"Latawce" to powieść obyczajowo-społeczna z zabarwieniem satyrycznym.
Główna bohaterka, nauczycielka, jest nosicielką typowo polskich cech, a więc: po trosze katoliczka, po trosze feministka (krew nie woda), subtelna i wrażliwa, ale mimo to doskonale radzi sobie w życiu i wie, z której strony wiatr wieje, bezkrytyczna, ale nie łatwowierna, gotowa do kroczenia w awangardzie pod sztandarami niedorzecznych haseł, jeśli akurat są oficjalnie dobrze widziane. Doskonale porusza się w świecie pozorów, wyciągając dla siebie wymierne korzyści i obnażając przy tym, bardzo precyzyjnie w swej bezdennej naiwności, grzechy innych.
W „krzywym zwierciadle” zostali sportretowani przedstawiciele różnych grup zawodowych: lekarze, nauczyciele, policjanci i urzędnicy, dziennikarze (o, przepraszam! redaktorzy telewizyjni) i księża, a także przedstawiciele odmiennych płci: homo- i heteroseksualiści, kobiety, mężczyźni. Często pełnią „dziejową” misję, „pusząc się” i tonąc po uszy w pozorach. Są też zwykli ludzie, którzy w tym schizofrenicznym świecie urastają do rangi bohaterów naszych czasów, bo nie ulec oficjalnie głoszonym, więc jedynie słusznym poglądom to wielka sztuka.
Powieść jest napisana doskonałym, żywym językiem. Czytelnik, podążający za główną bohaterką, przejdzie prawdziwy czyściec (z wątkiem kryminalnym w tle), a czy na końcu trafi do piekła, czy do nieba – na to pytanie będzie musiał sam sobie odpowiedzieć, w każdym razie nasza bohaterka straci resztki niewinności i dobrze przygotowana będzie mogła wstąpić na drogę, wiodącą prosto ku iluzorycznej karierze i szczęściu.