibrylatorem w czasie strzału prądowego oczywiście go odczuje. Nie jest to najprzyjemniejsze uczucie, ale ratuje życie. Co różni rozrusznik od defibrylatora? Oczywiście defibrylator/kardiowerter musi mieć większą baterię, więc samo urządzenie jest znacznie większe od rozrusznika. Również elektroda jest zbudowana inaczej. Wszczepione urządzenie należy także przetestować, czy działa zgodnie z założeniami lekarzy.

 - U części chorych po implantacji defibrylatora decydujemy się na tzw. jego próbę – a więc ocenę, czy urządzenie prawidłowo rozpoznaje arytmie groźne dla życia. A także czy prawidłowo ją przerywa. Tego typu działanie odbywa się w znieczuleniu ogólnym, a decyzję, u kogo taką próbę trzeba wykonać, podejmuje się każdorazowo indywidualnie – tłumaczy dr Kowalski.

Zobacz też: Domowe sposoby na zdrowe serce!

Jedno urządzenia – wiele informacji

Implantowane urządzenia to tak naprawdę wyrafinowane komputery. Na bieżąco analizują akcję serca i jego częstość. Defibrylator/kardiowerter to tak naprawdę malutki superkomputer – musi rozpoznać, kiedy pojawiła się arytmia groźna dla życia, którą trzeba natychmiast przerwać. Monitoruje więc bardzo dużo parametrów – np. gwałtowność zmian częstości rytmu (większość arytmii zaczyna się gwałtownie), wygląd odbieranych sygnałów serca (bo jak w zwykłym EKG – wygląd pobudzeń prawidłowych najczęściej jest zupełnie inny niż tych złych, wynikających z arytmii). Tych analizowanych parametrów jest oczywiście o wiele więcej. Ale to od stopnia zaawansowania możliwości tego komputera zależy bezpieczeństwo chorego.

Jeśli komputer się pomyli i szybką akcję wynikającą np. ze zmęczenia albo arytmii niegroźnej uzna za zagrożenie – wyśle niepotrzebny strzał prądowy. Taka nieuzasadniona interwencja urządzenia jest po pierwsze dla pacjenta bolesna, a po drugie bardzo niekorzystna dla serca!

- Urządzenie ma zadziałać tylko wtedy, kiedy naprawdę jest to konieczne. I tu niestety musimy odnieść się do propozycji zmniejszenia płatności za procedury wszczepiania takich urządzeń. Bardzo się obawiam, że może to prowadzić do stosowania urządzeń najprostszych, starszych generacji, a przez to oczywiście najtańszych. W tym wypadku im urządzenie lepsze, tym bezpieczeństwo chorego większe. Jakość w tym wypadku musi kosztować. Ale pamiętajmy, że pacjent ma żyć z implantowanym urządzeniem całe lata. Każdy ma przecież doświadczenia z używania przestarzałego komputera i każdy stara się takich urządzeń unikać. Pamiętajmy więc, że mówimy o losach chorego już i tak ciężko doświadczonego przez chorobę – ostrzega dr Kowalski.

Urządzenie na całe życie

Każda osoba, które wszczepia się urządzenia tego typu wie, że w przypadku wyczerpania się baterii będzie konieczne jego wymiana. Rozrusznik czy defibrylator to przyjaciel pacjenta na całe życie. Taki pacjent musi być pod stałą opieką kardiologiczną i regularnie stawiać się na wizyty. Kardiolodzy są w stanie kontrolować te implantowane mini komputery i zmieniać ich ustawienia. Muszą je dostosować do indywidulanych potrzeb chorych. To dlatego pacjent musi regularnie pojawiać się na wizytach w poradni kontroli rozruszników/defibrylatorów.

– Te komputery zbierają całą masę bardzo ważnych informacji o funkcji serca chorego: potrafią wykryć nie tylko arytmię, ale także nasilanie się cech niewydolności serca. Prowadzący chorego kardiolog może wykorzystać te informacje do prawidłowego ustalenia stosowanych rodzajów leków i ich dawek, stwierdzić potrzebę zastosowania dodatkowego leczenia czy zabiegów – wylicza dr Oskar Kowalski.

I choć wszystko wygląda naprawdę obiecująco, to niestety w Polsce są wciąż ośrodki w których wszczepia się urządzenia, ale nie prowadzi się ich kontroli. Kardiolodzy zajmujący się leczeniem zaburzeń rytmów serca podkreślają, że nie powinno tak być.

Zobacz też: Skąd się biorą wrodzone i nabyte wady serca?

Na podstawie materiałów prasowych/mn

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA