Złote maski wręczone. "Avatar" wielkim przegranym!

62. rozdanie nagród BAFTA na długo zapadnie w pamięci kinomanów. Po pierwsze „Avatar” Jamesa Camerona nominowany aż w 8 kategoriach, zgarnął zaledwie dwie statuetki. Po drugie – po raz pierwszy w historii tego festiwalu nagrodą za reżyserię uhonorowano kobietę, Kathryn Bigelow, de facto byłą żonę Camerona.
/ 24.02.2010 06:18

62. rozdanie nagród BAFTA na długo zapadnie w pamięci kinomanów. Po pierwsze „Avatar” Jamesa Camerona nominowany aż w 8 kategoriach, zgarnął zaledwie dwie statuetki. Po drugie – po raz pierwszy w historii tego festiwalu nagrodą za reżyserię uhonorowano kobietę, Kathryn Bigelow, de facto byłą żonę Camerona.

Złote maski wręczone. Festiwal Brytyjskiej Akademii Sztuki Filmowej i Telewizyjnej, często nazywany brytyjskimi Oscarami, dla wielu jest tylko rozgrzewką przed tą największą i najbardziej prestiżową galą, która odbędzie się już wkrótce, w nocy z 7 na 8 marca. Czasami wyniki tego festiwalu przekładają się na wygrane podczas oscarowej nocy, czasem wskazują jednak na odmienne gusta mieszkańców obu tych krajów.

Przede wszystkim na uwagę zasługuje klęska „Avatara”, któremu przyznano tylko dwie statuetki i to te, których najbardziej można się było spodziewać – za efekty specjalne i scenografię. Uważam, że osiem nominacji, które otrzymał to i tak za dużo, a zestawienie tego filmu o przerażająco banalnej, nudnej i przewidywalnej fabule, dodatkowo pozbawionej inteligentnych i dowcipnych dialogów oraz wyraźnie zarysowanych postaci z takimi obrazami jak „Precious”, „W chmurach”, „An Education”, czy "The Hurt Locker" – woła o pomstę do nieba! „Avatar” jest dziełem iście hollywoodzkim, więc istnieje duża szansa, iż zgarnie większość nagród Akademii Filmowej. Brytyjczyków jednak nie przekonał, więc najbardziej zaszczytne nagrody – za film oraz reżyserię – przeszły Cameronowi obok nosa.

Reżyserowi to jednak nie przeszkadzało i jak zapewniał, cieszył się z wielkiego sukcesu swojej byłej żony. „The Hurt Locker” („W pułapce wojny”) to dramat wojenny opowiadający historię starszego sierżanta, Williama Jamesa. Przysłany na Bliski Wschód czuje się jak ryba w wodzie, ponieważ uzależniony od napięcia i dużej dawki adrenaliny, za nic ma sobie niebezpieczeństwo, które w stolicy Iraku czai się prawie na każdym kroku. Ciągle balansuje na granicy życia i śmierci. Filmu nie oglądałam. Nie wiem zatem, czy „The Hurt Locker” zasłużenie triumfował podczas niedzielnego wieczoru. Obraz zdobył sześć statuetek: za montaż, dźwięk, zdjęcia, scenariusz oryginalny oraz te najważniejsze – za NAJLEPSZY FILM oraz REŻYSERIĘ. Kathryn Bigelow nie kryła wzruszenia. Szczęśliwa stwierdziła, że dzięki tej nagrodzie być może przetarła szlaki innym kobietom pracującym w tym trudnym zawodzie.

Jakkolwiek bardzo gratuluję Kathryn Bigelow jej sukcesu, trochę żałuję, że za scenariusz oryginalny statuetka nie powędrowała jednak w ręce Johna Lucasa i Scotta Moore’a za „Kac Vegas”. Jakby nie było, to chyba pierwszy w historii kina film o kacu (obsada filmu też niczego sobie, a postać Alana doczekała się już wielu fanklubów).

Złote maski wręczone.
"The Hurt Locker" (reż. Kathryn Bigelow)
 

Ku mojej olbrzymiej radości najlepszym aktorem pierwszoplanowym okazał się Colin Firth, niezapomniany Pan Darcy z telewizyjnej wersji „Dumy i uprzedzenia”, jak i Mark Darcy z „Dziennika Bridget Johnes”. Colin Firth jest jednym z najlepszym brytyjskich aktorów, który jak prawie każdy aktor ma na koncie role w paru gorszych filmach (np. „Czego pragnie dziewczyna”, „Mamma mia”). Colinowi można jednak wiele wybaczyć. Tym razem pojawił się w obrazie „A Single Man” w reżyserii Toma Forda. Zagrał w nim geja, który po stracie swojego partnera próbuje spędzić jeden dzień, tak jak on. Na uwagę zasługuje zabawna stylizacja Colina – takiego aktora jeszcze nie widzieliście oraz oczywiście jego brawurowa gra aktorska! To jego pierwsza Złota Maska. Miejmy nadzieję, że już niebawem do kolekcji dołączy Oscar.

Złote maski wręczone.
Colin Firth w "A Single Man" (reż. Tom Ford)
 

Dużym zaskoczeniem jest nagroda dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Złota Maska trafiła w ręce młodej gwiazdy filmu „An Education” (polski tytuł ma się nijak do filmu i brzmi „Była sobie dziewczyna”) – Carey Mulligan, która tym samym pokonała typowaną na faworytkę Meryl Streep za rolę Julii Child. Jakkolwiek uwielbiam Meryl jako Julię, cieszę się, że nagrodę odebrała Carey Mulligan. Jakby nie było zagrała bardzo dobrze w bardzo przyjemnym filmie. Meryl Streep w trakcie swojej długiej kariery aktorskiej zdobyła już tyle nagród, że kolejna statuetka nie zrobi jej różnicy. Wszyscy i tak wiedzą, jak rewelacyjną aktorką jest. Natomiast Carey Mulligan tak naprawdę dopiero zaczyna swoją przygodę z aktorstwem, a dzięki tej nagrodzie jej kariera może nabrać rozpędu.

Złote maski wręczone.
Carey Mulligan w "An Education" (reż. Lone Scherfig)
 

Najlepszymi aktorami drugoplanowymi zostali: Christopher Waltz za rolę hitlerowca w „Bękartach wojny” Quentina Tarantino oraz Mo’nique za rolę we wzruszającym dramacie biograficznym „Precious” Lee Danielsa. Obyło się raczej bez zaskoczenia, aczkolwiek miałam cichą nadzieję, że swoją pierwszą Złotą Maskę odbierze król drugoplanowych ról Stanley Tucci za nietypową jak na niego rolę w „Nostalgii anioła”. 

Dwie statuetki otrzymała bajka „Odlot”, która okazała się najlepszym filmem animowanym, opatrzonym najlepszą ścieżką dźwiękową. Wielce zasłużoną nagrodę odebrał tym samym niesamowity kompozytor, Michael Giacchino. Wyróżnienie to uważam za swego rodzaju rekompensatę za to, że nominacji do nagród BAFTA nie doczekała się inna, rewelacyjna ścieżka dźwiękowa tego kompozytora, stworzona przed trzema laty na potrzeby przygód sympatycznego szczurka Remy w „Ratatuj” Pixara.

Złote maski wręczone.
"Odlot" (reż. Pete Docter, Bob Peterson)
 

W kategoriach charakteryzacja oraz kostiumy zwycięski okazał się obraz „Młoda Wiktoria” w reżyserii Jeana-Marca Vallée. Statuetki odebrały Jenny Shircore oraz Sandy Powell. I tu jestem trochę rozczarowana. „Młoda Wiktoria” przedstawia początki panowania młodej brytyjskiej królowej, Wiktorii. Akcja osadzona jest więc w XIX wieku, a kostiumy nie różnią się zbytnio od innych strojów z epoki, za które nagrody zbierały m.in. „Elizabeth”, „Elizabeth: Złoty wiek”, czy „Zakochany Szekspir”. Za charakteryzację nagrodziłabym więc film „Parnassus: Człowek, który oszukał diabła”, bądź musical „Nine”, a jeśli chodzi o kostiumy – „Coco Chanel”.

Złote maski wręczone.
"Młoda Wiktoria" (reż. Jean-Marc Vallée)
 

Za wschodzącą gwiazdę kina uznano Kirsten Stewart, znaną głównie dzięki roli zakochanej w wampirze Belli Swan. I tu ponownie można by się kłócić. Dlaczego wyróżniono ją a nie Carey Mulligan? O tej nagrodzie decydowały jednak głosy publiczności, więc nie warto ściągać na siebie gniewu wszystkich fanów sagi „Zmierzch”...

Specjalną nagrodę za dokonania zawodowe otrzymała Vanessa Redgrave, której kariera trwa już prawie 60 lat. Wcześniej nagrodą taką uhonorowano m.in. Alfreda Hitchcoka, Stevena Spielberha, Elizabeth Taylor i Charliego Chaplina.

Pozostałe nagrody:
Najlepszy Film Brytyjski – „Fish Tank” (reż. Andrea Arnold)
Najlepszy Debiut Brytyjskiego Reżysera, Scenarzysty lub Producenta – Duncan Jones (reżyser „Moon”)
Scenariusz Adaptowany – Jason Reitman, Sheldon Turner za film „W chmurach”
Najlepszy Film Obcojęzyczny – „Prorok” (reż. Jacques Audiard)
Najlepszy Film Krótkometrażowy – „I do air” (James Bolton, Martina Amati)

Na zakończenie zapraszam do obejrzenia najlepszego krótkometrażowego filmu animowanego – "Mother of Many" (reż. Emma Lazenby)

"Mother of Many" (reż. Emma Lazenby)

"Mother of Many" (reż. Emma Lazenby)

Redakcja poleca

REKLAMA