Magda M. - to już koniec

Czy jest w tym kraju ktoś, kto jeszcze nie ma dosyć przygód Magdy M.? Wygląda, że tak i to spora grupa widzów. Czwartą i ostatnią (!) serię, która ma się zakończyć na początku czerwca, ogląda co tydzień około 4 milionów ludzi. A może ich motywacja jest zbliżona do mojej?
/ 30.05.2007 23:32
Czy jest w tym kraju ktoś, kto jeszcze nie ma dosyć przygód Magdy M.? Wygląda, że tak i to spora grupa widzów. Czwartą i ostatnią (!) serię, która ma się zakończyć na początku czerwca, ogląda co tydzień około 4 milionów ludzi. A może ich motywacja jest zbliżona do mojej?

Miłosne perypetie młodej prawniczki i grupy jej przyjaciół śledzimy drugi rok. Oglądalność pierwszej serii sięgała prawie 3 milionów. TVN – producent serialu – uznał to za duży sukces. Z założenia miały powstać trzy serie. Jednak spore zainteresowanie widzów skłoniło stację do wyprodukowania kolejnej. Zastanawiam się tylko po co? Skoro chyba wszystkie przeszkody, jakie mogła napotkać tytułowa Magda M. na drodze do upragnionego szczęścia z Piotrem Korzeckim, już się pojawiły.

Pierwszą serię oglądałam z dużym zainteresowaniem. W końcu to film o moim pokoleniu – 30-latków, pięknych, bogatych, dobrze ubranych i zabawnych (znaczy się, chciałabym, żeby tak było). Do tego malownicze ujęcia Warszawy, intrygujący wątek miłosny i znane z radia polskie motywy muzyczne. Aha i jeszcze przemycane od czasu do czasu ważkie problemy społeczne – żeby nie było zbyt różowo. W pierwszej serii czuć było świeżość i miłą odskocznię od seriali familijnych w stylu "Złotopolskich" czy "Klanu".

Drugą serię przyjęłam siłą rozpędu. W trzeciej darowałam sobie ponad połowę odcinków, zaś czwartą oglądam, bo… już chcę, żeby się wreszcie skończyła! Naprawdę mam serdecznie dosyć wydumanych problemów Magdy M. Nie wiem, co jeszcze można wymyślić, żeby rozdzielić dwoje rzekomo kochających się ludzi. Bo już eks-żona, inny facet i ciężka choroba były. Został jeszcze atak kosmitów, trzęsienie ziemi i plaga komarów gigantów. Scenarzysta (Radosław Figura) nie wysilił się zbytnio w tej części albo wysilił się za bardzo i z tego powodu powstało coś nudnego - przeciąganie na siłę starych wątków. Jedna z moich koleżanek, która posiada prawdziwą umiejętność komplikowania sobie życia, stwierdziła, że nawet jak dla niej problemy bohaterów są zbyt udziwnione.

Męczą mnie także nachalne reklamy wplecione w film (w ostatnim odcinku po oczach bił mnie producent biżuterii, a także jeden z dużych banków i oczywiście samochód określonej marki). Wieczne zamyślona bądź smutna twarz Joanny Brodzik (grającej Magdę M.) też mnie męczy. Czasami mam wrażenie, że aktorka również ma dość tej postaci. I nawet Paweł Małaszyński (Piotr Korzecki) nie wydaje mi się teraz wcale taki przystojny. Według mnie twórcy powinni byli poprzestać na dwóch seriach i w poczuciu sukcesu rozejść się do domów. A tak oglądamy to, co oglądamy - całe szczęście, że już niedługo.

Redakcja poleca

REKLAMA