"Kwestia równowagi" - We-Dwoje.pl recenzuje

Cztery przyjaciółki z Nowego Jorku. Niezależne kobiety po trzydziestce, odważnie kroczące przez życie w poszukiwaniu spełnienia i szczęścia. Carrie, Samantha, Charlotte i Miranda? Nie. To bohaterki Kwestii równowagi – literackiego debiutu Zoe Fishman.
/ 15.02.2011 07:03

Cztery przyjaciółki z Nowego Jorku. Niezależne kobiety po trzydziestce, odważnie kroczące przez życie w poszukiwaniu spełnienia i szczęścia. Carrie, Samantha, Charlotte i Miranda? Nie. To bohaterki Kwestii równowagi – literackiego debiutu Zoe Fishman.

Z bohaterkami serialu "Seks w wielkim mieście" łączy je nie tylko miasto, które nigdy nie śpi, ale i podejście do życia, z którego chcą czerpać jak najwięcej. Są pełne energii. Nie poddają się codziennym trudnościom, mimo że ich los wygląda inaczej niż go sobie zaplanowały przed dziesięcioma laty, gdy kończyły college.

Charlie w pewnym momencie swojego życia postanowiła odwrócić je do góry nogami, by uzyskać równowagę. Radykalne zmiany sprawiły, że porzuciła pracę na Wall Street i otworzyła szkołę jogi. Jednymi z jej pierwszych klientek stały się dawne koleżanki ze szkoły: Bess, Naomi i Sabine. Kobiety, podobnie jak Charlie, znalazły się na życiowym zakręcie. Zapisują się do grupy początkującej i przez kolejne sześć sobót poznają nie tylko tajniki jogi, ale i siebie nawzajem.

Naomi była niegdyś utalentowanym fotografem. Porzuciła dawną pasję i dziś zajmuje się wychowaniem kilkuletniego syna, a na życie zarabia projektowaniem stron internetowych. Sabine pragnęła zostać pisarką, tymczasem pracuje w wydawnictwie redagując kolejne serie romansów. Bess marzyła o pracy dziennikarki. Jednak zamiast pisać do opiniotwórczych gazet utrzymuje się z pracy w tabloidzie wymyślając zgryźliwe komentarze do zdjęć celebrytów.

Marzenia przegrały w konfrontacji z rzeczywistością. Autorka stara się przekonać czytelników, że choć bohaterki jej powieści musiały dostosować się do narzuconych im warunków, to znalazły równowagę między samorozwojem, a wpasowaniem się do wymogów rzeczywistości. W usta Bess wkłada takie słowa: (…) dzisiejsze kobiety, zwłaszcza mieszkające w dużych miastach, muszą wykorzystywać różne swoje talenty. Dawać upust kreatywności, a jednocześnie zarabiać na utrzymanie i dostosowywać się do wymagań miejskiego tempa życia. Przykłady kobiet, które opisałam, dają do myślenia, a jednocześnie inspirują.

Przesłanie Fishman jest jasne; trzeba uważać, by nie zatracić się w robieniu kariery i znaleźć czas na przewartościowanie własnego życia. Bohaterkom pomaga w tym joga. "Kwestię równowagi" można dopisać do długiej listy powieści propagujących popularny ostatnio trend, mówiący o zbawiennym wpływie jogi. Choć w książce nie znajdzie się moralizatorstwa, to jest w niej sporo naiwności. Powieść jest do bólu przewidywalna. I przesłodzona. Kobiety są wspaniałe, niesamowite, śliczne i godne podziwu. Co chwilę ktoś prawi im komplementy i podkreśla ich zalety. Ckliwe są również dialogi Naomi z synem. Chłopiec wydaje się być bardziej szarmanckim rycerzem o nienagannych manierach niż typowym ośmiolatkiem.

"Kwestia równowagi" to kolejna pozycja traktująca o kobiecej przyjaźni, miłości i pasji. Mimo starań autorki, by opowiedzieć dowcipną i mądrą historię, powieść Fishman nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle podobnych jej książek.

Redakcja poleca

REKLAMA