Wywiad z Sandrą Bullock

Podczas tegorocznego rozdania nagród Akademii Sandra Bullock zgarnęła swojego pierwszego Oscara. Przyjęcie roli w filmie „Wielki Mike. The Blind Side” okazało się strzałem w dziesiątkę, lecz czy zagranie Leigh Anne przyszło Sandrze równie łatwo, jak odebranie statuetki? Przekonajcie się sami czytając ten niezwykle pasjonujący wywiad!
/ 29.06.2010 10:29

Podczas tegorocznego rozdania nagród Akademii Sandra Bullock zgarnęła swojego pierwszego Oscara. Przyjęcie roli w filmie „Wielki Mike. The Blind Side” okazało się strzałem w dziesiątkę, lecz czy zagranie Leigh Anne przyszło Sandrze równie łatwo, jak odebranie statuetki?  Przekonajcie się sami czytając ten niezwykle pasjonujący wywiad!

© 2010 Warner Bros Entertainment Inc. All rights reserved. Courtesy Warner Home Video

Jak przebiegało Twoje pierwsze spotkanie z Leigh Anne? Jakie było Twoje pierwsze
wrażenie?

Leigh Anne żyje w ciągłym biegu, więc pierwszą rzeczą, którą odczułam po spotkaniu z nią było zmęczenie. Ona jest niesamowicie aktywna. Wydaje jej się, że jeśli zatrzyma się w miejscu, to umrze. Dlatego żyje tak intensywnie. Nie da się powielić tych pokładów energii, które w niej drzemią. Wszystko, co mogłam zrobić [podczas tego spotkania], to zobaczyć jaka ona jest i wybadać jaka była w tamtym czasie. Nie spotkałam drugiej takiej osoby i pewnie nigdy nie spotkam.  

Czy grana przez Ciebie postać odzwierciedla ducha prawdziwej Leigh Anne?

Myślę, że tak. Leigh Anne jest taka, jaka jest. Opowiadając tę historię trzeba było oddać to jaka ona jest w życiu zawodowym, a nie prywatnym. Wszystkie elementy garderoby oraz makijaż odzwierciedlały jej styl. Lakier do paznokci miał taki sam kolor jak jej; buty, a nawet suknia wieczorowa. Zapytałam się Anne, co nosisz? Pokaż mi. Ona odparła – “musisz być sobą”. Ja na to, wiem, ale przez trzy miesiące muszę żyć Twoim życiem. Muszę grać. Leigh Anne okazała się bardzo pomocna. Bardzo się przed nami otworzyła.    

Czy podczas kręcenia filmu stale się z nią konsultowałaś, czy raczej skończyło się na kilku spotkaniach?

Najpierw były wstępne spotkania, głównie po to, żeby złapać jej akcent i sposób mówienia, co wymagało ode mnie dodatkowo pracy ze świetnym trenerem od dialektu. Następnie dobraliśmy ubrania i już mogliśmy rozpocząć pracę przed kamerą. Leigh Anne pracowała z dziećmi oraz w domu, a mimo to zawsze była w pobliżu. Dzięki temu miałam z nią dobry kontakt. Nie rozmawiałyśmy  o tym, jak ona widzi tę postać. Zbytnio w to nie ingerowała. Uważała, że to moja praca. Mówiła „po prostu rób swoje”. A ja wiedziałam, co to oznacza.

Czy było coś na czym musiałaś się szczególnie skoncentrować, żeby wczuć się w postać?

Widzisz, myślę, że mogłabym sobie poradzić z akcentem Leigh Anne po kilku próbach, lecz w tym było coś więcej. Nie chodzi tu tylko o to jak brzmiał jej głos. Drzemiąca w niej energia wpływała na intonację, no i ogólnie na jej akcent. Miałam ten akcent, lecz nie brzmiał on właściwie dopóki nie zaczęłam do niej dzwonić i rozmawiać z nią na okrągło i dopóki nie zdałam sobie sprawy, że ona ma kontrolę nad wszystkim co mówi, nieważne czy chce zakończyć z tobą rozmowę, czy zająć się czymś innym, ona zawsze nad tym panuje. Dopóki nie przejęłam tej energii od niej, nic nie mogło się udać.

Czy mogłabyś powiedzieć coś o zmianach, jakie zaszły w Quintonie w trakcie kręcenia?

Quinton pracował na planie cały dzień, a potem szedł na dwugodzinny trening. Musiał zrzucić 45 kg. Przeszedł na specjalną dietę, której wcześniej nie znał. Zaangażował się w to. Nigdy nie grał w filmie, więc ciągle uczył się od nas jak to robić. Został rzucony na głęboką wodę i musiał sobie z tym poradzić. Praca na planie była dla niego bardzo ciężka. Ale udało mu się. No i zrzucił te 45 kg. Nabrał takiej formy, w jakiej pewnie dawno nie był. Quinton zaangażował się w to wszystko naprawdę mocno.

Jak ten film wpłynął na Ciebie?   

Zawsze podziwiałam sportowców. Od zawsze chciałam coś trenować, lecz za bardzo nie wiedziałam co. Dopiero teraz pojęłam jednak tę emocjonalną więź łączącą sportowców, to, co musieli zrobić, by stać się tym, kim są. Zaczęłam rozumieć, co musieli zrobić, żeby osiągnąć taką sprawność, ich pracę oraz trenerów z koledżu, którzy w zasadzie byli dla nich jak rodzice. Wcześniej tego nie widziałam, zrozumiałam to wszystko dopiero teraz. Podziwiam w nich nie tyle ten aspekt fizyczny, co emocjonalny, to ile byli w stanie przezwyciężyć, żeby coś osiągnąć. Nigdy wcześniej tak o tym nie myślałam.

wywiad/mat. dystrybutora
tłum. Anita
Boharewicz

Redakcja poleca

REKLAMA